Polska6 września - sprawy lustracyjne Niezabitowskiej i Jaskierni

6 września - sprawy lustracyjne Niezabitowskiej i Jaskierni

Szóstego września Sąd Apelacyjny w Warszawie ma rozpatrzyć apelację pionu śledczego IPN w sprawie Małgorzaty Niezabitowskiej, rzeczniczki rządu Tadeusza Mazowieckiego, o której nieistniejący już Sąd Lustracyjny orzekł, że nie była agentem SB.

19.08.2007 | aktual.: 19.08.2007 09:37

Tego samego dnia sąd ten ma też rozpatrywać trwającą od 2000 r. sprawę podejrzanego o "kłamstwo lustracyjne" Jerzego Jaskierni - b. posła SLD i b. ministra sprawiedliwości.

Będą to pierwsze w Warszawie rozprawy lustracyjne od wejścia w życie w marcu tego roku nowej ustawy lustracyjnej. Zlikwidowała ona Sąd Lustracyjny (wydział Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który zajmował się tylko lustracją) i urząd Rzecznika Interesu Publicznego (oskarżyciela w sprawach lustracyjnych). Rolę Sądu Lustracyjnego przejęły wydziały karne sądów powszechnych, a rolę RIP - nowy pion lustracyjny IPN.

Niezabitowska nie skłamała w swym oświadczeniu lustracyjnym, zaprzeczając współpracy z SB - orzekł w styczniu tego roku Sąd Lustracyjny, który rozstrzygnął wszelkie wątpliwości na korzyść lustrowanej. Sąd przyjął, że nie da się wykluczyć, iż raporty oficera SB ze spotkań z nią były fałszowane, zaś sama rejestracja jej jako tajnego współpracownika SB - przedwczesna.

Pion śledczy IPN wnosi o uchylenie tego wyroku i zwrot sprawy do sądu I instancji. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że apelację napisano w poczuciu obowiązku, nie z powodów merytorycznych - mówił w maju mec. Marek Małecki, jeden z adwokatów Niezabitowskiej. Uważa on, że apelacja jest "całkowicie niezasadna". Jestem przekonana, że sąd II instancji utrzyma wyrok" - powiedziała sama Niezabitowska.

Apelację IPN rozpatrzy wydział karny SA. Jeśli uchyliłby wyrok, sprawa trafiłaby do Sadu Okręgowego w Warszawie. Po ewentualnym utrzymaniu wyroku IPN mógłby jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego.

Sprawa (jako wszczęta przed wejściem w życie nowej ustawy) toczy się według poprzedniej ustawy lustracyjnej, według której współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa" (nowa ustawa nie ma takiego zapisu). Stara ustawa pozwalała także osobie lustrowanej wnosić o utajnianie procesu.

Niezabitowska w grudniu 2004 r. sama ujawniła w prasie, że z jej akt w IPN wynika, iż na początku lat 80. miała współpracować z SB pod kryptonimem "Nowak". Zaprzeczała mówiąc, że sfałszowano potwierdzające to dokumenty. Zwróciła się do IPN o przyznanie jej statusu pokrzywdzonego. Gdy go nie otrzymała, wniosła do sądu o autolustrację. Proces toczył się od maja 2005 r. Rozprawy odbywały się - na wniosek lustrowanej - za zamkniętymi drzwiami.

W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kserokopia - które IPN udostępnił w 2004 r. mediom. Nie ma tam zobowiązania do współpracy ani własnoręcznie pisanych meldunków. Jest zaś m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej - zatrudnionej wtedy w redakcji "Tygodnika Solidarność" - do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki oficera SB Roberta Grzelaka z kilkunastu spotkań z nią.

Sąd przyznał, że 15 grudnia 1981 r. Niezabitowską zatrzymano po wybuchu stanu wojennego. Podpisała wtedy oświadczenie, że będzie przestrzegać porządku PRL, zobowiązanie do zachowania tego przesłuchania w tajemnicy i deklarację, że po wypuszczeniu przyjdzie na spotkanie następnego dnia. Zarazem odmówiła kategorycznie zostania konfidentem. Choć na spotkanie nie przyszła, Grzelak sporządził raport, z którego wynikało, że przedstawiła listę pracowników "Tygodnika Solidarność". Według Niezabitowskiej, mógł on wpaść w ręce SB, gdy przeszukiwano jej bagaż na lotnisku.

W sądzie Grzelak mówił, że nie pamięta agenta "Nowaka", Niezabitowska unikała spotkań z nim, a gdy już do nich dochodziło, nie udzielała interesujących informacji. Według sądu, nie da się wykluczyć, iż raporty Grzelaka były fałszowane, a sama rejestracja była przedwczesna. Mówili o tym w sądzie przełożeni Grzelaka, którzy dodawali, że w tym czasie było "parcie" na zwiększenie liczby współpracowników w opozycji.

Nie da się wykluczyć, że Małgorzata Niezabitowska nie była agentem SB i nie da się wykluczyć, że nim była, dlatego wątpliwości należy rozstrzygnąć na korzyść lustrowanego - mówił sędzia Rafał Kaniok w ustnym uzasadnieniu wyroku. Zarazem podkreślił "heroiczne czyny" Niezabitowskiej w stanie wojennym.

Zastępca rzecznika interesu publicznego Andrzej Ryński wnosił o uznanie, że Niezabitowska skłamała w swym oświadczeniu.

Po wyroku IPN podawał, że jego pion śledczy rozważy ewentualność wszczęcia śledztwa w sprawie bezprawnych działań SB wobec Niezabitowskiej, w tym tworzenia przez oficerów fałszywych dokumentów wobec niej.

Lustracja 57-letniego Jaskierni wróciła po tym, jak w lutym tego roku Sąd Najwyższy uchylił wyrok oczyszczający go z zarzutu "kłamstwa lustracyjnego" i zwrócił sprawę sądowi II instancji. SN cofnął sprawę Jaskierni już po raz trzeci: raz uczynił to po wyroku o jego "kłamstwie lustracyjnym", dwa razy - po wyroku oczyszczającym go z takiego zarzutu Rzecznika, który podejrzewał Jaskiernię o zatajenie związków z SB z lat 70.

W 2006 r. Sąd Lustracyjny stwierdził, że brak jest jakichkolwiek podstaw, by uznać, że Jaskiernia był agentem wywiadu PRL. Według sądu, Jaskiernię zarejestrowano jako tzw. kontakt operacyjny bez jego wiedzy i zgody. "Współpracy materialnej nie było" - uznał sąd. Według niego, sąd I instancji, uznając Jaskiernię za "kłamcę lustracyjnego", naruszył procedury, gdyż stwierdził, iż istniał raport, jaki Jaskiernia miał przekazać wywiadowi PRL po powrocie ze stypendium w USA w latach 70. Tymczasem dokument ten nie zachował się, choć instrukcje wywiadu nakazywały zmikrofilmowanie go. Dlatego sąd II instancji doszedł do wniosku, że raport ten "istniał tylko w notatce oficera". W 1992 r. Jaskiernia znalazł się na "liście Macierewicza" jako tajny współpracownik wywiadu PRL.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)