77 lat i tysiące kilometrów maratonów za sobą. Pani Marii kondycji może pozazdrościć wielu 20-latków
Ma 77 lat, piątkę odchowanych dzieci i zakończoną karierę lekarki. Ale życie dla Marii Pańczak zaczęło się (znów) po sześćdziesiątce. Wtedy bowiem postanowiła wrócić do swojej pasji z młodości, czyli długodystansowych biegów.
Parasolka na plecach, nieodłączny uśmiech i wytrwałość to znaki rozpoznawcze nietypowej uczestniczki polskich maratonów. Maria Pańczak ma już 77 lat (i 7 miesięcy, jak sama podkreśla), a do biegania wróciła na emeryturze po latach przerwy. Wymuszonej przez karierę (pani Maria była lekarką ortopedą)
i wychowywanie piątki dzieci. Maratonka ma za sobą już tysiące przebiegniętych kilometrów, ale mimo wieku nie zwalnia tempa. Jak sama mówi bieganie to jej sposób, żeby nie zardzewieć.
Panią Marię można spotkać podczas regularnych treningów na poznańskiej Malcie. Dzięki bieganiu zachowała sprawność i nie męczy się samotnie w czterech ścianach mieszkania, co spotyka wielu jej rówieśników. Reporterce TVN 24 mówi, że "powinniśmy ludzi uczyć starości". Podobnie jak to ma miejsce z uczeniem młodych jak być rodzicami, czy przygotowywaniem ich do małżeństwa tak, by uniknąć rozwodu.
Tempem raczej nie dorównuje reszcie stawki, ale nie przejmuje się tym specjalnie. Gorzej, kiedy na jej obecność nie są przygotowani organizatorzy maratonu. Tak było w 2013 roku, podczas 14. Poznań Maratonu. Pani Marii nie dane było przebiec mety, ponieważ brama była zamknięta. Biegaczka stawiła się na niej bowiem 2 godziny po zamknięciu imprezy. Zamiast barierek wskazujących trasę musiała kierować się porozrzucanymi przez innych uczestników butelkami.
Zapytana o to, czy jest szczęśliwa odpowiada, że wtedy kiedy się modli. - A kiedy pani trenuje? - dopytuje reporterka. - No przecież wtedy się modlę! W tym roku przed panią Marią kolejne wyzwania. 10 kilometrów w Rakoniewicach, mistrzostwa weteranów lekkiej atletyki, mistrzostwa lekarzy i dwa półmaratony.
