60 protestów wyborczych napłynęło do Sądu Najwyższego
60 protestów dotyczących ważności wyborów parlamentarnych, które odbyły się 23 września, wpłynęło do Sądu Najwyższego do zeszłego piątku - poinformował w poniedziałek Antoni Bojańczyk z biura prasowego sądu.
Bojańczyk poinformował, że w protestach wyborczych bardzo najczęściej podnoszona jest sprawa braku nazwiska skarżącego na listach uprawnionych do głosowania. Częste są także zarzuty wobec pracy komisji wyborczych.
Zarejestrowano także kilka protestów od kandydatów na posłów, którzy według oficjalnego wyniku wyborow nie otrzymali żadnego głosu. Niedoszli posłowie utrzymują, że powinni mieć przynajmniej kilka głosów ponieważ głosowali sami na siebie i wiedzą o kilku osobach, które na nich głosowały.
Bojańczyk powiedział, że takie protesty dotyczą kandydatów na posłów prawie wszystkich ugrupowań, które startowały w wyborach. W kilku przypadkach protestowali również sami wyborcy, którzy twierdzą, że głosowali na danego kandydata, a według oficjalnych wyników nie otrzymał on żadnego głosu.
Protesty wyborcze mogą być składane jeszcze do czwartku. Na ich rozpatrzenie Sąd Najwyższy ma 90 dni od daty wyborów. (ajg)