Tragedia na Podhalu. Na jaw wychodzą nowe fakty
Cała Polska żyje morderstwem 14-latka przez jego ojca na Podhalu. Okazuje się, że rodzina miała wiele problemów. W przeszłości złożono na ojca doniesienie do prokuratury.
45-latek z Siedlec przyjechał do pensjonatu w Białym Dunajcu ze swoimi trzema synami: 14-latkiem oraz ok. 8- i 4-latkiem. Najmłodszy chłopiec miał dużo płakać.
W środę rano córka właściciela pensjonatu miała powiedzieć ojcu, że mężczyzna zszedł na śniadanie bez najstarszego z synów. Słowa te zaniepokoiły zarządców, którzy w pokoju 45-latka znaleźli zwłoki nastolatka. Miał poderżnięte gardło. Wówczas zawiadomiono służby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
45-latek został zatrzymany. Usłyszał też już zarzut zabójstwa. Prokuratura chce tymczasowego aresztowania mężczyzny.
Rodzina pod opieką MOPR
"Fakt" skontaktował się z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie z Siedlec. Jak przekazał dyrektor ośrodka Adam Kowalczuk, rodzina była pod ich opieką "zanim jeszcze zmarła mama dzieci, w lutym tego roku".
- Jeszcze za jej życia babcia, czyli matka tej mamy, wystąpiła do sądu o przyznanie jej tymczasowej opieki nad dziećmi ze względu na pewne problemy w tej rodzinie. Ojciec nie był w stanie się nimi opiekować. Babci w opiece nad dziećmi pomagały jej dzieci - brat i siostra zmarłej mamy - mówi.
Przypomina, że MOPR w 2022 roku złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie "pewnych nieprawidłowości" w rodzinie, ale sprawa została umorzona, gdyż nie dopatrzono się problemów. Dyrektor nie precyzuje, o co dokładnie chodziło. Według "Faktu" było podejrzenie przemocy ze strony ojca wobec dzieci.
Czytaj więcej:
Źródło: "Fakt"