Abp Tadeusz Gocłowski: sprawy lustracji Kościoła są niebezpieczne
To się stało na przykład przy Malińskim, co się dzieje przy Czajkowskim. To są sprawy naprawdę niebezpieczne. Jeśli nawet się opóźni o ten miesiąc czy o dwa, czy nawet pół roku by się opóźniło, to przecież trzeba jednak szukać prawdy, a nie od razu strzelać do człowieka - powiedział arcybiskup Tadeusz Gocłowski, Metropolita Gdański w "Sygnałach Dnia".
Sygnały Dnia: Czy ksiądz arcybiskup może, czy ksiądz arcybiskup potrafi uzasadnić decyzję metropolity krakowskiego zabraniającą księdzu Tadeuszowi Isakiewiczowi-Zaleskiemu przekazania opinii publicznej informacji o tym, co znalazł w archiwach, a co może dotyczyć współpracy księży z Kurii Krakowskiej ze Służbą Bezpieczeństwa?
Abp Tadeusz Gocłowski: Myślę, że te dwa słowa, których pan użył „może i potrafi” są jakimiś kluczami do tego, żeby do tego trudnego tematu podejść. Przede wszystkim jestem przekonany, że ksiądz kardynał Stanisław kieruje się absolutnie troską o Kościół, o indywidualnych ludzi, o kapłanów, których powinien być ojcem, ale równocześnie troszczy się o Kościół w jego kształcie, sprawiedliwości, miłości i tak dalej.
- Myślę, że jesteśmy w bardzo dobrym czasie po tym, kiedy był wśród nas Ojciec Święty Benedykt XVI, który rozpoczął swoje spotkanie z naszym narodem, z Kościołem w Polsce od spotkania z kapłanami. Myślę, że chciał trochę przez to powiedzieć może nam wszystkim: jesteście pasterzami, jesteście odpowiedzialni za to wszystko, co się w waszym kraju dzieje i musicie działać w prawdzie i w miłości. I stąd te bardzo mocne słowa: trzeba unikać aroganckiej pozy sędziów, ale równocześnie trzeba pokornej szczerości, by nie negować grzechów przeszłości. Te dwa słowa też wyznaczają kierunek.
Myślę, że tym się kierował ksiądz kardynał Stanisław – troska o człowieka, ale i prawda. Nie ucieknie ksiądz kardynał, bo to nie jest w jego stylu, od prawdy, ale równocześnie człowiek musi być w centrum. I nawet wówczas, kiedy ten człowiek w jakiś sposób się zagubił, nie wolno człowieka przekreślać. Wydaje się, że klimat, atmosfera, która się ostatnio wytworzyła, ona jest... raczej szukamy bardziej sensacji niż prawdy i równocześnie jest zagrożeniem dla człowieka i jego fundamentalnych praw, to znaczy przede wszystkim jego dobrego imienia.
Czy ksiądz arcybiskup chce przez to powiedzieć, że prawda tak, ale jeszcze nie teraz?
- Chciałbym powiedzieć tak: prawda zawsze, bo prawda was wyzwoli, mówi Chrystus, natomiast podejście do prawdy to tak, jak jest nawet w sądzie – czy rozpoczyna się od ogłoszenia wyroku, czy też się rozpoczyna od poszukiwania właściwego sposobu dojścia do prawdy? Wyrok jest końcowym wydarzeniem. Natomiast pan zauważa, panie redaktorze i drodzy państwo zauważacie, że jednak najpierw wydaje się wyrok. To się stało na przykład przy Malińskim, co się dzieje przy Czajkowskim. To są sprawy naprawdę niebezpieczne. Jeśli nawet się opóźni o ten miesiąc czy o dwa, czy nawet pół roku by się opóźniło, to przecież trzeba jednak szukać prawdy, a nie od razu strzelać do człowieka.
Księże arcybiskupie, ale podejrzenia wobec księdza Malińskiego pojawiły się rok temu.
- To jest prawda. I jestem przekonany, że jednak w tym czasie, w czasie tego roku coś się chyba działo wokół tego nazwiska, chyba ktoś działał, by znaleźć tę prawdę. Gromadzono materiały pewnie, ale widocznie to za mało, żeby jakoś ostatecznie wydać jakąś decyzję. Myślę, że Tygodnik Powszechny, który zadziałał jak zadziałał, to znaczy zdecydowanie odciął się od posądzenia Tygodnika o jakieś uciekanie od prawdy. Nie było to łatwe dla redaktora naczelnego i dla całego środowiska, a jednak znalazł się ten komunikat, który jednoznacznie zawiesza współpracę, a więc mówi: stop, nie jesteśmy pewni, szukajmy dalej, wyjaśniajmy sprawę. Osobiście nie rozumiem reakcji księdza Malińskiego, który najpierw udzielił wywiadu, chciał porozmawiać, wyjaśnić, a potem się z tego wycofał. To już jest gorzej.