13-miesiączna dziewczynka paliła się w ognisku
13-miesięczna dziewczynka z oparzeniem sięgającym 90% powierzchni ciała walczy o życie w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie - informuje "Dziennik Polski". Do tej pory szpital ten nigdy nie leczył
pacjenta z tak rozległym oparzeniem - chorzy po prostu nie
przeżywali.
Tragedia wydarzyła się w małej górskiej miejscowości w Małopolsce. Jak wynika z relacji rodziny, przekazanej personelowi szpitala, dziewczynka przebywała pod opieką babci na polu, na którym dziadek małej prowadził prace rolnicze. Zapalono ognisko. Babcia przypomniała sobie o krowach, które czekały na zaprowadzenie do obory i pozostawiła maleństwo samo przy ognisku - opisuje dziennik.
Dziecko jeszcze nie chodziło, jedynie raczkowało. Prawdopodobnie zaciekawione, przyczołgało się do ogniska. Zaczęło palić się ubranie a dziecko nie mogło się wydostać. To nawet nie było oparzenie, tylko spalenie. Dziewczynka paliła się żywcem. Spalona jest skóra, tkanka podskórna a w niektórych miejscach nawet mięśnie - opowiada gazecie dr Jan Skirpan, zastępca ordynatora Oddziału Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Leczenia Oparzeń USD.
Dziewczynka Ma spalone całe ciało, z wyjątkiem czubka głowy. Są to oparzenia III stopnia, czyli właściwie zwęglenie. Nie ma praktycznie skóry - musieliśmy zrobić przeszczepy. Pobraliśmy skórę od ojca, który ma ścięty naskórek z obydwu nóg - relacjonuje na łamach "Dziennika Polskiego" dr Skirpan. Operacje odbywały się w ciągu ostatniego weekendu.