200 tys. osób czciło pamięć Icchaka Rabina
Około 200 tys. osób zebrało się w sobotę wieczorem w parku w Tel Awiwie, gdzie dziesięć lat temu - 4 listopada - został zamordowany, gdy wychodził z wiecu zwolenników pokoju na Bliskim Wschodzie, ówczesny premier Izraela, Icchak Rabin.
12.11.2005 | aktual.: 13.11.2005 14:36
Rabin, polityk Partii Pracy, ponownie przemówił w sobotę do tłumu. Jego postać była widoczna na wielkim ekranie zawieszonym wysoko w górze - odtwarzano z taśmy jego ostatnie przemówienie, po wygłoszeniu którego zginął.
Obecny lider izraelskiej Partii Pracy, Amir Perec, wyraził podczas zgromadzenia nadzieję, że ofiara Icchaka Rabina nie będzie daremna, a rząd będzie kontynuował drogę do osiągnięcia pokoju z Palestyńczykami, na którą wprowadził Izrael zmordowany premier.
W podobnym duchu wypowiadał się były prezydent USA, Bill Clinton, który wraz z małżonką przybył na zgromadzenie w Tel Awiwie.
Wśród jego uczestników było wielu ludzi, którzy 10 lat temu brali udział w tragicznie zakończonym wiecu. Zabójca, żydowski ultranacjonalista Jigal Amir, uważał Rabina za zdrajcę narodu żydowskiego, ponieważ w rokowaniach prowadzonych w Oslo poczynił ustępstwa na rzecz palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata.
Icchak Rabin, Jaser Arafat i ówczesny szef izraelskiej dyplomacji Szimon Peres otrzymali wspólnie Pokojową Nagrodę Nobla za podpisanie w 1993 r. w Oslo porozumienia izraelsko-palestyńskiego.
Od czasu zamordowania Rabina stosunki Izraela z Palestyńczykami stopniowo pogarszały się aż do wybuchu przed pięcioma laty intifady (powstania palestyńskiego), który oznaczał spiralę krwawej przemocy z obu stron.
Amin Perec, przemawiając na sobotnim zgromadzeniu wyraził nadzieję, że "droga zapoczątkowana w Oslo jest wciąż otwarta".