17. przypadek samospalenia w Czechach
W jednej z piwnic domu położonego w centrum Frydka-Mistku (na czeskim Śląsku przy granicy z Polską) w piątek wieczorem dokonał samospalenia 21-letni narkoman - poinformowała w sobotę czeska policja. Od marca w Czechach był to już 17. przypadek samobójstwa przez samospalenie.
Młodego mężczyznę podczas wąchania toluenu przyłapał dozorca kamienicy. Zdecydował się zawiadomić policję. Kiedy odszedł, narkoman - jak się przypuszcza - polał się toluenem i podpalił. Zmarł na miejscu na skutek odniesionych poważnych obrażeń.
Dozorca Rostislav Pienczik powiedział, że kiedy oznajmił młodemu mężczyźnie, iż wezwie patrol policji, późniejszy samobójca zagroził mu, że się podpali. "Nie wierzyłem, ale on rzeczywiście to zrobił" - dodał Pienczik. Jak powiedział, młody mężczyzna już od co najmniej trzech lat regularnie wąchał rozpuszczalniki i toluen.
Szef miejskiej policji we Frydku-Mistku, Roman Grus poinformował, że kiedy strażnicy dotarli do piwnicy, młody narkoman już płonął. "Nie wiedzieli, co się pali, wszędzie było bardzo wiele dymu. Nie mogli nic zrobić. Musieli czekać na strażaków" - dodał.
Oficer dyżurny miejscowej straży pożarnej powiedział, że ogień nie rozszerzył się na sąsiednie piwnice i nie spowodował większych strat. To, czy młody mężczyzna rzeczywiście polał się toluenem i podpalił, pozwoli ostatecznie ustalić dopiero sekcja zwłok i odbywające się już ekspertyzy strażackie.
Samospalenie we Frydku-Mistku było - jak wynika z danych policji - 17. podjętą w Czechach od marca br. próbą samobójczą. Tragiczną serię, której nie przerwały nawet skierowane do młodych ludzi o szanowanie własnego zdrowia i życia apele prezydenta Vaclava Klausa, rozpoczął 19-letni Zdeniek Adamec, który 6 marca dokonał samospalenia przez gmachem Muzeum Narodowego w centrum Pragi.