70-latkę oszukiwał podstawiony funkcjonariusz. Przed okradzeniem uchroniła ją pracownica banku
Do banku w Jastrzębiu Zdroju przyszła 70-latka, która chciała wypłacić 40 tys. zł. Nie dopełniła formalności, więc nie mogła. Jej zdenerwowanie i dziwne wytłumaczenie związane z "policjantem" przykuło uwagę pracownicy banku. Postanowiła zareagować i zawiadomić policję. Okazało się, że kobietę chciano oszukać.
- Klientka była bardzo zdenerwowana, zaczęła się pocić, wyjaśniała, że potrzebuje tych pieniędzy tu i teraz, bo jej syn spowodował wypadek, potrącił małżeństwo i jeśli ktoś umrze, to on nie wyjdzie z więzienia. 70-latka dodała, że musi te pieniądze przekazać policjantowi, żeby załatwić sprawę polubownie - powiedziała w rozmowie z portalem tvn24.pl Bogusława Dudek, rzeczniczka prasowa w Jastrzębiu-Zdroju.
Gwałt Polki w Rimini. Prokuratorzy są już na miejscu
Wypłacić 40 tys. kobieta nie mogła, ponieważ bank żąda, by powiadamiano go o takim zamiarze dwa dni wcześniej. Pracownica placówki podała swojej klientce wodę i zasugerowała kontakt z synem. - Nie mogę - miała powiedzieć 70-latka - bo cały czas mam na linii tego policjanta.
Telefon się urwał
Obsługująca ją kobieta skonsultowała sytuację z innymi pracownikami banku i postanowiła zadzwonić na policję. Podający się za funkcjonariusza człowiek, który był cały czas na linii z kobietą, rozłączył się. Jak się okazało blokował również telefon stacjonarny 70-latki. Wypadku z udziałem jej syna nie było - kobietę próbował naciągnąć oszust.
Dudek powiedziała portalowi, że takie sytuacje zdarzają się w Jastrzębiu-Zdroju niemal codziennie.
Źródło: tvn24.pl