Kulisy mordu w Żninie. Sprawca polował z nożem na ulicy
Znamy kulisy morderstwa w Żninie. 42-letni Łukasz L., niekarany wcześniej ślusarz, przyjechał z niedalekiej wsi, a następnie zadźgał starszego od siebie mężczyznę po to, by trafić do więzienia. Ofiara była przypadkowa, ale morderca brał pod uwagę pewien czynnik, którym kierował się przy jej wyborze.
20.08.2024 | aktual.: 20.08.2024 20:47
Do zabójstwa doszło w piątek 16 sierpnia około godz. 15. przy ul. Mickiewicza w Żninie. Policjanci dotarli jako pierwsi do 52-latka, który leżał na chodniku. Krótko po nich przyjechała karetka, rannemu udzielono pierwszej pomocy, jednak ciosy zostały tak zadane, że nie miał szans na przeżycie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy nie musieli długo szukać sprawcy, bo on od razu udał się na komendę, by zgłosić, co się stało. Był pijany, więc przesłuchano go dopiero w niedzielę. Pomagał również zrekonstruować zbrodnię w miejscu popełnionego czynu. W poniedziałek sąd zgodził się na jego tymczasowy areszt.
I na tym całą sprawę byłoby można zamknąć, uznając ją np. za kolejną alkoholową kłótnię kolegów, zakończoną tragicznym finałem. Tyle że żadnej kłótni nie było, a mężczyźni się w ogóle nie znali, nawet z widzenia.
Czy Łukasz L. jest poczytalny?
- Wszystko wskazuje na to, że była to zupełnie przypadkowa osoba - tłumaczy Wirtualnej Polsce Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. - Podejrzany zeznał, że miał takie problemy osobiste, że było mu już obojętne, czy się zabije, czy zrobi komuś krzywdę. A jeśli wybierze drugą możliwość, to pójdzie do więzienia i będzie miał spokój.
Według nieoficjalnych informacji nie chodziło mu o pierwszą z brzegu ofiarę i nie działał w amoku. Najpierw kupił bowiem nóż, a następnie przyjechał 17 km z pobliskiego Rogowa. Później chodził po Żninie i namyślał się, kogo zabić. Wybór padł na 52-latka, ponieważ nie wydawał mu się nazbyt "eksponowaną" osobą.
Podejrzany nie był wcześniej karany. Za zabójstwo z zamiarem bezpośrednim grozi mu dożywocie.
Śledczy nie wykluczają, że będzie trzeba poddać go obserwacji psychiatrycznej.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Kontakt: Mikolaj.Podolski@grupawp.pl