3 ofiary makabrycznego mordu w Dęblinie
W Dęblinie w płonącym domu funkcjonariusze policji odnaleźli skrępowane zwłoki dwóch kobiet i chłopca. Prawdopodobnie ktoś wzniecił pożar żeby zatrzeć ślady zbrodni - czytamy w "Fakcie". Ofiary – jak przyznają śledczy – na pewno zostały przed śmiercią ugodzone ostrym narzędziem w okolicach głowy. Potem sprawca lub sprawcy podpalili mieszkanie – tłumaczy Beata Syk-Jankowska z lubelskiej prokuratury. Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z zabójstwem - przyznała.
Początkowo nic nie zapowiadało takiej tragedii. Policja została bowiem wezwana do wybuchu gazu w jednym z domków jednorodzinnych w Dęblinie. Gdy funkcjonariuszom w końcu udało się wejść do mieszkania znaleźli w nim zwłoki 47-latki, jej 15-letniego syna i 88-letniej matki.
Według wstępnych ustaleń policji i śledczych, do których udało się dotrzeć reporterom radia RMF FM, ktoś podłożył ogień dla upozorowania wybuchu gazu i pożaru. - Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z zabójstwem. Sprawca lub sprawcy po tym zdarzeniu prawdopodobnie podpalili mieszkanie – tłumaczy Beata Syk-Jankowska rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Sąsiedzi, z którymi udało się porozmawiać dziennikarzowi RMF FM, są w szoku, tym większym, że – jak podkreślają – była to normalna, nikomu niewadząca rodzina. To byli spokojni ludzie. Tam nigdy nic niepokojącego się nie działo. Z sąsiadami żyli w zgodzie - usłyszał reporter RMF FM Krzysztof Kot.
O pożarze odpowiednie służby zawiadomił ojciec chłopca, który wrócił do domu. Gdy na miejsce przyjechała policja i straż pożarna we wnętrzu budynku tlił się jeszcze ogień.