48 osób odznaczonych po akcji ratowniczej w Katowicach
48 osób, które wyróżniły się w akcji ratunkowej po katastrofie hali Międzynarodowych Targów Katowickich, zostało uhonorowanych odznaczeniami państwowymi przyznanymi przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W Śląskim Urzędzie Wojewódzkim odznaczenia wręczył im szef Kancelarii Prezydenta, Andrzej Urbański.
Dowodzący akcją ratowniczą komendant śląskiej straży pożarnej Janusz Skulich odebrał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Złotym Krzyżem Zasługi uhonorowany został koordynujący po katastrofie akcję medyczną Andrzej Jurkiewicz. Pozostali - m.in. lekarze, pielęgniarki, ratownicy górscy, górniczy i medyczni oraz kierowcy pogotowia ratunkowego - odznaczeni zostali Medalem Za Ofiarność i Odwagę.
Minister Urbański, dziękując w imieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego ratownikom za ich pracę, zaznaczył, że uratowano wszystkich, których było można uratować. Dzięki takim ludziom jak wy, dzięki takim ludziom jak generał Skulich, Polska jest państwem, w którym można czuć się mimo wszystko bezpiecznie - dodał.
Nadbrygadier Skulich powiedział dziennikarzom, że jest wdzięczny tym, którzy ocenili wysoko pracę osób biorących udział w akcji. Zaznaczył, że otrzymując odznaczenia, śląscy ratownicy zaciągają kredyt. Będzie on jednak spłacany jeszcze tego samego dnia, bo ludzie będą potrzebować od tych ratowników pomocy.
To, czego nam w tej chwili najbardziej brakuje w systemie ratowniczym na Śląsku, to spokoju i tego, byśmy mieli szansę w dalszym ciągu go budować. To nieprawda, że na Śląsku jest zbudowany zintegrowany system ratowniczy, my cały czas próbujemy go budować, tak by przynosił efekty. Mam nadzieję, że rzadko będziemy mieli nadzieję sprawdzać efektywność tego systemu - podkreślił Skulich.
Dariusz Szmatoła to jeden z wyróżnionych ratowników medycznych. Pracuje w oddziale pogotowia ratunkowego na katowickim osiedlu Tysiąclecia. Gdy dowiedział się z telewizji o katastrofie, pojechał do pracy. W akcji służył całą noc - od godziny 19 do 7 rano.
Jak dojechałem na miejsce, już pierwszy rzut pacjentów został odwieziony. Pozostali ci najgorzej poszkodowani - ci, którzy byli wyciągani spod zwałów żelaza. Zabezpieczałem ich czynności życiowe, bo oni już byli gdzieś tam na skraju życia. Szczerze mówiąc, chciałbym to zapomnieć, bo musiałem wspierać się potem psychologiem - było po prostu tak ciężko - powiedział po uroczystości Szmatoła.
28 stycznia runął dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich, w której odbywała się wystawa gołębi. Zginęło 65 osób. Pierwsi strażacy i jednostki służb medycznych byli na miejscu już po kilku minutach. Akcja trwała wiele godzin, prowadzona była przy dwudziestostopniowym mrozie, łącznie brało w niej udział ponad tysiąc osób.