25 lat więzienia za spalenie mężczyzny
Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy
wyrok skazujący na kary po 25 lat więzienia dwóch młodych mężczyzn
za zabójstwo 25-latka, którego podpalili, oraz spowodowanie pożaru
mieszkania, w którym obrażenia odniosły trzy inne osoby. Wyrok
jest prawomocny.
19.09.2006 13:55
19-letni Kamil B. i 22-letni Adam M. nie przyznali się do zabójstwa. Młodszy z nich w chwili popełnienia zbrodni nie miał ukończonych 17 lat; 25 lat więzienia to najwyższa kara, jaką mógł mu wymierzyć sąd.
Do zdarzenia doszło w sierpniu 2004 r. podczas spotkania towarzyskiego w mieszkaniu przy al. Politechniki w Łodzi. Jak ustalono, na imprezie doszło do kłótni, po której sprawcy wrócili do mieszkania z kijem bejsbolowym, pistoletem gazowym i butelką z benzyną i zaczęli straszyć jej uczestników podpaleniem mieszkania oraz pobiciem.
Później starszy z nich rozlał benzynę na podłogę, meble i 25- latka, który spał na kanapie. Drugi ze sprawców rzucił niedopałek papierosa. Śpiący mężczyzna stanął w płomieniach, ogień szybko rozprzestrzenił się także na całe mieszkanie. Kilka osób ratowało się ucieczką przez okno. Straż pożarna ewakuowała mieszkańców budynku.
Poszkodowany mężczyzna doznał rozległych oparzeń - obejmujących ponad 55% powierzchni ciała oraz dróg oddechowych. Zmarł po kilku dniach w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. Trzy inne osoby również odniosły poważne obrażenia.
Sprawcy przez blisko miesiąc ukrywali się, m.in. łódzkich parkach i okolicznych lasach. Obaj nie potrafili wyjaśnić, dlaczego przynieśli do mieszkania butelkę z benzyną; utrzymywali również, że niedopałek papierosa upadł przypadkowo, czemu zaprzeczali świadkowie.
W lutym tego roku łódzki sąd okręgowy skazał obu mężczyzn na kary 25 lat więzienia. Sąd uznał, że w tej sprawie nie było żadnych okoliczności łagodzących, a sprawcy godzili się na śmierć mężczyzny. Sąd podkreślał, że śmierć młodego człowieka była okrutna; umierał on w cierpieniach przez kilka dni. Apelacje złożyli obrońcy obu oskarżonych. Argumentowali, że wymierzona kara jest zbyt surowa, a ich klienci nie mieli zamiaru zabić człowieka. Obrońcy wnosili o zmianę kwalifikacji czynu bądź zwrot sprawy do ponownego rozpoznania. Obaj oskarżeni w ostatni słowie wyrazili skruchę i przepraszali rodziny poszkodowanych w pożarze.
Sąd odwoławczy uznał jednak, że apelacje są bezzasadne i utrzymał wyrok w mocy. SA podkreślił, że nie można w tej sprawie mówić o braku zamiaru, bowiem oskarżeni zrealizowali plan, do którego się przygotowali. Zabrali na miejsce kij bejsbolowy, pistolet gazowy, napełnili butelkę benzyną i poszli do mieszkania po to, żeby zrobić krzywdę osobom, które tam się znajdowały. I plan ten realizowali - mówił sędzia Piotr Feliniak.
W ocenie sądu apelacyjnego, jeżeli ktoś polewa śpiącego człowieka benzyną a następnie go podpala, to można było zakwalifikować ten czyn jako zabójstwo z zamiarem bezpośrednim, a nie tylko ewentualnym, jak przyjął sąd pierwszej instancji.
Odnosząc się do sprawy wymiaru kary, SA uznał, że mniejsza kara - 15 lat więzienia - byłaby niewspółmiernie niska. SA zaznaczył także, że sąd pierwszej instancji nie ograniczył oskarżonym możliwości warunkowego przedterminowego zwolnienia. To, jak długo oskarżeni będą w zakładzie karnym zależy tylko od ich postawy- dodał sędzia Feliniak.
Obronie przysługuje wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego.