25 lat za zabicie wykładowcy
Kary 25 lat więzienia zażądała prokurator dla
26-letniego byłego studenta Politechniki Gdańskiej Kamila P., który
zabił siekierą pracownika naukowego uczelni i usiłował
zamordować wykładowcę. Proces oskarżonego zakończył się
przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Wyrok zapadnie 19 maja.
13.05.2005 | aktual.: 13.05.2005 15:37
Oskarżony działał w sposób zaplanowany. Nawet chwilę po zdarzeniu, kiedy był już obezwładniony, zachowywał się demonstracyjnie krzycząc do studentów "patrzcie i uczcie się". Skruchy nie okazał do dziś - powiedziała w słowie końcowym prokurator Janina Szmuda-Więckowska.
Prokurator podkreśliła jednocześnie, że w chwili zabójstwa doszło u Kamila P. do znacznego ograniczenia poczytalności, co potwierdziły opinie biegłych psychiatrów. Przyczyną był guz mózgu, wykryty przypadkiem u niego już po rozpoczęciu procesu.
Duży stopień ograniczenia możliwości rozpoznania czynu przez Kamila P. nie oznacza całkowitego zniesienia poczytalności i wyłączenia go z odpowiedzialności karnej. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że wprawdzie oskarżony miał problemy z pokierowaniem swoimi emocjami, to jednocześnie planował dokonanie zabójstwa - powiedziała prokurator Janina Szmuda-Więckowska.
Prokurator wyjaśniła, że wnioskując o karę 25 lat więzienia dla b. studenta Politechniki Gdańskiej, brała też pod uwagę "bulwersujący i duży ciężar gatunkowy" przestępstwa. Mogło dojść do jeszcze większej tragedii, gdyby nie błyskawiczna interwencja kilku osób, które pospieszyły na pomoc - dodała.
Do tragedii doszło 19 czerwca 2002 r. w budynku Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki. Kamil P., wówczas student II roku informatyki, przyszedł do gabinetu egzaminatora dr Czesława Stefańskiego. Podejrzewał on, że student podłożył gotową pracę podczas wcześniejszego kolokwium zaliczeniowego.
W pokoju oskarżony wyjął siekierę z plecaka i zaatakował 50-letniego wykładowcę. Uderzył go w szyję i głowę. W jego obronie stanął 53-letni pracownik inżynieryjno-techniczny Krzysztof K. Otrzymał silny cios w głowę i w stanie krytycznym trafił do szpitala. Zmarł wkrótce na sali operacyjnej.
Student odgraża się, że zabije wykładowcę i jego rodzinę
O perfidii i premedytacji Kamila P. mówił przed gdańskim sądem pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego Henryk Lipski. Nawet jeśli oskarżony zabił z powodu jakiegoś impulsu, to miał przecież później czas, żeby wykazać żal. Jest człowiekiem o wysokim stopniu inteligencji, nigdy nie powiedział jednak przepraszam. Odgraża się jeszcze, że jak wyjdzie kiedyś z więzienia, to dokończy dzieła i zabije doktora Stefańskiego i jego rodzinę. Jeśli tu nie zapadnie najsurowszy wyrok, to nie będzie dobrze - przekonywał Lipski.
O poczuciu zagrożenia ze strony oskarżonego mówił też Czesław Stefański jako oskarżyciel posiłkowy. Wspomniał również o bohaterstwie zabitego kolegi, który uchronił go przed śmiercią; wyraził współczucie rodzicom Kamila P.
Obrońca Piotr Dąbrowski wnioskował do sądu o sprawiedliwą karę dla Kamila P. Oskarżony prosił mnie, abym nic nie mówił, albo mówił mało. Sumienie adwokackie nie pozwala mi jednak nie zabrać głosu. W pewnym sensie trzecią ofiarą tej sprawy jest też Kamil, młody człowiek, który zaprzepaścił swoje życie i przyszłość - mówił.
W mowie końcowej Kamil P. słowa pełnomocnika Lipskiego nazwał "stekiem bzdur i demagogii", na które "brak mu słów". W trakcie przemówień prokuratora i pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego Kamil P. wyraźnie się uśmiechał.
Chciałbym przeprosić wszystkich, którzy doznali przeze mnie krzywdy w sposób bezpośredni i pośredni - oświadczył Kamil P. Wyjaśnił, że nie chciał wcześniej przepraszać za swój czyn, aby nikt nie podejrzewał go o to, że chce w ten sposób starać się o łagodny wyrok.