25‑latka zapadła w śpiączkę przez zaniedbanie lekarzy
Wrocławski sąd podtrzymał wyrok dla
Ryszarda M., lekarza, który przez swoje zaniedbania doprowadził do
śpiączki 25-letnią Edytę Terkę. Kobieta pozostaje w tym stanie od
6 lat. Jednocześnie sąd zwrócił do ponownego rozpatrzenia sprawę
dotyczącą drugiego lekarza, który został uniewinniony.
14.10.2008 | aktual.: 14.10.2008 16:17
O narażenie na utratę zdrowia Edyty Terki oskarżony został chirurg z 20-letnim stażem Ryszard M. - skazany przez sąd I instancji na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Natomiast drugi lekarz - Ryszard S., który zajmował się Terką po operacji - został uniewinniony. Apelację od wyroku wnosiły wszystkie strony, oprócz uniewinnionego lekarza.
Zdaniem przewodniczącego składu sędziowskiego Roberta Zdycha, Ryszarda M. zgubiła prawdopodobnie rutyna, może pośpiech. Lekarz feralnego dnia, gdy Terka skarżyła się na kłopoty z oddychaniem, nie zajął się pacjentką. M. wyszedł na kilka godzin ze szpitala, bowiem spieszył się z własną matką na wizytę kontrolną do kardiologa. Doszło do zaniedbań. Dlatego też oskarżony powinien ponieść odpowiedzialność - mówił Zdych.
Sędzia, powołując się na opinię biegłych lekarzy wyjaśnił, że krwiak, który początkowo utrudniał oddychanie pacjentce, by na koniec zatrzymać krążenie, jest dość częstym powikłaniem pooperacyjnym. A zatem to, co działo się z pacjentką, nie powinno być żadnym zaskoczeniem dla lekarzy.
Sąd uznał też, że sprawa Ryszarda S. powinna być rozpatrzona ponownie, bowiem sąd I instancji błędnie ją rozpoznał, choć okoliczności były takie same jak w przypadku skazanego Ryszarda M.
Ryszard S. również zaniedbał swoje obowiązki - mówił przewodniczący. Zdaniem sądu lekarz powinien był podjąć działania w celu ulżenia pacjentce. Lekarz kończył jednak dyżur za godzinę i wolał z podjęciem decyzji poczekać na swojego przełożonego - mówił sędzia. Zaznaczył, że okolicznością łagodząca nie może być fakt, iż Ryszard S. miał tylko 8-letni staż. Od jakiego stażu lekarz staje się odpowiedzialny? - pytał sędzia Zdych.
Z wyroku zadowolona była matka Edyty Terki - Wiesława, która przyznała, że umożliwia on jej ubieganie się na drodze cywilnej o odszkodowanie. Kobieta chce ponad 1,5 mln zł odszkodowania. Cieszy mnie taki wyrok. Wcale nie chciałam, żeby lekarze trafili do więzienia. Chciałam jedynie, aby sąd uznał ich winę i tak się stało - mówiła dziennikarzom Terka. Jej zdaniem drugi lekarz, który wcześniej został uniewinniony, jest bardziej winny niż chirurg, który przeprowadzał operację u córki. Ryszard S. zajmował się moją córką po operacji. Przebywał z nią wiele godzin, słyszał, jak się skarżyła i nie zrobił nic, aby ulżyć mojej córce - mówiła Terka.
31-letnia obecnie Edyta Terka w 2002 r. poddała się operacji tarczycy w jednym z wrocławskich szpitali. Operacja przebiegła bez problemów. Przeprowadzał ją ordynator oddziału chirurgicznego Ryszard M.
Kilka godzin po operacji pacjentka zaczęła się skarżyć na coraz większe kłopoty z oddychaniem. Podczas nocnego dyżuru zajmował się nią lekarz Ryszard S. Gdy schodził z dyżuru, poinformował o stanie kobiety konsylium lekarskie. Wkrótce u pacjentki doszło do zatrzymania krążenia i niedotlenienia mózgu. Jak się okazało podczas ponownej operacji - z powodu krwiaka, który blokował przepływ krwi. Terka po tej operacji do dziś jest w śpiączce, w stanie wegetatywnym. Kobieta ma dwoje dzieci.