80 miesięcznica smoleńska. Kaczyński o kontrmanifestacji: to wszystko jest nielegalne
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas wieczornego przemówienia przed Pałacem Prezydenckim skrytykował organizatorów kontrmanifestacji 80 miesięcznicy smoleńskiej oraz III RP. - To wszystko jest nielegalne i to trzeba jasno powiedzieć - mówił prezes PiS odnosząc się do zgromadzenia Obywateli RP. W jego ocenie kontrmanifestanci działali w myśl zasady "kto silniejszy ten lepszy".
10.12.2016 | aktual.: 16.12.2016 13:38
Przemówienie Kaczyńskiego było ostatnim punktem obchodów 80 miesięcznicy smoleńskiej. Słowa prezesa PiS poprzedziło odśpiewanie hymnu narodowego. Po jego zakończeniu uczestnicy miesięcznicy smoleńskiej skandowali imię prezesa Prawa i Sprawiedliwości, z kolei ze strony organizatorów kontrmanifestacji rozległo się buczenie i gwizdy. Prezes PiS zarzucił Obywatelom RP, że chcą odbierać uczestnikom miesięcznic prawo do modlitwy oraz rzetelnego śledztwa na temat katastrofy smoleńskiej.
- Dziś mamy bezpośrednią próbę zakłócania uroczystości. Ci którzy tej próby dokonują, mówią "działamy legalnie". Tak, w sensie formalnym działają legalnie. Zarejestrowali swoją demonstrację. Ale zapytajmy, czy legalne, czy dopuszczalne są cele, które sobie stawiają. Czy legalne jest odbieranie prawa innym do tego, by demonstrować, by się modlić. Czy tak powinno to w Polsce wyglądać?- mówił prezes PiS.
- To przykład czegoś szerszego, co jest charakterystyczne dla całej opowieści, tego wszystkiego co mówią nasi przeciwnicy polityczni - tłumaczył Kaczyński. - To jest nic innego jak przyjęcie zasady, kto silniejszy ten lepszy. To zasada która towarzyszyła całej III RP. Mówiono coś o demokracji, a tak naprawdę to był prymitywny darwinizm społeczny (...) jak wśród zwierząt. My tę zasadę odrzucamy - mówił Kaczyński.
Prezes PiS zapewnił, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej będzie kontynuowane, podobnie jak manifestacje upamiętniające ofiary tragedii. - Idziemy tą drogą i zmienimy prawo tak, żeby nie można ich było zakłócać - zapewniał prezes PiS. Na koniec swojego przemówienia stwierdził, że to jest jego partia jest za wolnością i demokracją, a działania kontrmanifestantów określił "oszustwem".
Obchody 80 miesięcznicy smoleńskiej rozpoczęły się msza świętą o godz. 8 rano w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca, sąsiadującym z Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Jej uczestnicy przeszli następnie przed Pałac Prezydencki, gdzie przed tablicami upamiętniającymi ofiary katastrofy odmówiono modlitwę i zapalono znicze.
Przed mszą przed Pałacem Prezydenckim zebrała się kilkudziesięcioosobowa grupa Obywateli RP, którzy protestowali przeciw ekshumacjom ofiar katastrofy smoleńskiej. Mieli ze sobą dwa duże transparenty z napisami: "W obronie protestujących rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Ręce precz od grobów". Protestujący trzymali białe kwiaty, które, jak mówili, są symbolem solidarności z rodzinami ofiar, które nie zgadzają się na ekshumacje. Nie wznosili żadnych haseł.
Miejsce zgromadzeń zabezpieczała grupa policjantów, która utworzyła specjalny kordon przy Pałacu Prezydenckim.
Po mszy przed Pałac Prezydencki przybyła duża grupa sympatyków Prawa i Sprawiedliwości, którzy nieśli transparenty: "Obrońcy krzyża są z wami. Brońcie krzyża od Giewontu do Bałtyku"; "Współwinni zbrodni wciąż żyją bezkarnie. Mord Smoleńsk 2010".
Między obydwoma grupami doszło do pojedynczych słownych zaczepek. Na koniec protestujący członkowie Obywateli RP usiedli na ziemi.
Lider Obywateli RP Paweł Kasprzak powiedział dziennikarzom, że policja przed przybyciem polityków poprosiła o wstęp na teren ich manifestacji, aby dokonać kontroli pirotechnicznej. "Zostaliśmy przemocą zepchnięci z miejsca legalnie zgłoszonej demonstracji" - dodał. Obywatele RP poinformowali już Rzecznika Praw Obywatelskich i organizacje pozarządowe, m.in. Helsińską Fundację Praw Człowieka.
Funkcjonariusze twierdzą, że dbali tylko o bezpieczeństwo. Rzecznik komendanta stołecznego policji asp. szt. Mariusz Mrozek powiedział PAP, że organizator demonstracji Obywateli RP oraz jej uczestnicy zostali wcześniej poinformowani przez funkcjonariuszy BOR oraz policję o tym, że w drugim zgromadzeniu bierze udział premier Beata Szydło, której obecność - jako osoby objętej ochroną BOR - "podlega pewnym regulacjom".
- BOR musi przeprowadzić rozpoznanie pirotechniczne miejsca, w którym taka osoba przebywa, natomiast policjanci udzielają wsparcia funkcjonariuszom BOR-u w realizacji tych zadań - tłumaczył Mrozek. Wyjaśnił, że zapewnienie bezpieczeństwa wymagało chwilowego przesunięcia na bok protestujących, na niewielką odległość.
Mrozek dodał, że w momencie, kiedy premier pojawiła się przez Pałacem Prezydenckim, policjanci kordonem rozdzielili uczestników obu demonstracji, tak aby "nie doszło tam do eskalacji niepotrzebnego konfliktu, naruszenia prawa i aby wszyscy, którzy biorą udział w zgromadzeniach, mogli to robić w spokoju, w sposób godny i taki, który nie doprowadzi do zagrożenia czyjegokolwiek bezpieczeństwa".
Rzecznik KSP pytany o zapowiedziane przez Obywateli RP zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa, ocenił, że "powinni to zrobić", ponieważ formułowanie takich zarzutów "pod adresem policji, która realizuje swój ustawowy obowiązek, mający na celu zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom wszystkich zgromadzeń" brzmi w jego ocenie "bardzo poważnie".
- Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że mam do czynienia z promocją osoby, która robi to właśnie kosztem funkcjonariuszy zaangażowanych i poświęcających się temu, żeby było bezpiecznie na terenie miasta, zwłaszcza tam, gdzie te zgromadzenia się odbywają"- ocenił Mrozek.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Oprac. Michał Fabisiak