20 lat minęło - Warszawa upamiętniła Mazowieckiego
Odsłonięcie tablicy pamiątkowej przy dawnej kawiarni "Niespodzianka", quizy na tematy związane z przemianami 1989 roku, ale przede wszystkim spotkanie Tadeusza Mazowieckiego z mieszkańcami stolicy wypełniły sobotnie obchody 20. rocznicy powołania pierwszego niekomunistycznego rządu RP.
Byłemu premierowi w odsłonięciu tablicy przed miejscem, gdzie w 1989 r. znajdował się warszawski komitet obywatelski "Solidarności" towarzyszyli mieszkańcy stolicy wraz z prezydent miasta Hanną Gronkiewicz-Waltz.
"Zwycięstwo 'S' w pierwszych częściowo wolnych wyborach do sejmu i senatu utorowało drogę do utworzenia we wrześniu 89 r. niekomunistycznego rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego" - napisano na tablicy upamiętniającej dawną "Niespodziankę".
Hanna Gronkiewicz-Waltz wspominała, że w kawiarni tej były emocje i najnowsze wiadomości. - Ludzie często po pracy przychodzili, bo wiedzieli, że najnowsze biuletyny, najnowsze informacje dostaną tutaj, a czasami nawet spotkają tych najbardziej znanych ludzi - mówiła.
Mazowiecki życzył prezydent stolicy, by miasto - jak dotychczas - piękniało. - Chodzę po tych ulicach i widzę, że jest lepiej. Denerwujemy się, że ruch, że nie można przejechać, ale jest lepiej, jest ładniej w Warszawie i tego pani w 20 rocznicę mojego rządu życzę, bo Polska ma być piękniejsza, ma być lepsza i ma być życzliwsza, to sobie dziś przyrzeknijmy - mówił były premier.
Po krótkiej uroczystości Mazowiecki wraz z liczną grupą warszawiaków przeszli do położonego nieopodal lokalu InfoQultury. W szczelnie wypełnionej sali były premier odpowiadał na pytania internautów i uczestników spotkania.
Mazowiecki mówił o poczuciu odpowiedzialności, gdy obejmował ster rządów. - Miałem poczucie, że to duża odpowiedzialność, ale miałem to przekonanie, że tym razem musi się udać. Miałem przekonanie, że zdołam Polskę, przez ten trudny moment przeprowadzić - wspominał.
Były premier nie uniknął też tematu złych decyzji swojego gabinetu. Przywołał w tym kontekście sprawę likwidacji PGR. Tłumaczył, że niemożliwe było prowadzenie polityki dofinansowywania tych gospodarstw i dlatego ten system musiał paść. Myśleliśmy - kontynuował - że ci ludzie będą brali ziemie i zakładali własne gospodarstwa, ale to się nie udało ani w Polsce, ani na Czechach. - Faktem jest, że to jest pokolenie wykluczone z tej transformacji i to oczywiście jest bolesne - przyznał.
Często przewijającym się wątkiem była kwestia wartości w polityce i jakości klasy politycznej. Mazowiecki diagnozował, że zło w życiu publicznym jest szersze niż się powszechnie sądzi. Zwracał uwagę, że ostatecznie przecież to wyborcy decydują o tym kto rządzi. Zwracał również uwagę na odpowiedzialność mediów, które mogą naciskać, by było lepiej w polityce, lub - zauważył - mogą utrwalać złe strony polityki.
Odpowiadając na pytanie dlaczego nie jest surowym recenzentem rzeczywistości politycznej powiedział, że gdyby za często korzystał z tego prawa uznano by, że to "takie moralizowanie nieustanne" i nie chcieliby go słuchać.
Były premier mówił też o możliwościach dla nowych inicjatyw politycznych. Jego zdaniem obecna geografia polityczna daje szanse na zaistnienie "jakieś sile centrolewicowej". Zastrzegł jednak, że nie widzi ludzi, którzy by tę przestrzeń zagospodarowali.
Na koniec Mazowieckiemu wręczono bukiet czerwonych róż; odśpiewano "sto lat" a wszyscy uczestnicy spotkania mogli zjeść nowe warszawskie ciastko Zygmuntówkę.