Adamowicz procesuje się z "wSieci" za tekst ws. Amber Gold
Rozpoczął się proces prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który pozwał jeden z tygodników za tekst opublikowany dwa lata temu. W artykule pojawiły się nieprzychylne komentarze sugerujące jego nieetyczne powiązania ze światem biznesu.
Dwa lata temu tygodnik "wSieci" opublikował tekst poświęcony aferze Amber Gold i związkom, które miały łączyć Pawła Adamowicza z ówczesnym prezesem parabanku. W styczniu 2013 roku prezydent Gdańska wytoczył dziennikarce oraz wydawcy proces cywilny o ochronę dóbr osobistych. Włodarz domaga się przeprosin w prasie oraz zadośćuczynienia w wysokości 10 tys. zł, które ma zostać wpłacone na konto Hospicjum im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza SAC w Gdańsku.
- Paweł Adamowicz pozwał Maję Narbutt nie za krytykę prasową, która jest jak najbardziej uprawniona. I nie za fragmenty, ale za cały artykuł - powiedział Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska. Z tekstu autorki wyłania się obraz miasta rządzonego za pomocą niejasnych powiązań biznesowo-towarzyskich oraz byłych pracowników służby bezpieczeństwa. Korupcjogenne układy miały powstać za zgodą i cichym wsparciem gospodarza urzędu miejskiego.
Proces dziennikarce został wytoczony przez prezydenta na koszt miasta, ponieważ publikacja przynosi szkody wizerunkowe zarówno włodarzowi jak i grodowi nad Motławą. Trudno jest odmówić racji takiemu sposobowi myślenia. Ostatecznie publikacja dziennikarki zrodziła się w związku z działalnością samorządową Adamowicza.
Chociaż pozew został złożony w sądzie w styczniu 2013 roku to do tej pory odbyły się dwie rozprawy w tej sprawie. Skład orzekający zajmował się ustaleniem, kto posiada obecnie prawa autorskie do tekstu oraz tytułu prasowego. Spółka wydająca pismo zmieniła w ubiegłym roku właściciela, w efekcie czego należało ustalić, kto reprezentuje pozwaną stronę. Sędzia orzekł, iż właściwymi osobami będą dziennikarka, która napisała artykuł oraz obecny wydawca. Przed procesem Paweł Adamowicz dał do zrozumienia spotkanym na korytarzu sądowym dziennikarzom, że każdy, kto będzie powtarzać kłamliwe tezy również zostanie pociągnięty do odpowiedzialności przed sądem.
Z tych zapowiedzi wynika, że prezydent liczy się z możliwością kolejnych procesów. Takie postępowanie może przynieść więcej strat niż pożytku, szczególnie w obliczu kampanii wyborczej. Za jakiś czas nikt nie będzie pamiętać, jaki jest przedmiot sporu. W pamięci pozostanie wyłącznie obraz Pawła Adamowicz chadzającego raz po raz do sądu.
Całkowicie inaczej na sprawę publikacji tekstu oraz procesu patrzy jego autorka.
- Osobiście odbieram proces jak próbę przetrącenia kręgosłupa dziennikarzom. Z jednej strony mamy Pawła Adamowicza, który na proces wydaje pieniądze z miejskiej kasy, a z drugiej redakcję, co oznacza dużą asymetrię. Ja oczywiści nie wycofuję się z żadnej z postawionych w artykule tez. Jeżeli będzie trzeba przedstawię odpowiednie dowody - powiedziała Maja Narbutt, pozwana autorka tekstu.