80 tys. osób protestowało przeciwko bazie wojskowej USA
Około 80 tysięcy osób według policji, a około
200 tysięcy zdaniem organizatorów wzięło udział w
manifestacji w Vicenzy, na północy Włoch, przeciwko planom
rozbudowy bazy amerykańskich wojsk w tym mieście.
W pokojowej demonstracji uczestniczyli politycy skrajnych lewicowych ugrupowań, które wchodzą w skład koalicji rządowej, pacyfiści, działacze związkowi oraz mieszkańcy.
Pochód otwierały kobiety i dzieci z flagami w kolorze tęczy, symbolizującymi pokój. Razem z nimi szło około 100 Amerykanów, mieszkających we Włoszech. Nieśli oni transparent z napisem "Not in our name" ("Nie w naszym imieniu"), wyrażającym sprzeciw wobec planów zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Italii.
Kulminacją wiecu był występ dramaturga i aktora, laureata literackiej nagrody Nobla Dario Fo, który w monologu zaprotestował przeciwko stacjonowaniu wojsk USA we Włoszech.
W związku z obawami, że w czasie wiecu może dojść do aktów przemocy i napaści na siły porządkowe, o pokojowy przebieg demonstracji zaapelował rano premier Romano Prodi.
Do żadnych incydentów nie doszło. Oburzenie wielu polityków i środowisk wywołał natomiast niesiony przez zwolenników skrajnej lewicy transparent z napisem "Wolność dla towarzyszy". Hasło to było wyraźnym żądaniem uwolnienia aresztowanych przed kilkoma dniami 15 domniemanych terrorystów z lewackich ugrupowań, uważanych za spadkobierców Czerwonych Brygad.
Zgodnie z planami, zaakceptowanymi przez rząd Prodiego, w bazie w Vicenzy w pobliżu miejscowego lotniska stacjonować ma po jej powiększeniu 4500 amerykańskich żołnierzy; obecnie jest ich 2700. Budowa nowej infrastruktury o nazwie "Ederle 2" o powierzchni 450 tysięcy metrów kwadratowych ma zakończyć się w 2010 roku i kosztować będzie pół miliarda dolarów. W ten sposób powstałaby największa amerykańska baza wojskowa poza terytorium USA.
Smutek z powodu antyamerykańskiej, jak podkreślił, manifestacji wyraził były premier Włoch Silvio Berlusconi, przedstawiający się zawsze jako najwierniejszy sojusznik USA.
W Vicenzy nie brakuje również zwolenników planów rozbudowy bazy argumentujących, że dzięki niej wielu mieszkańców będzie miało pracę. Nie wyszli oni jednak na ulice, by wyrazić swe poparcie, ale rozwiesili w całym mieście plakaty, przedstawiające ich racje.
Sylwia Wysocka