PolskaAfera IV RP, której... nie było

Afera IV RP, której... nie było

Prokuratura w Zielonej Górze umorzyła tajne śledztwo w sprawie legalności stosowania za rządów PiS z lat 2005-2007 podsłuchów telefonicznych przez policję, CBA i ABW.

04.08.2009 | aktual.: 04.08.2009 21:57

"Czynności nie pozwoliły na uzyskanie dowodów wskazujących na to, aby którakolwiek z wymienionych służb państwowych naruszyła prawo i obowiązujące w zakresie stosowania podsłuchów reguły postępowania" - głosi komunikat zamieszczony na stronach internetowych zielonogórskiej prokuratury.

"Nie uzyskano żadnych dowodów na złamanie obowiązujących procedur, związanych ze stosowaniem przez poszczególne służby technik operacyjnych, a w tym kontroli operacyjnych oraz procedur związanych z ujawnianiem, przekazywaniem i przechowywaniem informacji niejawnych" - dodano w komunikacie.

Śledztwo zostało umorzone 31 lipca. Całe postępowanie z uwagi na jego charakter, jak i postanowienie o jego umorzeniu, objęte jest klauzulą niejawności.

Podstawą umorzenia jest stwierdzenie - w dwóch punktach, że czynu nie popełniono, w jednym - wobec niestwierdzenia znamion przestępstwa, a w innym - wobec braku "dostatecznych dowodów" przestępstwa.

Śledztwo dotyczyło przekroczenia uprawnień od 2005 r. do 2007 r. przez Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego, poprzez polecanie bez podstawy prawnej, szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego, komendantowi głównemu Policji i dyrektorowi Centralnego Biura Śledczego - składania wobec określonych osób wniosków o zarządzenie kontroli operacyjnej. Drugim wątkiem śledztwa było przekroczenie uprawnień w tym okresie przez szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, poprzez wnioskowanie bez podstawy prawnej, do Prokuratora Generalnego i sądu o zarządzenie takiej kontroli operacyjnej.

Prokurator Krajowy w grudniu 2007 r. przekazał do Zielonej Góry zawiadomienia: przewodniczącego i zastępcy przewodniczącego Komisji ds. Służb Specjalnych Sejmu dotyczące wątpliwości co do legalności stosowania przez Policję, CBA i ABW kontroli operacyjnej. Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze w styczniu 2008 r. wszczęła śledztwo własne.

Komunikat prokuratury głosi, że w postępowaniu przesłuchano "wielu świadków, którzy brali udział w podejmowaniu decyzji o zastosowaniu kontroli operacyjnej w konkretnych sprawach". M.in. przesłuchano b. premiera Jarosława Kaczyńskiego, b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i b. szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Przesłuchiwani byli również znani z mediów ogólnopolskich dziennikarze, w celu ustalenia numerów telefonów przez nich użytkowanych w okresie objętym postępowaniem.

Prokurator zapoznał się też z materiałami operacyjnymi, w ramach których podejmowane były przez służby specjalne działania operacyjne i stosowane kontrole operacyjne.

Prokuratura nie ujawnia, czy decyzja jest prawomocna, czy też ktoś może się od niej odwołać.

"To była polityczna sprawa"

Zdaniem Zbigniewa Wassermanna z PiS sprawa od początku miała charakter polityczny. Poseł ocenił, że decyzja prokuratury "demaskuje oskarżenia, które PO podniosła przeciwko PiS w trakcie kampanii wyborczej" w 2007 roku, a później "za wszelką cenę starała się je uprawdopodobnić".

- To była przemyślana akcja o charakterze politycznym, która miała przynieść efekty w kampanii wyborczej - dodał.

W tym kontekście przypomniał też utajnione posiedzenie Sejmu z lutego 2008 roku, podczas którego ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski przedstawił posłom informację o skali podsłuchów i prowokacji. Według Wassermanna wówczas minister Ćwiąkalski "tak naprawdę nie był w stanie nic powiedzieć na ten temat".

- Trzeba było czekać aż tyle miesięcy, żeby potwierdzić, że są to zarzuty o charakterze politycznym, a nie merytorycznym i nie mają oparcia w materiale dowodowym - podkreślił Wassermann, dodając, że takim potwierdzeniem jest wtorkowa decyzja prokuratury.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)