7‑latek w piżamie błąkał się po Poznaniu. Uratował go przechodzień
Ta nieodpowiedzialność dorosłych mogła skończyć się dla 7-latka z Poznania tragicznie. Chłopczyk w samej piżamie chodził po ulicach choć w czwartek przed południem w Wielkopolsce było około zera. Pomoc nadeszła szczęśliwie w porę.
Na wyziębionego malca po godz. 10 uwagę zwrócił na ul. w dzielnicy Jeżyce jeden z przechodniów. Natychmiast zaalarmował służby, bo w pobliżu 7-latka nie było żadnej osoby dorosłej. Dziecko nie potrafiło wejść do budynku, w którym mieszka.
- Zziębnięty chłopiec nie znał kodu wejściowego, nie miał klucza od drzwi, a na dzwonek do mieszkania nikt nie reagował. Wspólnie ze zgłaszającym szybko umieściliśmy dziecko w samochodzie - relacjonuje Przemysław Piwecki z poznańskiej straży miejskiej, której patrol jako pierwszy dotarł na miejsce.
Mundurowy zaznacza, że przebywanie w takim ubraniu na zewnątrz, przy temperaturze bliskiej 0 st. C oznacza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia człowieka.
Chłopczyk powiedział, że w mieszkaniu jest jego wujek, który wysłał go z pustą butelką do śmietnika. Policjanci doczekali się w końcu otwarcia drzwi. Okazało się, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu i zasnął tuż po tym, jak 7-latek wyszedł z mieszkania.
Mężczyzna trafił do izby wytrzeźwień.
Dzieckiem zaopiekowała się babcia. Sprawę wyjaśnia policja, która ustala, kim są rodzice chłopca i kto jest jego prawnym opiekunem.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
**Escape Roomy zyskują na popularności. Zasady gry są proste