Jest 4 czerwca 1989 roku. Dzień pierwszych, częściowo wolnych wyborów. Odmienią nie tylko nasz kraj. One zmienią świat.
1989 to był rok szalony. Kilka miesięcy wcześniej przez Polskę przetoczyła się fala strajków, których skala zaskoczyła towarzyszy z PZPR. Postępujący kryzys gospodarczy obnażył w brutalny sposób brak pomysłu komunistów na dalsze rządzenie krajem. Już w styczniu (16-17) podczas obrad X Plenum KC PZPR została podjęta uchwała o wprowadzeniu pluralizmu politycznego i związkowego. W praktyce oznaczało to zgodę na ponowną legalizację "Solidarności".
Okrągły stół - ostateczne uzgodnienia
27 stycznia w podwarszawskiej Magdalence doszło do spotkania (ostatniego z serii, poprzednie były toczone w szerszym gronie) gen. Czesława Kiszczaka z przedstawicielami opozycji antykomunistycznej - Lechem Wałęsą, Tadeuszem Mazowieckim i Bronisławem Geremkiem. To wtedy ustalony został termin oraz procedury pracy Okrągłego Stołu.
Postanowione - będzie Senat i prezydent. "S" zostanie zalegalizowana
Rozmowy Okrągłego Stołu rozpoczęły się 6 lutego. Uczestniczyło w nich, w różnych podzespołach i grupach roboczych, ponad 700 osób reprezentujących stronę rządową i opozycję. Najważniejsze ustalenia, zakończonych 5 kwietnia obrad, dotyczyły legalizacji "Solidarności", ustanowienie urzędu prezydenta i Senatu oraz przeprowadzenie częściowo wolnych wyborów do Sejmu (35 proc. dla opozycji i 65 proc. dla strony rządowej) i całkowicie wolnych do Senatu. - Osiągnęliśmy niezbędne minimum do wkroczenia na szlak przemian demokratycznych – mówił Lech Wałęsa. Na zdjęciu: Podpisanie dokumentu końcowego ds. reform politycznych przez Janusza Reykowskiego (strona rządowa) i Bronisława Geremka ("Solidarność").
"Solidarność" znów legalna
Już 7 kwietnia Sejm zrealizował postanowienia Okrągłego Stołu – przyjął nową ordynację wyborczą oraz ustanowił urząd prezydenta i Senat. W sześć dni później Rada Państwa zarządziła, że wybory do Sejmu i Senatu odbędą się 4 i 18 czerwca. 17 kwietnia NSZZ "Solidarność" została ponownie wpisana do rejestru, a 20 kwietnia zarejestrowano NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych. Na zdjęciu: Tłumy działaczy i sympatyków "Solidarności" na korytarzu Sądu Wojewódzkiego w Warszawie po rejestracji związku zdelegalizowanego w 1982 roku.
"Drużyna Wałęsy"
23 kwietnia zatwierdzone zostały listy wyborcze Komitetu Obywatelskiego, który zajmował się organizacją kampanii wyborczej "Solidarności". Andrzej Wajda zaproponował, żeby kandydaci zrobili sobie zdjęcie z Lechem Wałęsą – plakaty z nim można było wykorzystać w kampanii. Pomysł "chwycił" i zdjęcia kandydatów na posłów i senatorów z szefem "Solidarności" zostały zrobione 29 kwietnia w Stoczni Gdańskiej. Na zdjęciu: przyszły marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski robi sobie zdjęcie z Wałęsą.
Opozycja odcięta od TVP
Rozmowy z rządem, nie zapewniły opozycji tak ważnej sprawy, jak dostęp do mediów publicznych. To towarzysze z PZPR mogli wpływać bez ograniczeń na wyborców i robić sobie darmową kampanię. Opozycja miała prawo do jednej godzinnej audycji w radiu i półgodzinnej w telewizji. Po raz pierwszy do emisji doszło 9 maja. Materiały były nierzetelne lub cenzurowane. "Solidarności" pozostała prasa - "Tygodnik Solidarność", "Tygodnik Powszechny" i "Gazeta Wyborcza", której pierwszy numer ukazał się 8 maja. Na zdjęciu: Studio "Dziennika Telewizyjnego".
"Solidarność" - marka światowa
Z kolei zagraniczne media w maju i czerwcu 1989 roku przez przypadki odmieniały słowa: "Solidarność" i Polska. To za sprawą tempa dziejących się u nas zmian, których jeszcze kilka miesięcy temu niewielu się spodziewało. Nastała prawdziwa moda na Polskę. Na festiwalu w Cannes Grace Jones i Jane Fonda prężyły się dumnie ze znaczkiem "S" na piersiach, a w Warszawie Steve Wonder (na zdjęciu) śpiewał swój przebój "I just called to say I love You" w biurze wyborczym "Solidarności".
Przedwyborcza strategia opozycji
Żadnych tarć personalnych i ideowych. Ludzie skupieni w Komitecie Obywatelskim mieli stanowić monolit. Właśnie jedność stanowiła o sile kandydatów KO. Duży ciężar w kampanii wzięli na siebie szeregowi członkowie "S", rozdający np. ulotki. Po stronie niepodległościowej opowiedzieli się również ludzie kultury i sztuki. W odróżnieniu od kandydatów obozu rządowego, ludzie "S" nie bali się kontaktu z wyborcami. Na zdjęciu: kandydaci KO: Jacek Merkel (przyszły minister stanu ds. bezpieczeństwa narodowego), Jan Krzysztof Bielecki (przyszły premier), Lech Kaczyński (przyszły prezydent RP) i Bogdan Lis (przyszły senator I kadencji i poseł).
Rozbity obóz władzy
Tarcia personalne, kłótnie o miejsca na listach, a równocześnie nieuzasadniona niczym pewność o zwycięstwie w wyborach. Kontakt z wyborcami? A po co? Większość kandydatów koalicji PZPR, ZSL, Paxu i SD ograniczała się do nudnych, odczytywanych z kartki wystąpień. Można było powiedzieć o nich wszystko, ale nie to, że są w stanie kogokolwiek przekonać do oddania głosu na stary układ. Na zdjęciu: Okładka "Życia partii" z życzeniami: "Owocnych obrad, towarzysze".
Opozycja czuła strach
Na kilka dni przed wyborami, pomimo wszechobecnego logo "S", kandydaci opozycji przewidywali, że uda się im zdobyć w najlepszym razie kilka mandatów. Z kolei kandydaci PZPR i kolacjanci byli pewni zwycięstwa, jakby zupełnie zapomnieli o tym, że te wybory były całkowicie odmienne od tych, do których przywykli na przestrzeni dziesiątek lat. Zdawali się nie dostrzegać, że naród już nie jest z partią. Na zdjęciu: Punkt informacyjny o kandydatach "S" w Żyrardowie.
4 czerwca z Cooperem...
Jacek Kuroń (przyszły minister pracy i polityki socjalnej) razem z młodziutkim Adamem Wajrakiem (później słynnym dziennikarzem i podróżnikiem) trzymającym plakat, który stał się symbolem czerwcowych wyborów. Gary Cooper z gwiazdą szeryfa i napisem "Solidarność" miał zrobić porządek i zaprowadzić Polaków do wolności. Zdjęcie wykonano przy ul. Stanisława Wyspiańskiego na Żoliborzu. Trudno uwierzyć, gdy Tomasz Sarnecki - twórca plakatu - opowiadał, że jego dzieło nikomu się początkowo nie podobało.
...i pięcioraczkami
Dziś ich fota obiegłaby lotem błyskawicy wszystkie media społecznościowe, ale 4 czerwca 1989 roku gdańskie pięcioraczki też wzbudziły nie lada sensację. Adam, Piotr (obok niego mama Leokadia) oraz Roman, Ewa i Agnieszka Rychterowie kilka dni wcześniej skończyli 18 lat. Głos oddali w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 78.
Gen. Jaruzelski jeszcze nie wiedział, jak bardzo przegrał...
Generał Wojciech Jaruzelski z żoną Barbarą głosują w lokalu wyborczym w Muzeum Rzeźby im. X. Dunikowskiego w Królikarni.
...a Lech Wałęsa nie spodziewał się, jak wielki będzie triumf opozycji
Głosowaniu przewodniczącego NSZZ "Solidarność" towarzyszyły dziesiątki reporterów.
To było wielkie zwycięstwo
Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała o wynikach 8 czerwca. Były one całkowitym zaskoczeniem dla PZPR - skala porażki, jak i dla opozycji - skala zwycięstwa. Okazało się, że w pierwszej turze Komitet Obywatelski zdobył aż 160 mandatów dostępnych dla niego w wolnych wyborach, a w Senacie zgarnął 92. ze 100. możliwych. Tymczasem partyjni kandydaci, którym przy Okrągłym Stole zagwarantowano 65 proc. miejsc, nie otrzymali więcej niż kilka procent głosów. Dopiero w II turze obsadzone zostały miejsca przydzielone w wyniku kontraktu. I choć "drużyna Wałęsy" nie miała większości w Sejmie kontraktowym, to było jasne, że to ona dostała on narodu prawdziwy mandat do rządzenia. Po Polskich Czerwcach '56 i '76, Grudniu '70, Sierpniu' 80, jako pierwszy kraj odzyskaliśmy wolność. W bloku Demoludów dokonał się wyłom.