19‑latek utonął nad Mamrami. Jest akt oskarżenia
O nieumyślne spowodowanie śmierci 19-latka, który utonął w jeziorze Mamry na Mazurach, oskarżyła prokuratura dwóch ratowników i kierownika miejskiego kąpieliska w Węgorzewie. Według prokuratury narazili oni także inne osoby korzystające z kąpieliska.
Do utonięcia na strzeżonym kąpielisku "Plaża Mamry" doszło w sierpniu ub. roku. 19-letni Łukasz S. przed godz. 18 wszedł do wody w strefie dla umiejących pływać i z nieustalonej przyczyny utonął nie doczekawszy pomocy. Nikt nie zauważył tonącego, chociaż zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu. Ciało nastolatka odnaleziono w wodzie następnego dnia.
We wtorek Prokuratura Rejonowa w Giżycku zakończyła trwające ponad rok śledztwo w tej sprawie. Jak poinformował prokurator Grzegorz Ryński, skierowano do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm ratownikom i kierownikowi Ośrodka Sportu i Rekreacji w Węgorzewie, zarządzającemu miejską plażą. Zostali oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci 19-latka i narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia innych ludzi kąpiących się w tym miejscu. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności.
Jak ustalono, ratowników, którzy mieli pilnować kąpieliska, nie było na stanowiskach obserwacyjnych, gdy nastolatek tonął. - Paweł K. wykonywał czynności porządkowe, przygotowując się do zamknięcia obiektu, a Robert K. opuścił kąpielisko 30 minut przed końcem dyżuru - wyjaśnił prokurator.
W ocenie prokuratury doszło do poważnych uchybień w wyposażeniu, organizacji i oznakowaniu kąpieliska. Stwierdzono nieprawidłowości przy zatrudnieniu i organizacji pracy ratowników oraz nadzorze nad ich działaniami. Ratownicy nie mieli odpowiednich uprawnień do samodzielnego wykonywania swoich obowiązków. Stąd zarzuty dla kierownika miejskiego ośrodka sportu Mariusza N., odpowiedzialnego za administrowanie kąpieliskiem.
Śledczy zapoznali się z zapisem monitoringu z tragicznego zdarzenia. Uzyskali też opinię biegłego z zakresu ratownictwa wodnego. Wykonano eksperyment procesowy, który wykazał, że przy właściwym zabezpieczeniu ratowniczym istniała możliwość podjęcia skutecznej pomocy tonącemu.
Prokuratura poinformowała, że tylko jeden z oskarżonych przyznał się do winy. Drugi z ratowników - Paweł K. i zarządca kąpieliska twierdzą, że są niewinni.
- Uważam, że nie było nieprawidłowości, które miały bezpośredni wpływ na to, że ten chłopak utonął. To wszystko, co mogę teraz powiedzieć na ten temat. Sąd będzie to rozstrzygał, ja będę się bronił - powiedział kierownik kąpieliska Mariusz N.
Organizację węgorzewskiego kąpieliska krytykowało po utonięciu 19-latka Cywilne Biuro Śledcze, zrzeszające byłych policjantów i dziennikarzy, którzy prowadzą akcję "Stop śmierci w wodzie". Stwierdzili oni, że kąpielisko było "zbyt daleko pociągnięte w głąb jeziora" - powinno sięgać nie dalej niż 50 m od brzegu, a sięgało ponad 70 m. Jeden z ratowników powinien pływać łodzią wzdłuż linii granicznej, ale łódź leżała na brzegu.
Jest to pierwszy przypadek oskarżenia obsługi strzeżonego kąpieliska na Mazurach po wejściu w życie - obowiązującej od początku 2012 roku - ustawy o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych. Uregulowała ona w sposób kompleksowy problematykę ratownictwa wodnego i doprecyzowała odpowiedzialność za bezpieczeństwo nad wodą.
Miejska plaża nad Mamrami jest jednym z największych i najnowocześniejszych strzeżonych kąpielisk na Mazurach. Powstało ono przed trzema laty za ponad 5 mln zł dzięki unijnej dotacji.