Polska2,5 roku więzienia dla asystenta posła?

2,5 roku więzienia dla asystenta posła?

Prokurator zażądał 2,5 roku więzienia dla Marcina T., oskarżonego o gotowość do współpracy z rosyjskim wywiadem. Obrońca byłego asystenta b. przewodniczącego sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Józefa Gruszki domaga się uniewinnienia. Wyrok 23 kwietnia.

20.04.2007 | aktual.: 20.04.2007 14:39

Zakończył się trwający od lutego 2006 r. proces Marcina T. Sąd utajnił mowy końcowe stron w procesie, ze względu na możliwość ujawnienia tajemnic państwowych. O końcowym stanowisku stron poinformowała przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Grażyna Sobkowicz.

Katarzyna Kruk z warszawskiej prokuratury okręgowej, która przejęła sprawę od autora aktu oskarżenia prokuratora Artura Jochyma, ani obrońca Marcina T. Magdalena Bentkowska-Kiczor nie chciały rozmawiać z dziennikarzami.

27-letniego Marcina T. prokuratura oskarża o to, że spotkał się w ciągu roku - od 30 września 2003 r. - co najmniej jedenaście razy z III sekretarzem ambasady rosyjskiej Semenem Sustawowem. Według prokuratury, Sustawow to pracownik wywiadu Rosji, a T., podczas spotkań z nim, "zadeklarował albo co najmniej godził się za wynagrodzeniem na przekazywanie informacji, o które zwróci się do niego wymieniony pracownik wywiadu Federacji Rosyjskiej". Za takie przestępstwo grozi mu do 8 lat więzienia. T. nie przyznaje się do winy.

Sprawa asystenta Gruszki nabrała rozgłosu, gdy podczas prac sejmowej komisji ds. PKN Orlen 9 marca 2005 r. ówczesny zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik w Radio Zet powiedział, że asystent "jednego z ważnych członków komisji śledczej" może być współpracownikiem obcego wywiadu. Później okazało się, że chodzi o Marcina T. Krótko po tym Gruszka doznał wylewu, obecnie nadal przechodzi rehabilitację.

Prawicowi członkowie komisji śledczej uważali, że sprawę nieprzypadkowo ujawniono dzień po tym, jak prezydent Aleksander Kwaśniewski odmówił stawienia się przed komisją. W ich ocenie chodziło o odwrócenie uwagi opinii publicznej od tego faktu. Sprawę wyjaśniała sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. ABW nie popełniła żadnych błędów w sprawie Marcina T. - zapewniał ówczesny szef ABW Andrzej Barcikowski. Według ówczesnego członka speckomisji Zbigniewa Wassermanna (PiS) - dziś ministra- koordynatora służb specjalnych - być może T. w ogóle nie popełnił żadnego przestępstwa.

T. pracował w wydziale międzynarodowym PSL przez 5 lat -do 2003 r. Ostatniego dnia pracy - 30 września 2003 r. na przyjęciu w ambasadzie Chin poznał Sustawowa. Potem spotykał się z nim kilka razy na warszawskiej Starówce, by uzyskać materiały do pracy magisterskiej. Ponieważ byli równolatkami znajomość stała się przyjacielska, gdy spotykali się, pili razem piwo, rozmawiali na różne tematy, również polityczne - wyjaśniał przed sądem Marcin T.

Powiedział, że otrzymał od Rosjanina materiały na temat stosunków USA-Rosja (na taki temat pisał pracę), uzyskiwał od niego tłumaczenie rosyjskich tekstów na polski. Na prośbę sekretarza ambasady napisał opracowanie na temat środków unijnych dla Mazowsza. Korzystał przy tym z ogólnodostępnej na stronach internetowych wiedzy. W Wojewódzkim Urzędzie Pracy sam pisał wnioski o środki z UE, pracował też w punkcie informacyjnym na temat tych środków.

T. przyznał, że trzy razy pożyczył od Sustawowa pieniądze - łączna suma tych pożyczek to 500 zł. Rosjanin nie określił, kiedy ma je oddać, mówił jedynie, że powinno się to stać przed końcem jego misji w Polsce. Podczas jednego ze spotkań, które wypadało w okolicach urodzin T. otrzymał od Rosjanina w prezencie butelkę whisky.

W procesie T. tłumaczył, że przedstawił Sustawowa matce. Później kontaktowali się oni bez jego pośrednictwa. W ocenie syna spotkania dotyczyły możliwości współpracy handlowej z Rosją firmy, dla której pracowała jego matka. Sąd w piątek wyłączył z materiału dowodowego złożone w śledztwie zeznania matki Marcina T. - Haliny Tylickiej, ponieważ zmarła gdy trwał proces i nie była świadkiem przed sądem.

Podczas procesu zeznawali m.in. funkcjonariusze ABW, którzy w październiku i grudniu 2004 przeprowadzili z Marcinem T. ostrzegawczą rozmowę na temat jego kontaktów z Sustawowem. T. opisał im swe spotkania z Rosjaninem. Obiecał, że nie będzie zrywał kontaktu z Sustawowem, a gdy ten odezwie się do niego, powiadomi o tym rozmawiających z nim funkcjonariuszy kontrwywiadu. Funkcjonariusze mówili mu, że nic mu nie zarzucają, chcą tylko zebrać dowody szpiegowskiej działalności Sustawowa - mówił w procesie T.

Od grudnia 2004 do marca 2005 r. nic się w tej sprawie nie działo - ani Sustawow, ani funkcjonariusze ABW nie kontaktowali się z T. 3 marca Marcin T. został zatrzymany przez ABW. W siedzibie Agencji rozmawiający z nim funkcjonariusz kazał mu jeszcze raz na piśmie przedstawić swoje kontakty z Sustawowem.

Na podstawie tego oświadczenia T. ABW postawiła mu zarzut gotowości do współpracy z rosyjskim wywiadem. Wtedy przyznał się, ale w procesie wyjaśnił, że po spisaniu oświadczenia sądził, że karalny jest każdy kontakt z osobą, która jest oficerem obcego wywiadu. T. tłumaczył też, że podczas zatrzymania w ABW przed przyznaniem się do zarzutu dostał coś na uspokojenie i czuł się ospały i otępiały. Lekarka z ABW zeznała, że podała mu neospasminę.

Świadkowie z pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy (gdzie T. nadal pracuje) zeznali, że nie czynił on tajemnicy ze swojej znajomości z Rosjaninem, pracownikiem ambasady, który pomagał mu zgromadzić materiały do pracy magisterskiej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)