16 osób zginęło w zamachu na ambasadę USA
Przed ambasadą USA w Sanie wybuchł samochód-pułapka - poinformował rzecznik ambasady Ryan Gliha. Według jemeńskich sił bezpieczeństwa zginęło co najmniej 16
osób, w tym sześciu jemeńskich strażników i czterech cywili. Do ataku przyznał się Islamski Dżihad w Jemenie.
17.09.2008 | aktual.: 17.09.2008 13:30
Dzisiaj rano przy głównej bramie ambasady w Sanie eksplodował samochód. Po pierwszym wybuchu nastąpiło kilka kolejnych. Są doniesienia o ofiarach, ale nie mogę teraz potwierdzić, ani liczby, ani narodowości ofiar - powiedział wcześniej rzecznik ambasady w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera.
Źródła w ambasadzie USA podały, że nic się nie stało żadnemu z jej pracowników, a personel placówki przebywa obecnie w bezpiecznym miejscu. Z kolei źródła szpitalne informują o co najmniej siedmiu rannych Jemeńczykach, mieszkających w pobliżu ambasady.
Stacje telewizyjne Al-Arabija i Al-Dżazira podały, że w pobliżu silnie strzeżonej placówki USA eksplodował samochód wyładowany materiałami wybuchowymi. Wkrótce po wybuchu przed ambasadę podjechał samochód z osobnikami ubranymi w policyjne mundury. Doszło do wymiany ognia między ochroną placówki a napastnikami.
Rzecznik ambasady USA powiedział, że po pierwszym wybuchu nastąpił kolejny, ale nie był w stanie powiedzieć, co było jego przyczyną.
Informacje o dwóch wybuchach potwierdził przedstawiciel jemeńskich sił bezpieczeństwa. Według niego eksplodowały dwa samochody-pułapki, po czym doszło do około 10-minutowej gwałtownej strzelaniny. W jednym z budynków na terenie kompleksu ambasady było widać płomienie. Jemeńskie siły bezpieczeństwa otoczyły cały ten teren.
Telewizja Al-Arabija podała, że sprawcy zamachu z Islamskiego Dżihadu w Jemenie zagrozili przeprowadzeniem kolejnych ataków w innych rejonach Zatoki Perskiej i wezwali prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha do uwolnienia z więzienia kilku członków tej grupy.
Amerykańska ambasada w Sanie była już celem ataku w marcu obecnego roku. Trzy pociski wystrzelone z moździerza chybiły i trafiły w pobliską szkołę - zginął jemeński ochroniarz ambasady, a rannych zostało kilkanaścioro dzieci. Do zamachu przyznała się grupa związana z Al-Kaidą.
Jemen jest jednym z amerykańskich sojuszników w wojnie z terroryzmem, ogłoszonej po atakach na USA z 11 września 2001 roku.
Mimo wysiłków władz jemeńskich Al-Kaida pozostaje w tym kraju aktywna. Ta terrorystyczna organizacja jest oskarżana o wiele zamachów w Jemenie, m.in. na amerykański okręt w Adenie w 2000 roku, kiedy zginęło 17 marynarzy USA, i na francuski tankowiec dwa lata później.