Społeczeństwo50-latkowie skazani na telewizor i totolotka?

50‑latkowie skazani na telewizor i totolotka?

Polacy po pięćdziesiątce, a coraz częściej już po czterdziestce czują się dyskryminowani na rynku pracy. Mówią, że pracodawcy nie patrzą na ich kwalifikacje zawodowe, znajomość języków obcych, czy staż pracy, tylko na wiek. Jesteśmy traktowani jak trędowaci - mówi 55-letni Ryszard Kubczak z Poznania, który od kilku lat bezskutecznie szuka pracy.

50-latkowie skazani na telewizor i totolotka?

13.03.2007 | aktual.: 17.06.2008 12:45

Ryszard jest z wykształcenia biologiem. Zna angielski i rosyjski. 19 lat pracował na uczelni. Teraz pracuje w agencji nieruchomości i z trudem wiąże koniec z końcem. Zalegam z rachunkami, bo nie zawsze dostaję wypłatę. Pracuję na umowę o dzieło i żyję tylko z prowizji. Choć średnio zarabiam 700 zł miesięcznie, to od trzech miesięcy nie dostałem ani grosza, bo nie sprzedałem żadnej nieruchomości - mówi Kubczak, który od 10 lat boryka się ze znalezieniem stałego zatrudnienia. Pracowałem na różnych stanowiskach - jako agent ubezpieczeniowy, menadżer w banku, a potem jako handlowiec. Zawsze coś miałem, ale to nie było to, co dawałoby mi jakąś stabilizację. Brałem prace, których nikt inny nie chciał brać. Przez cały czas wysyłałem swoje CV do różnych firm - średnio po 40 życiorysów miesięcznie. Głównie szukałem w branży farmaceutycznej na stanowisku przedstawiciela medycznego. Niestety bezskutecznie. Ciągle słyszałem, że moje kwalifikacje są za wysokie - opowiada Ryszard.

Moje CV dziwnie przepadały

Na bariery w znalezieniu pracy napotyka od trzech lat również Katarzyna Wilczyńska, 47-letnia ekonomistka z Warszawy. Moją ostatnią pracą była amerykańska kancelaria prawnicza. Przez 11 lat byłam asystentką-tłumaczem i prowadziłam sekretariat, ale miałam również inne obowiązki. Poza kontaktowaniem się z klientami i prowadzeniem księgowości robiłam praktycznie wszystko - mówi Katarzyna. Pewnie do dziś Wilczyńska pracowałaby w kancelarii, gdyby nie to, że firma zamknęła swoją filię w Polsce. Zaczęłam szukać pracy i szybko zorientowałam się, że moje kwalifikacje nie mają żadnego znaczenia dla pracodawców. Okazało się, że wiek stał się przeszkodą. Mówiono mi to wprost, że w firmie jest młodsza załoga i preferują osoby do 30 roku życia. Zauważyłam też, że jakoś dziwnie po rozmowach kwalifikacyjnych moje CV gdzieś przepadały - irytuje się Katarzyna.

Dlaczego ludzie starsi mają kłopoty ze znalezieniem pracy? Henryka Bochniarz, Prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan jako główne powody spadku aktywności osób po 50. wymienia sytuację na rynku pracy, zwiększenie w ostatnich latach dostępności do świadczeń, zasiłków przedemerytalnych i wcześniejszych emerytur, a także niskie uczestnictwo w rozwijaniu własnych kwalifikacji. Według danych Eurostatu w 2005 r. jedynie 5% osób w grupie wieku 25–64 lat uczestniczyło w edukacji lub szkoleniach, co klasyfikuje Polskę wśród krajów o najniższym poziomie uczestnictwa w kształceniu ustawicznym - przytacza Bochniarz.

Szefowie wolą młodszych

Jednak jak przekonuje Katarzyna pracodawcy są po prostu uprzedzeni do ludzi po 40. Jestem bardzo aktywna zawodowo i życiowo. Cały czas się szkolę i doskonale posługuję się Internetem. Podróżuje, jeżdżę rowerem i jestem wolontariuszem w hospicjum. Nigdy nie myślałam o sobie, że jestem stara. Kiedyś pracowniczka agencji pośrednictwa pracy powiedziała mi, że muszę się nastawić na ciężką walkę, bo szefowie wolą młodszych - mówi Wilcyńska.

Z badania przeprowadzonych w 2005 roku na zlecenie Forum 50+ Seniorzy XXI wieku! - nieformalnej płaszczyzny porozumienia organizacji seniorskich, wynika, że blisko 60% respondentów, zauważa dyskryminację wiekową na polskim rynku pracy. Ankietę przeprowadzono wśród osób, które ukończyły 50 lat. Hanna Nowakowska, koordynatorka Forum 50+ uważa, że seniorzy są wypychani z rynku. Pracodawcy postrzegają osoby starsze jako takie, które trudniej radzą sobie z nowymi technologiami, a to nieprawda, bo chętnie się uczą i zmieniają swoje kwalifikacje - mówi Nowakowska, która uważa, że błędne jest przeświadczenie, że młode osoby doskonale zastąpią starszych. Jako przykład współpracy młodego i starszego pokolenia Nowakowska wskazuje Finlandię. Tam zarządza się wiekiem - osoby starsze uczą i przekazują pewne doświadczenia młodszym - podkreśla i wskazuje zawody, do wykonywania których wymiana pokoleniowa jest niezbędna. Okazuje się, że np. w polskim lotnictwie powstaje luka. Odchodzą starsi i doświadczeni pracownicy, a
na ich miejsce brakuje fachowców
- akcentuje koordynatorka. Starsi ludzie doskonale się sprawdzają również jako wolontariusze, organizatorzy podróży, czy przewodnicy w muzeach - wskazuje Nowakowska. Siedzieć, sprzątać, oglądać telewizję

Jednym z miejsc, w którym seniorzy mogą pracować jako wolontariusze jest np. stowarzyszenie Mali bracia Ubogich. Tam ludzie w podeszłym wieku opiekują się swoimi rówieśnikami. Seniorzy mogą rozwijać swoje zainteresowania także w krakowskiej Akademii Pełni Życia. Stowarzyszenie organizuje bowiem wykłady z literatury i filozofii, warsztaty plastyczne, czy kursy komputerowe i językowe. Nie szukamy ludziom pracy, ale aktywizujemy ich do tego, żeby zaczęli działać dla siebie, a nie tylko dla rodziny. Dlaczego mają tylko zajmować się wnukami, siedzieć w domu, sprzątać lub oglądać telewizję, albo wypełniać kupony totolotka? - zastanawia się Karolina Długosz z Akademii.

Zdaniem Długosz, trzeba walczyć z wykluczaniem starszych ze społeczeństwa. Tu niezbędna jest zmiana kulturowa. Społeczeństwo się starzeje, więc pora coś z tym zrobić, bo ludzi starszych będzie coraz więcej i każdy z nas znajdzie się w takiej sytuacji - przestrzega Długosz. Nowakowska dodaje, że eliminowanie seniorów z rynku obciąży m.in. system zdrowia. _ Jeśli ktoś czuje się osobą niepotrzebny i odsunięty, to zaczyna chorować, popada w depresję, a nawet podejmuje próby samobójcze_ - podkreśla koordynatorka Forum 50+.

O tym co przeżywa człowiek po 50., który nie może znaleźć pracy opowiada Ryszard. Przez moje kłopoty żona ode mnie odeszła. Opuściła mnie w najtrudniejszym momencie i zabrała ze sobą naszą 10-letnią córkę. Najbardziej boli mnie to, że nie mogę walczyć o dziecko, bo nie mogę zapewnić mu bytu - żali się Kubczak.

W lepszej sytuacji jest Katarzyna Wilczyńska, która postanowiła z koleżanką założyć działalność gospodarczą. Spotkałam osobę w podobnym wieku i z podobnym problemem, więc staramy się wspierać i szukamy wyjścia. Myślimy o branży turystycznej – chcemy założyć biuro podróży, albo wypożyczalnię rowerów. Staramy się o pewne środki z urzędu pracy i widzimy, że założenie firmy jest realne - cieszy się Katarzyna, która udowodniła, że zapał i chęć do pracy można samemu wykorzystać do realizacji własnych marzeń, nie oglądając się na niechętnych pracodawców.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)