2030: Amerykanie na Marsie
Prezydent USA George W. Bush ma ogłosić nowy, ambitny program wypraw kosmicznych i wezwać Kongres do
jego sfinansowania przez zwiększenie budżetu NASA o miliard
dolarów rocznie przez najbliższe pięć lat, czyli o ok. 5%.
Przemawiając w siedzibie krajowej agencji kosmicznej w Waszyngtonie, Bush przedstawi plan utworzenia stałej bazy na Księżycu, która posłużyłaby m.in. jako "stacja przesiadkowa" do załogowej wyprawy na Marsa. Baza miałaby powstać w 2015 roku, a podróż na "czerwoną planetę" być może odbyłaby się już w pięć lat później.
Jak poinformował w wywiadzie dla telewizji CNN administrator NASA, Sean O'Keefe, dodatkowe fundusze dla jego agencji pozwolą na skonstruowanie nowego statku kosmicznego, zwanego Crew Exploration Vehicle (CEV, pojazd do wypraw załogowych).
Nie wiadomo jeszcze, czy będzie to statek wielokrotnego użytku, jak wahadłowce, które ma zastąpić, ale - jak powiedział O'Keefe - "będzie on wyglądał zupełnie inaczej". Promy te, których loty rozpoczęły się w 1981 r., uważane już za przestarzałe, będą latały tylko do 2010 roku. O planach ich wycofania zadecydowała katastrofa Columbii 1 lutego ub.r.
Bush ma także polecić NASA zakończenie realizacji międzynarodowej stacji kosmicznej, budowanej wraz z innymi 15 krajami na orbicie okołoziemskiej. Przedsięwzięcie to napotyka wielkie trudności.
Pierwotne plany przewidywały ukończenie jej w 1992 r., w 500. rocznicę odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Stacja miała kosztować 8 miliardów dolarów. Dziś, po 20 latach od ogłoszenia projektu przez prezydenta Reagana, budowa trwa i nie przewiduje się jej zakończenia wcześniej niż pod koniec dekady.
Koszty stacji tymczasem rosną i według obecnych szacunków mają ostatecznie przekroczyć 100 miliardów dolarów. Wywołuje to stałą krytykę NASA w Kongresie, gdzie po zakończeniu zimnej wojny opadł entuzjazm dla podboju kosmosu.
Sceptycznie powitano tam także najnowsze plany administracji Busha. "Mamy problemy tutaj w kraju, które są ważniejsze niż budowanie bazy na Księżycu" - powiedziała przywódczyni demokratycznej mniejszości w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi.
Demokratyczny senator z Florydy, Bill Nelson, były astronauta, wyraził opinię, że plan powrotu na Księżyc i wyprawy załogowej na Marsa będzie wymagał znacznie więcej środków, niż te, na które pozwoli budżet NASA w proponowanej przez Busha wysokości.
Przypomniał, że kiedy prezydent J.F.Kennedy ogłosił na początku lat 60. program wysłania człowieka na Księżyc, budżet amerykańskiej agencji kosmicznej został od razu podwojony. Cały program podboju satelity Ziemi kosztował 24 mld dolarów.
O'Keefe odpowiedział na to, że dodatkowe fundusze przewidziane na bazę na Księżycu i lot na Marsa - raptem 4-5 mld dolarów - należy traktować jako "seed money", czyli pieniądze będące zaczynem dalszego finansowania całego programu.
Inicjatywę Busha komentuje się jako zręczne posunięcie przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi. Ambitny plan, porównywany do planu zdobycia Księżyca, przedstawionego przez JFK, ma podkreślać, że obecnemu prezydentowi także nie jest obca śmiała wizja, przemawiająca do wyobraźni Amerykanów. (iza)