8‑letni Kamil zmarł. Jego matka napisała list
W poniedziałek zmarł 8-letni Kamil z Częstochowy. Chłopiec był maltretowany przez ojczyma. Pod koniec kwietnia jego matka napisała list do Sądu Rodzinnego w Częstochowie. Przebywająca wówczas w areszcie Magdalena B. prosiła o spotkanie z synem i pozostałymi dziećmi, ponieważ "bardzo za nimi tęskni".
Magdalena B. została aresztowana 5 kwietnia. 35-latka usłyszała zarzuty narażania dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Kobieta nie reagowała, gdy 27-letni Dawid B. maltretował jej syna.
Kamil trafił do szpitala w Katowicach 3 kwietnia. Kilka dni wcześniej został brutalnie pobity przez swojego ojczyma - był m.in. polewany wrzątkiem i przypalany papierosami. Matka leczyła go w domu, gdyż obawiała się reakcji byłego męża i służb. Chłopiec zmarł w poniedziałek nad ranem.
List matki zmarłego 8-latka
26 kwietnia do Sądu Rodzinnego w Częstochowie wpłynął list matki 8-latka. Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach walczyli wówczas o życie chłopca. Magdalena B. poprosiła sąd o zgodę na spotkanie z Kamilem i piątką pozostałych dzieci - informuje "Fakt".
Dziennik wskazuje, że 35-latka "tłumaczyła, że tęskni za nimi i chciałaby je zobaczyć". Wcześniej dwukrotnie częstochowski sąd przyznawał jej prawa do dzieci - o ich utratę wnioskował pracownik socjalny nadzorujący rodzinę.
- Sąd wydał postanowienie, w którym na czas trwania postępowania zakazał Magdalenie B. wszelkich kontaktów z dziećmi - podkreślił rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie Dominik Bogacz cytowany przez "Fakt". Obawiano się m.in o to, że Magdalena B. będzie mataczyć i wpłynie na zeznania nieletnich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z uwagi na decyzję sądu 35-latka w najbliższym czasie nie zobaczy swoich dzieci. Zgodę na jej udział w pogrzebie Kamila musi wydać Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Na chwilę obecną kobieta nie złożyła jednak wniosku o przepustkę.
Dramat 8-latka. Chłopiec był maltretowany przez ojczyma
O złym stanie zdrowia Kamila służby poinformował jego biologiczny ojciec.
- Moja była żona zadzwoniła i prosiła, żebym go zabrał do siebie do domu, umył i do szpitala wiózł, żeby to było na nas. Wysłała zdjęcie, jak siedzi na podłodze z poparzoną twarzą i klatką piersiową - relacjonował Topól dla Polsatu.
W rozmowie z "Faktem" mężczyzna ujawnił, że matka chłopca wmawiała mu, że "Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian".
W związku ze sprawą zarzuty usłyszały cztery osoby, w tym ojczym, matka dziecka, a także jego wujostwo.