250 tys. odszkodowania za śmierć w katowickiej hali
Po 250 tys. zł odszkodowania mają otrzymać
dwie rodziny z woj. małopolskiego, które blisko półtora roku temu
straciły bliskich w katastrofie hali Międzynarodowych Targów
Katowickich (MTK).
Takie wyroki zapadły przed Sądem Okręgowym w Katowicach - poinformował prezes stowarzyszenia "Wokanda", które reprezentuje część poszkodowanych w katastrofie, Marcin Marszołek.
Były to pierwsze orzeczenia w sprawach, które wytoczyła spółce MTK "Wokanda". W sądach są jeszcze 32 inne pozwy złożone przez to stowarzyszenie.
Jak powiedział Marszołek, odszkodowania zostały przyznane rodzinom z Bachowic i Miechowa. Jeden z mężczyzn, który zginął pod zawalonym dachem hali zostawił żonę i dziecko, druga ofiara katastrofy - żonę i dwójkę dzieci.
Te wyroki są satysfakcjonujące dla rodzin, na rzecz których zostały zasądzone odszkodowania i dla naszego stowarzyszenia. Domagaliśmy się świadczeń w takiej właśnie wysokości - powiedział prezes "Wokandy".
Jak ocenił, biorąc pod uwagę orzecznictwo polskich sądów, zasądzone odszkodowania są "dość wysokie". Nie mniej istotne od zasądzonych kwot jest już samo uznanie odpowiedzialności MTK za tragedię - dodał.
Orzeczenia zapadłe przed sądem okręgowym nie są prawomocne. Przedstawiciele "Wokandy" spodziewają się, że spółka MTK je zaskarży.
Jak powiedział Marszołek, niektóre z ponad 30 spraw, skierowanych do sądów przez "Wokandę", jeszcze się nie zaczęły, inne zmierzają już ku końcowi. W jednym przypadku strona powodowa żąda 500 tys. zł.
W katowickich sądach jest łącznie kilkadziesiąt pozwów, złożonych przez poszkodowanych w katastrofie i rodziny ofiar. Ranni w katastrofie domagają się zadośćuczynienia za krzywdę związaną z uszczerbkiem na zdrowiu. Rodziny zabitych żądają odszkodowań za znaczne pogorszenie ich sytuacji życiowej w związku ze śmiercią najbliższych. Inny rodzaj roszczeń to różnego rodzaju renty i odszkodowania za utracone w katastrofie rzeczy.
Zgodnie z przepisami pozwy, w których roszczenia nie przekraczają 75 tys. zł, rozpatruje katowicki sąd rejonowy. Te, w których poszkodowani żądają wyższych kwot, trafiają do Sądu Okręgowego w Katowicach. Łączna kwota roszczeń to kilkanaście milionów zł. Najwyższe żądanie - to ok. 1,5 mln zł. Część spraw została skierowanych do mediacji.
W połowie stycznia przed Sądem Rejonowym w Katowicach doszło do zawarcia pierwszej ugody. Na jej mocy ranny w katastrofie Tadeusz Nowaczyk z Elbląga otrzyma 5 tys. zł, ma też być objęty programem długofalowej pomocy, którą ma świadczyć ofiarom katastrofy powoływany w tym celu Funduszu Pamięci Ofiar Katastrofy MTK.
Przedstawiciele MTK mówili wielokrotnie, że lawina wygranych przez poszkodowanych procesów może spowodować upadłość spółki, a to przekreśliłoby szanse na wypłatę środków. Przed sądem MTK wnoszą zwykle o zawieszenie procesów do czasu zakończenia sprawy karnej. Wskazywali, że kapitał zakładowy MTK to tylko 50 tys. zł, a teren Targów nie należy do spółki, tylko jest dzierżawiony od Skarbu Państwa. Ich zdaniem, jedyną szansą na rozwiązanie sprawy jest powołany Fundusz Pamięci Ofiar Katastrofy w MTK. Fundusz ma działać 5 lat, gromadząc - według założeń - budżet wielkości 30-40 mln zł. Z tych pieniędzy mają korzystać poszkodowani i rodziny ofiar zeszłorocznej katastrofy budowlanej. Osoby, które straciły swoich bliskich, mają otrzymać po ok. 300 tys. zł.
Możliwość skorzystania z Funduszu przez ofiary jego twórcy uzależniają od wycofania przez nich pozwów o odszkodowania. Fundusz ma być zasilany z zysków MTK, które planują rozwinięcie swojej działalności, w tym budowę nowych hal.
Do katastrofy hali MTK doszło 28 stycznia ub. roku podczas wystawy gołębi pocztowych. Zginęło wówczas 65 osób, ponad 140 zostało rannych. Katowicka prokuratura postawiła dotychczas w tej sprawie zarzuty 12 osobom.