36‑letni górnik zginął w kopalni "Bielszowice"
36-letni sztygar zmianowy zginął w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej. Górnik został uderzony w głowę bryłą węgla, która oderwała się od ściany wydobywczej - podała Kompania Węglowa, do której należy kopalnia.
Jak powiedział rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej do wypadku w "Bielszowicach" doszło 780 metrów pod ziemią. Okoliczności wyjaśniają przedstawiciele kopalni i nadzór górniczy.
W ostatnich latach kopalnia "Bielszowice" należy do najbardziej niebezpiecznych polskich kopalń. Dochodziło tam m.in. do wstrząsów górotworu, a wcześniej także do zapalenia metanu.
Według danych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, w ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęło 38 osób, z czego 36 w kopalniach węgla kamiennego. 50 górników odniosło ciężkie obrażenia. Ogółem doszło do 3518 rozmaitych wypadków, w tym 2799 w górnictwie węgla kamiennego.
To pierwszy w tym roku śmiertelny wypadek w górnictwie węgla kamiennego. Kilka dni temu dwaj górnicy zginęli w kopalni "Rudna" w zagłębiu miedziowym, w styczniu zginął pracownik górnictwa nafty i gazu.