470 kilometrów zaniedbań
Walka z ropą na hiszpańskiej plaży (PAP)
Obrońcy środowiska zarzucają rządowi hiszpańskiemu błędy i niedociągnięcia w walce z katastrofą ekologiczną, jaką spowodowało zatonięcie tankowca "Prestige" u wybrzeży Galicii.
24.11.2002 | aktual.: 25.11.2002 08:37
Krytycy podkreślają, że na dotkniętym klęską 470-kilometrowym odcinku wybrzeża w północno-zachodniej Hiszpanii brakuje kontenerów, do których można wrzucać zbierany z plaż olej opałowy, który wydostał się z tankowca.
W niektórych miejscowościach władze lokalne nie zgodziły się też podobno na udział ochotników w usuwaniu skażenia.
Tymczasem sytuacja jeszcze się pogarsza. W niedzielę wieczorem na Atlantyku pływały cztery wielkie plamy oleju opałowego, przy czym istnieje groźba, że dwie z nich dotrą do wybrzeża. Dwie pozostałe znajdują się w miejscu, w którym na dnie leży "Prestige". Morze ma tam 3600 metrów głębokości.
Portugalscy i francuscy eksperci ostrzegają, że z wraku ponownie wycieka olej. Zaprzeczył temu jednak wicepremier Hiszpanii Mariano Rajoy.
Pojawiły się podejrzenia, że po zatonięciu przełamanego "Prestige", kapitanowie innych jednostek postanowili "skorzystać z okazji" i spuścili do morza zużyty olej.
Madryt i Lizbona chcą wspólnie doprowadzić do odsunięcia szlaków morskich od wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego. "Wybrzeże Galicii przypomina autostradę" - powiedziała szefowa hiszpańskiej dyplomacji Ana Palacio. "Statki płyną tam jeden za drugim, a wiele z nich to ekologiczne bomby z zapalnikiem czasowym" - dodała.
Dokładnych informacji o stanie tankowca "Prestige" ma dostarczyć w przyszłym tygodniu specjalistyczna francuska łódź podwodna "Nautille".
Z galicyjskiego "Wybrzeża śmierci" usunięto do niedzieli 1.300 ton oleju. Pracowało przy tym oficjalnie 600 ludzi, wkrótce ma ich być dwa razy więcej. W uprzątaniu plaż uczestniczą tysiące ochotników.
Oficjalnie za przyczynę katastrofy "Prestige" uważa się fatalny stan techniczny przestarzałego tankowca. Aresztowany w Hiszpanii kapitan jest też obwiniany o to, że początkowo odmawiał współpracy z hiszpańskimi służbami ratownictwa morskiego.
Grecki kapitan Apostolus Maguras broni się, twierdząc - o czym poinformowała w niedzielę gazeta "La Voz de Galicia" - że przyczyną katastrofy była kolizja tankowca z kontenerem, dryfującym po morzu.