Kalisz. Zasztyletował mężczyznę. Tak to tłumaczy
Kaliski sąd ogłosił wyrok z głośnej sprawie z 2017 roku. Adrian Sz. zasztyletował na dworcu autobusowym 59-letniego mężczyznę. Jak sam tłumaczył, "zabić kazały mu głosy, które słyszał". 32-latek najbliższe lata spędzi za kratkami.
Na 15 lat więzienia skazał we wtorek Sąd Okręgowy w Kaliszu 32-letniego mężczyznę, który ponad 5 lat temu zabił przypadkową osobę na dworcu PKS. Zdaniem dwóch niezależnych zespołów biegłych "to był niezwykle trudny diagnostycznie przypadek".
Podczas ogłoszenia wyroku sędzia SO Marek Urbaniak poinformował, że oskarżony będzie mógł skorzystać z warunkowego zwolnienia odbywania kary nie wcześniej, niż po odbyciu 12 lat więzienia. - Na rzecz syna zmarłego sąd zasądził 150 tys. tytułem zadośćuczynienia - ogłosił sędzia.
Ustne motywy wyroku przedstawiła sędzia sprawozdawca Anna Zawiślak. Powiedziała, że materiał dowodowy w sprawie był obszerny i niezwykle skomplikowany.
Nożownik z Kalisza. Adrian Sz. usłyszał wyrok 15 lat więzienia
Do tragicznego zdarzenia doszło 15 stycznia 2017 roku na dworcu PKS w Kaliszu. 27-letni wówczas Adrian Sz. wyszedł rano z domu, w którym mieszkał ze swoją matką. Na ulicy wyrzucił portfel i klucze od mieszkania, a za pozostawione pieniądze kupił nóż.
Następnie udał się na dworzec. Podszedł do odgarniającego śnieg pracownika dworca 59-letniego Krzysztof M. Zaszedł go od tyłu, bez ostrzeżenia zadał mu dwa ciosy nożem w szyję i plecy. Jeden z nich okazał się śmiertelny. Ranny mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Adriana Sz. zatrzymano na miejscu zbrodni. Nie stawiał oporu i nie próbował uciekać. Funkcjonariuszom powiedział, że jest chory na schizofrenię; zabić kazały mu głosy, które słyszał.
W trakcie pobytu w areszcie Sz. przeszedł obserwację psychiatryczną, która miała wykazać, czy w momencie popełnienia zbrodni był poczytalny i jaki był motyw jego działania. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że poczytalność oskarżonego w chwili zdarzenia nie była ograniczona ani zniesiona.
W sądzie oskarżony powiedział, że zdarzenia nie pamięta i żałuje tego, co się stało. Na potrzeby procesu oskarżony został poddany badaniom psychiatrycznym. Biegli stwierdzili, że ma osobowość schizoidalną, jednak nie jest chory na schizofrenię.
- Jego zachowanie świadczy o tym, że epatuje swoją chorobą, ma wyuczone stereotypowe informacje do przekazywania innym, że jest chory, co miało uwiarygodnić jego zachowanie - powiedział prokurator Adam Handke.
Podczas śledztwa nie udało się jednak poznać motywu działania Adriana Sz. Dlatego zachowanie oskarżonego - jak powiedział prokurator - może dowodzić, że zrobił to, "bo chciał poczuć się panem życia lub przeżyć odczucia związane z odbieraniem komuś życia".
Według oskarżyciela mężczyzna "był świadomy niedogodności swojej psychiki, a mówienie o głosach, które kazały mu to zrobić, biegli odczytali jako zespół manipulacji". Prokurator zażądał 25 lat więzienia.
Adwokat oskarżonego Arkadiusz Jaskuła mówił, że u jego klienta zdiagnozowano guza mózgu, co mogło mieć wpływ na jego zachowanie. Dodał, że lekarze z aresztu śledczego stwierdzili u niego schizofrenię paranoidalną. Dlatego wniósł o umorzenie postępowania argumentując, że "są podstawy, żeby sądzić, że oskarżony jest niepoczytalny".
Nożownik z Kalisza. Sąd rozpatrywał sprawę powtórnie
Sąd pierwszej instancji wymierzył oskarżonemu karę 25 lat więzienia. Podczas uzasadnienia wyroku powiedział, że motywem zabójstwa nie jest choroba. - Działanie oskarżonego miało charakter logiki przestępczej, a nie chorego człowieka - stwierdził.
Od wyroku odwołali się obrońca skazanego i prokurator. Według śledczy sąd popełnił błąd w ustaleniach motywu, który kierował oskarżonym. Jego zdaniem oskarżony działał z motywacją wskazującą na szczególne potępienie.
Z kolei obrońca stwierdził, że są podstawy, żeby sądzić, że jest on niepoczytalny. Zakwestionował rezultaty badań biegłych, którzy uznali, że nie ma potrzeby dłuższej obserwacji psychiatrycznej. Zawnioskował o przeprowadzenie dodatkowych badań psychiatrycznych.
Sąd Apelacyjny w Łodzi uznał argumenty obu stron i sprawa wróciła do Kalisza. Proces został wznowiony w listopadzie 2018 r. Sprawa trafiła do sędziego, który zmarł. Dlatego trzeba było na nowo otworzyć przewód sądowy.
Podczas wznowionego procesu oskarżony odmówił składania zeznań. Na pytanie sądu stwierdził krótko: "Nie pamiętam. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam".
Tym razem oskarżony został poddany badaniom przez dwa niezależne zespoły biegłych lekarzy różnych specjalności - psychiatrów, psychologów i neurologów. Sąd wymierzył karę 15 lat więzienia, niższą o 10 lat w odniesieniu do pierwszego wyroku.
- Biegli, akcentując niezwykle trudny diagnostycznie przypadek – przyjęli, że oskarżony w chwili czynu miał zachowaną zdolność zrozumienia swojego działania, ale możliwość pokierowania postępowaniem była ograniczona, lecz nie w stopniu znacznym - powiedziała sędzia sprawozdawca Anna Zawiślak podczas uzasadnienia wyroku. Wyrok jest nieprawomocny.