14 miesięcy więzienia za podanie narkotyków 17‑latce
Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał
25-letniego Łukasza S. na jeden rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na
cztery lata za to, że podał swojej przyjaciółce narkotyk. 17-letnia Edyta K. zmarła w wyniku przedawkowania ekstazy.
22.05.2007 | aktual.: 08.05.2015 15:51
Prokurator oskarżał S., że podał dziewczynie sześć tabletek ekstazy, czym naraził ją na śmierć. Zarzucił też mężczyźnie, że nie współpracował z lekarzami próbującymi uratować życie dziewczynie, ponieważ nie przyznał, że oboje zażyli narkotyki. Żądał dla niego czterech lat więzienia. Obrona wnosiła o uniewinnienie. Oskarżony podczas procesu nie przyznał się do winy.
W uzasadnieniu sąd podkreślił, że nie ma dowodu na to, że to właśnie S. poczęstował dziewczynę taką ilością narkotyku. Oskarżony twierdził, że dał jej jedynie dwie tabletki, natomiast wg biegłych ilość narkotyku we krwi wskazywała, że dziewczyna musiała ich połknąć co najmniej sześć. Według sądu, nie jest wykluczone, że Edyta np. mogła kupić sama narkotyk, mogła też dostać go od innej osoby. Podczas trwającego dwa lata procesu świadkowie zeznawali, że dziewczyna brała narkotyki także bez wiedzy chłopaka - zaznaczył sąd.
W 2002 roku Łukasz, wówczas student szczecińskiej politechniki, wybrał się z Edytą do jednego ze szczecińskich klubów. Po kilku godzinach zabawy dziewczyna zasłabła. Pogotowie zabrało ją do szpitala, gdzie następnego dnia zmarła.
Większość materiału dowodowego w tej sprawie zebrał ojciec Edyty. Sprawdzając telefon komórkowy córki znalazł sms od Łukasza z dnia poprzedzającego tragedię: "Mam 12 ładnych różowych cukierków, do szkoły idę z lepszym humorem. Do zobaczenia o 15, Misiaku". Na własną rękę zaczął wówczas poszukiwania świadków imprezy w klubie. Dotarł też do zdjęć z zabawy.
Prokuratura ustaliła, że Edyta i Łukasz zażyli narkotyki jeszcze przed imprezą. Ojciec dziewczyny zapowiedział, że złoży apelację. - Ten wyrok pokazuje tym, którzy sprzedają lub podają narkotyki, jak się bronić w sądzie. Najlepiej nic nie mówić - powiedział dziennikarzom. Łukasz S. w procesie odmówił składania wyjaśnień.