11-latek wygrał w teleturnieju pół miliona złotych
Jedenastoletni Kosma Nykiel, uczeń szóstej klasy Szkoły Podstawowej nr 55 w Łodzi, okazał się najzdolniejszym uczniem Polski. Pokonał rywali i wygrał 500 tys. zł w telewizyjnym teleturnieju "Eureko, ja to wiem!". Chłopak z Bałut jest jednak przede wszystkim roześmianym nastolatkiem, który słucha rocka, jeździ na rowerze, gra w "siatkę" i marzy o spotkaniu z piłkarzem Euzebiuszem Smolarkiem.
Chciał tylko laptopa
Polsatowski teleturniej to popularny program dla wyjątkowo uzdolnionych uczniów. 500 tys. zł na cele edukacyjne to główna wygrana. W Holandii miał już siedem edycji. Polską prowadzi Agata Młynarska.
Zanim 11-latek trafił do ubiegłosobotniego finału, musiał przejść szereg eliminacji.
To szkoły wytypowały uczniów - opowiada Ewa Nykiel, mama łodzianina, z zawodu architekt. Nam chyba nigdy nie przyszłoby do głowy, żeby posłać Kosmę do programu - dodał. Z Łodzi pojechało z nim do stolicy kilkuset uczniów. Dzieci stawały przed kamerami i błyskawicznie musiały odpowiadać na zadawane im pytania. I tak aż do nocy. Spośród nich wyłoniono tylko ósemkę, która rywalizowała w rozgrywce wojewódzkiej.
Kosma podszedł do sprawy na luzie - śmieje się Witold Nykiel, tata chłopca, który na co dzień pełni funkcję dyrektora biura ds. Realizacji i Nadzoru Inwestycji UMŁ. Powtarzał, że chce wygrać tylko wymarzonego laptopa i może wracać do domu. Pół miliona go specjalnie nie interesowało - dodał.
Nastolatek z Bałut wygrał jednak dużo więcej. Do finału wszedł obok 15. reprezentantów pozostałych województw. Potem na pytania odpowiadało już tylko trzech najlepszych. Kosma pokonał wszystkich, znając odpowiedzi na pytania z wiedzy ogólnej, a potem z wybranej przez siebie historii Polski za dynastii Jagiellonów. Cały czas był zrelaksowany i uśmiechnięty.
Za to ja siedziałam na widowni i cały czas płakałam - dodaje pani Ewa.
Kosma zwyciężył i w triumfalnym geście podniósł do góry symboliczny czek o wartości pół miliona, który wręczył mu Przemysław Saleta.
Zawyżanie statystyki
Sukces nie jest dziełem przypadku, ale efektem jego ciekawości świata. Od zawsze miał niesamowite pragnienie zdobywania wiedzy - tłumaczą rodzice Kosmy. Gdy miał dwa lata, wprowadził nas w osłupienie, układając bardzo skomplikowaną zabawkę. Chociaż mówić zaczął dopiero w wieku 3 lat, brał już do rąk książki i godzinami je oglądał. Denerwowało go chyba, że nie rozumie, co jest w środku napisane, więc w zeszycie przepisywał z nich całe zdania. W ten sposób sam, mając pięć lat, nauczył się płynnie pisać i czytać - dodają.
Książki są zresztą największą pasją Kosmy, czym doprowadza domowy budżet do ruiny.
Kupujemy mu ok. 650 książek rocznie, zawyżając w ten sposób statystyki czytelnictwa. W domu mamy ich już 4 tys. - wylicza mama geniusza i żartuje, że czasem to nawet żałuje, że ma genialnego syna, bo gdyby był mniej zdolny, mogłaby za te pieniądze kupić sobie więcej ciuchów.
Młody omnibus, choć ma dopiero 11 lat, przeczytał już imponującą liczbę książek. Robi to tak szybko, że śmiejemy się, iż jest szybszy niż nasz skaner - mówią rodzice. Musimy go pilnować, bo potrafi do północy siedzieć w łóżku obłożony książkami, a kiedy mu gasimy światło, czyta je pod kołdrą z latarką - dodają.
Rodzice chłopca podkreślają, że nie mieli wielkiego wpływu na jego zainteresowania i zapał, z jakim zdobywa wiedzę. Nigdy nie zmuszali go do nauki.
Tak po prostu mam, że ciekawi mnie dosłownie wszystko - przyznaje Kosma. Nie lubię siedzieć bezczynnie - zaznacza. Od chemii do historii
Kosma jako pięciolatek z zapałem rozpracowywał tablicę Mendelejewa. To było dla nas niesamowite - wspominają rodzice chłopca. Tym bardziej że my nigdy nie przepadaliśmy za chemią. Gdy skończył lat sześć, poszedł szkoły. Raz musieliśmy interweniować, bo pani w bibliotece nie chciała mu wypożyczyć żadnej książki z chemii - opowiadają.
Potem zafascynowała go mitologia Greków i Rzymian. Szybko zainteresował się też historią, zwłaszcza Polski, oraz zaczął zgłębiać tajniki historii Łodzi, co zostało mu do dziś - należy do Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.
Wiedzę, którą chłonie jak gąbka, geniusz wykorzystał z sukcesem w wielu olimpiadach i konkursach szkolnych o tematyce matematycznej, historycznej, geograficznej, przyrodniczej, informatycznej czy nawet plastycznej. Koledzy z ławki nie postrzegają go jednak jako kujona.
Wiedzą, że zawsze im podpowiem albo dam ściągnąć - śmieje się chłopak. Mam wielu kolegów. Po szkole piszemy do siebie sms-y - dodaje.
Pierogi z serem i wygłupy z siostrą
Podczas spotkania z tym zdolnym chłopakiem nie można się oprzeć wrażeniu, że ma potrzebę ciągłego ruchu. Wszystko musi obejrzeć, dotknąć. Nie lubi siedzieć w jednym miejscu. Ale Kosma jest takim samym nastolatkiem, jak jego rówieśnicy.
Lubię pierogi z serem i wygłupy z moją młodszą siostrą Cyntią - uśmiecha się. Dużo jeżdżę na rowerze, pływam, jeżdżę z rodzicami na nartach. Uwielbiam piłkę nożną i marzę, żeby kiedyś porozmawiać z Euzebiuszem Smolarkiem, Jackiem Krzynówkiem, Grzegorzem Bronowickim, Mariuszem Lewandowskim czy Arturem Borucem - opowiada.
Kosma i jego rodzice nie planują na razie, jak wydadzą wygrane pół miliona. To stypendium, które obejmuje wydatki edukacyjne syna od 16. do 30. roku życia - tłumaczą. Na razie możemy wziąć z tej puli pieniądze na naukę języków. Potem Kosma sam zdecyduje, czy chce studiować za granicą, czy na jakiejś dobrej uczelni z tradycjami. Ważne, żeby pozostał naszym Kosmą - dodają.
Chłopak jeszcze nie wie, kim chce zostać w przyszłości. Myślałem, żeby być genetykiem, wtedy mógłbym zrobić siostrze pegaza, o którym zawsze marzyła - mówi. Chciałem też zostać europosłem, który dotrzymuje swoich obietnic przedwyborczych. Ale tak naprawdę, to życie pokaże, kim będę - dodaje.
Anna Anioł