39 zabitych w zamachu w moskiewskim metrze
39 osób zginęło, a 122 zostały ranne w zamachu
terrorystycznym, do którego doszło w piątek rano w moskiewskim
metrze.
06.02.2004 | aktual.: 06.02.2004 16:17
"Według bilansu z chwili obecnej, 39 osób zginęło, a 122 hospitalizowano" - powiedział dziennikarzom wiceminister spraw wewnętrznych Aleksandr Czekalin, dodając, że wśród rannych jest jedno dziecko. Poprzednie doniesienia mówiły, że zabitych jest od 35 do 50.
Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB)
podejrzewała początkowo, że zamachu dokonał samobójca-zamachowiec, jednak później wicemer Moskwy Walerij Szancew powiedział, że najprawdopodobniej ładunek wybuchowy podłożono w walizce.
We wszystkich rosyjskich miastach wprowadzono w związku z zamachem zaostrzone kontrole na stacjach metra.
Od zamachu odciął się przywódca czeczeńskich separatystów Asłan Maschadow. Udział Czeczenów w eksplozji sugerował niedwuznacznie prezydent Rosji Władimir Putin.
Eksplozja nastąpiła o 8.45 czasu lokalnego (6.45 warszawskiego), gdy wypełniony pociąg opuszczał ruchliwą stację Pawieleckaja i jechał w kierunku położonej dalej od centrum stacji Awtozawodskaja.
Pawieleckaja to stacja mająca połączenie z dworcem kolejowym, na który dojeżdża część pracujących w Moskwie mieszkańców podstołecznych miejscowości. Linia, na której doszło do wybuchu, uważana jest za jedną z bardziej ruchliwych.
Część pasażerów sama wydostała się na powierzchnię. "Po wybuchu i po tym, jak pociąg się zatrzymał, wyszedłem z wagonu na tory i poszedłem tunelem razem z innymi ludźmi" - powiedział jeden z pasażerów, cytowany przez agencję Interfax. Wielu z wydostających się z tunelu ludzi miało rany, zadrapania, było umazanych krwią. Z tunelu buchały kłęby dymu.
Dotychczas w historii rosyjskiego metra było kilka zamachów; ostatniego z nich dokonano 5 lutego roku 2001 na stacji Biełorusskaja. Rannych zostało wówczas 20 osób, w tym dwoje dzieci. 1 stycznia 1998 na stacji Trietiakowskaja wybuch ranił trzy osoby.