ABW znalazło komputer Petera V. z listą nazwisk klientów
W 2005 r. funkcjonariusze ABW w czasie przeszukania domu Petera V. znaleźli komputer z listą nazwisk polityków i biznesmenów - donosi najnowszy "Newsweek".
Według rozmówców tygodnika prokuratura nie zakwalifikowała komputera, w którym były też notatki V., jako dowodu rzeczowego, ale też nie oddała go bankierowi. Adwokat Petera V., mec. Jerzy Jamka przyznał "Newsweekowi", że od lat zabiega, by komputer został zwrócony.
Tygodnik twierdzi, że w poczcie e-mailowej V. było wiele kontaktów i listów do osób z polskiego świata politycznego i biznesu, a ich analiza pozwala zidentyfikować nazwiska klientów, których rachunkami się opiekował.
Najnowszy numer tygodnika "Wprost" informuje natomiast, że w sprawie V. prokuratorzy zastanawiali się, czy nie postawić zarzutów byłej minister sprawiedliwości Hannie Suchockiej. Chodziło o ewentualne zarzuty składania fałszywych zeznań.
Według tygodnika, Suchocka twierdziła, że nikt u niej nie zabiegał o ułaskawienie V. Tymczasem interweniował u niej Jan Król, były działacz Unii Wolności - mówi "Wprost" prokurator pracujący przy sprawie.
W aktach sprawy - donosi "Wprost" - znajduje się dokument, w którym prokurator informuje, że w sprawie Petera V. nie zaszły żadne okoliczności, które uzasadniałyby wszczęcie procedury ułaskawieniowej. Na dole jest przekreślony odręczny dopisek: Na wniosek minister sprawiedliwości wszcząć procedurę ułaskawieniową. Pod nim dopisano: Zgodnie z decyzja wiceprokuratora generalnego Włodzimierza Wolnego wszcząć procedurę ułaskawieniową.
Peter V. został zatrzymany tydzień temu przez Centralne Biuro Śledcze, a następnie przewieziony do Katowic, gdzie usłyszał zarzuty pomocnictwa w przywłaszczaniu pieniędzy oraz prania brudnych pieniędzy. Sąd zdecydował o jego aresztowaniu na trzy miesiące.
Peter V. w latach 70. nazywał się Piotr Filipowski vel Filipczyński. Jako 17-latek brutalnie zamordował 75-letnią kobietę w celach rabunkowych. Skazano go na 25 lat więzienia. W 1979 r. miał przerwę w odbywaniu kary, a w 1983 r. w niewyjaśnionych okolicznościach dostał paszport i wyjechał do Szwajcarii. Według prasy, miał być zwerbowany przez służby specjalne PRL, które umożliwiły mu wyjazd. Podjął pracę w bankach szwajcarskich.
W 1998 r. polski wymiar sprawiedliwości uruchomił procedurę ekstradycyjną. Peter V. został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany Polsce w celu odbycia reszty kary. Trafił do aresztu; jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie; ułaskawił go prezydent Aleksander Kwaśniewski. W lipcu 1999 r. V. wrócił do Szwajcarii. W sprawie okoliczności jego ułaskawienia toczy się odrębne śledztwo.
Nazwisko Petera V. pojawiło się m.in. w materiałach, jakimi dysponuje katowicka prokuratura. Lobbysta Marek Dochnal w złożonych w prokuraturze, a przytaczanych przez prasę, zeznaniach miał mówić o kontach, jakie czołowi politycy lewicy mieli posiadać w szwajcarskich bankach. Na te rachunki miały wpływać pieniądze z łapówek. Peter V., który po wyjeździe do Szwajcarii rozpoczął pracę w tamtejszym banku Coutts, miał obsługiwać te konta.