4‑letnia dziewczynka zmarła, bo przeszkadzała w remoncie
W nocy z piątku na sobotę zmarła w szpitalu 4-letnia dziewczynka - ofiara brutalnego pobicia sprzed kilku dni. Sprawca - 25-letni znajomy matki dziecka - został w piątek tymczasowo aresztowany na trzy miesiące przez Sąd Rejonowy w Kłodzku. Po zatrzymaniu mężczyzna twierdził, że chciał tylko "skarcić" dziecko, bo przeszkadzało mu w remontowaniu mieszkania.
24.01.2009 | aktual.: 24.01.2009 14:47
25-letni Mariusz M. został zatrzymany 20 stycznia w miejscowości Młoty koło Bystrzycy Kłodzkiej. Mężczyzna "opiekował się" dziewczynką pod nieobecność swojej konkubiny. Jak ustalili policjanci, matka w tym czasie była z drugą córką w szpitalu, ponieważ dziecko było przeziębione.
Mężczyzna twierdził wcześniej, że remontował mieszkanie, a dziecko przeszkadzało mu w pracy. Tłumaczył, że chciał je skarcić, dając kilka klapsów i uderzając w brzuch. Po pewnym czasie zauważył, że dziewczynka straciła przytomność, dlatego powiadomił pogotowie ratunkowe.
Policjanci zatrzymali 25-latka po tym, jak pracownicy pogotowia powiadomili ich o obrażeniach dziecka.
Mężczyźnie postawiono wcześniej zarzut usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała dziecka. W związku ze śmiercią dziewczynki, w najbliższych dniach zostanie on zmieniony. Jak powiedziała prokurator Prokuratury Okręgowej w Świdnicy Ewa Ścierzyńska, Mariusz M. usłyszał również zarzut doprowadzenia dziecka do tzw. innej czynności seksualnej.
- Przyznał się do pobicia dziecka, ale twierdzi, że nie chciał go zabić. Nie przyznał się natomiast do żadnej czynności seksualnej - powiedziała Ścierzyńska.
Pobita dziewczynka trafiła najpierw do szpitala w Polanicy Zdroju, ale jej stan był na tyle ciężki, że lekarze zdecydowali się przewieźć ją do szpitala we Wrocławiu. Dziecko doznało obrażeń m.in. jamy brzusznej i głowy. Zmarło w piątek ok. 23.