57 zabitych i 150 rannych w atakach na południu Bagdadu
Co najmniej 57 Irakijczyków
zginęło, a 150 zostało rannych w serii zamachów bombowych, do
jakich doszło w zamieszkanych w
większości przez szyitów południowej dzielnicy Bagdadu -
poinformował rzecznik irackiego ministerstwa spraw wewnętrznych.
Do skoordynowanych w czasie ataków w dzielnicy Zaafaranija, w tym zamachów samobójczych, użyto pojazdu-pułapki, ostrzeliwano teren z rakiet, wykorzystano też przydrożne ładunki wybuchowe.
W pobliżu placu targowego Ali al-Kubadsi, w dzielnicy Zaafaranija, eksplodowała rakieta a wkrótce potem eksplozja samochodu-pułapki spowodowała zawalenie się pobliskiego czteropiętrowego budynku.
W godzinę później kolejny budynek zamienił się w rumowisko, po wybuchu bomby wykonanej domowym sposobem.
Patrol policji, który udawał się na miejsce pierwszego zamachu znalazł się w zasięgu eksplozji bomby podłożonej na skraju jezdni. Trzech policjantów zostało rannych.
Wśród zabitych są kobiety, dzieci i całe rodziny - poinformował rzecznik irackiego MSW.
Seria zamachów nastąpiła w momencie, w którym Amerykanie i armia iracka ogłosiły o przejściu do tzw. "drugiego etapu" planu mającego na celu położenie kresu aktom przemocy w stolicy kraju.
Plan ten, realizowany od połowy czerwca br., nie przyniósł dotychczas zakładanych rezultatów. Liczba zamachów i innych aktów przemocy nie tylko nie zmalała, ale znacznie wzrosła.
Według danych irackiej służby zdrowia, codziennie w Bagdadzie ginie ok. 50 osób. Natomiast źródła amerykańskie podają, że codziennie dochodzi do średnio 70 ataków bombowych.