Polska500 plus. Jak politycy oceniają program po pięciu latach działania?

500 plus. Jak politycy oceniają program po pięciu latach działania?

W ciągu ostatniego trzydziestolecia chyba nie było innego programu społecznego, który budziłby tyle kontrowersji. Po pięciu latach funkcjonowania "Rodziny 500 plus" głosy mówiące, że to "rozdawnictwo", ucichły. Rządowi zarzuca się za to, że w ten sposób nie naprawi polskiej demografii.

500 plus. Jak politycy oceniają program po pięciu latach działania?
500 plus. Jak politycy oceniają program po pięciu latach działania?
Źródło zdjęć: © East News

Pomysł był rewolucyjny. Nie istniał wcześniej program socjalny, który stawiałby tak niskie warunki do otrzymania zapomogi. Dość powiedzieć, że podczas pierwszych rządów PiS maksimum możliwości, jakie na tym polu była w stanie wykrzesać z siebie władza, było "becikowe", a więc jednorazowa wypłata tysiąca złotych. O stałym transferze nikt wówczas na poważnie nie myślał. No może poza Andrzejem Lepperem, który już wówczas wspominał o wręczaniu pieniędzy za każde dziecko.

Głównym celem programu było uzdrowienie polskiej demografii. Na początku faktycznie coś drgnęło, bo liczba urodzin w 2016 i 2017 przebiła prognozy GUS o 40 tys. dodatkowych urodzeń. Potem wskaźnik znów zmalał. Program przestał spełniać pokładane w nim oczekiwania.

W rozmowie z Wirtualną Polską Anita Czerwińska z PiS broni programu i mówi, że jest on demograficznie potrzebny: - Program 500 plus wpłynął dodatnio na demografię. Kiedy rozpoczynaliśmy pierwszą kadencję, współczynnik dzietności wynosił 1,28 a pod koniec 1,42. W przeciwieństwie do naszych poprzedników mieliśmy odwagę, żeby zająć się polityką rodzinną. A dzietność to wiele mechanizmów, dlatego położyliśmy także nacisk na politykę podatkową i mieszkaniową. W ten sposób tworzymy warunki, żeby młodzi ludzie chcieli zakładać rodziny.

Z perspektywy polityków opozycji to argumenty nietrafione. Szczególnie te dotyczące dodatkowego wsparcia dla młodych rodzin. Joanna Kluzik-Rostkowska, dziś posłanka Koalicji Obywatelskiej a dawniej PiS wspomina, jak w 2007 roku, będąc ministrem pracy, prowadziła prace nad programem polityki rodzinnej. - Badaliśmy postawy potencjalnych rodziców. Chcieli mieć więcej dzieci, ale decyzję uzależniali od łatwego dostępu do rynku pracy, ochrony zdrowia, edukacji. Mieliśmy pełną świadomość, że postawienie wszystkiego na jedną kartę nie wystarczy. Dlatego pronatalistyczna polityka PiS jest fikcją. Na tym polu program 500 plus zawiódł. Gdyby zależało to ode mnie, zrobiłabym bardzo rzetelny przegląd programu i zastanowiła się, jak zachować na przyszłość to, co dobre, i wyeliminować słabości - mówi nam Kluzik- Rostkowska.

Wyliczając "słabości", polityk KO zwraca uwagę na to, że wręczane co miesiąc 500 złotych ma już mniejszą wartość ze względu na nowe podatki i inflację, do tego program wypchnął z rynku pracy wiele kobiet, co krótkofalowo może mieć plusy, bo rodzic jest w domu z dziećmi, ale utrudni powrót na rynek pracy.

Politycy PiS kontrują, mówiąc, że demografia to jedno, a godność to zupełnie co innego. W tym wymiarze program "rodzina 500 plus" miałby nie mieć sobie równych. - 500 plus właściwie zlikwidowało ubóstwo wśród dzieci. Dzisiaj wszyscy już się do tego przyzwyczailiśmy, ale chyba każdy z nas mógł obserwować, jak los wielu rodzin się poprawiał. Nie wszystkim to się podobało. Pamiętamy, jakie były reakcje na początku wprowadzania programu, kiedy odzywały się głosy niezadowolenia z tego, że trzeba się będzie podzielić kawałkiem plaży nad Bałtykiem z dziećmi, które przyjechały tam po raz pierwszy - słyszymy od Czerwińskiej.

Wtóruje jej inna posłanka PiS Joanna Kopcińska. - Dzięki wprowadzeniu 500 plus wiele rodzin po raz pierwszy mogło wyjechać na wakacje lub spełnić marzenia dzieci, które przez lata – ze względu na sytuację materialną - nie mogły być spełnione. Innym istotnym wymiarem tego programu jest pokazanie sprawczości państwa. Przez lata mówiono, że pieniędzy na takie programy w polskim budżecie – cytując jednego z byłych ministrów finansów z czasów PO – nie ma i nie będzie. Tymczasem okazało się, że odpowiedzialne podejście do finansów publicznych i wyeliminowanie nadużyć w obrocie gospodarczym, w szczególności w obszarze podatku VAT, pozwala na finansowanie istotnych społecznie programów – mówi posłanka PiS.

Na inne niż demograficzne zalety programu "rodzina 500 plus" zwraca też uwagę Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy, choć w tym wypadku nie obyło się bez sporej łyżki dziegciu. - Jeśli potraktujemy ten program jako transfer socjalny i sposób na zasilenie domowych budżetów, to był to program potrzebny. Jednocześnie nie uważam, że można mówić w tym wypadku o programie demograficznym. Ten aspekt polityki PiS oceniam bardzo krytycznie. Rząd wycofał się z finansowania programu in vitro, radykalnie ograniczył dostęp do aborcji, badań prenatalnych i antykoncepcji. To nie sprzyja myśleniu o rodzinie – mówi dolnośląska posłanka.

Dziemianowicz-Bąk dodaje, że 500 plus to rodzaj listka figowego i wytłumaczenia dla Prawa i Sprawiedliwości za inne niepowodzenia. Wśród nich wylicza brak infrastruktury żłobkowej, kolejki do specjalistów tak długie, że zmuszające ludzi do korzystania z prywatnej ochrony zdrowia, i reformę edukacji, za sprawą której coraz więcej osób deklaruje, że chciałoby posłać dziecko do prywatnej szkoły. - Trochę tak jakby rząd mówił Polakom: "Macie tu 500 plus i nic więcej nie oczekujcie, to wam musi wystarczyć, za te pieniądze macie kupić szkolną wyprawkę i sprzęt do edukacji zdalnej, zadbać o prywatny żłobek, zatroszczyć się o zdrowie, wykupić leki" - kończy swoją wypowiedź posłanka.

Jaka będzie przyszłość programu 500 plus? Rząd nieśmiało zaczyna wspominać o waloryzacji świadczenia. Podobno pierwsza miałaby przypaść na 2023 rok, a więc na chwilę przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Nawet jeśli PiS te wybory przegra, to dziś można mieć niemal stuprocentową pewność, że program zostanie utrzymany. Zresztą ostatnia reduta wolnorynkowego sceptycyzmu wobec "pięćsetki" upadła dość szybko. W lutym 2016 roku, niecały rok po wdrożeniu programu w życie, politycy Platformy Obywatelskiej zaproponowali rozszerzenie programu także na pierwsze dziecko. To rzadki moment, w którym można było dojrzeć pełną współpracę między rządem a opozycją. Propozycja została bowiem kilka lat później zrealizowana. Konkretnie w lipcu 2019 roku, czyli na trzy miesiące przed wyborami.

Przeczytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)