30 martwych psów w aucie. Filipińczyk uciekł
Wstrząsające doniesienia obrońców praw zwierząt z Filipin. 30 rasowych psów zginęło w męczarniach w rozgrzanej furgonetce. Zwierzęta należały do hodowców, którzy zlecili ich transport na wystawę.
Właściciel samochodu załadował ok. 40 klatek z psami do ładowni, która nie miała klimatyzacji. Zwierzęta przewieźć miał na wystawę Beagle Fanciers Club Dog Show w mieście Marikina, niedaleko stolicy Filipin - Manili.
Po przyjeździe na miejsce okazało się, że większość czworonogów jest w stanie agonalnym. Na miejsce natychmiast wezwano służby weterynaryjne, ale na ratunek w większości przypadków było już za późno. Przeżyło tylko kilka psów. Reszta udusiła się albo doznała rozległego udaru cieplnego.
Organizacje ekologiczne z Filipin opublikowały wstrząsające zdjęcia psów, które leżą w klatkach i na chodnikach oraz ratowników, którzy próbują pomóc zwierzętom. "Pokazując te nagrania, chcę zapobiec kolejnej podobnej tragedii" - napisał na Facebooku Penny Cham, który był świadkiem zdarzenia.
Właściciel samochodu uciekł zanim przyjechała policja.
- Jeśli uda się go postawić przed sądem, to odpowie za naruszenie ustawy o zwierzętach. W sumie z doprowadzenie do śmierci 30 psów grozi mu kara nawet 90 lat więzienia i wysoka grzywna o równowartości niemal 150 tys. dolarów - mówi Francis Pangilinan z lokalnych władz.
Osobne postępowanie prowadzi klub zrzeszający hodowców psów.