1-majowy pochód podzielony
W pierwszomajowym pochodzie w niedzielę w Warszawie ulicami miasta przeszło niewiele - około 500 osób. Pochód, który oficjalnie wyruszył sprzed siedziby OPZZ rozdzielił się na rondzie de Gaulle'a: część osób udała się pod Sejm, reszta - głównie Nowa Lewica - na Plac Grzybowski.
01.05.2005 | aktual.: 01.05.2005 15:16
W wiecu przed siedzibą OPZZ, poprzedzającym pochód, uczestniczyli przedstawiciele kilku lewicowych ugrupowań: Józef Oleksy (SLD), Marek Borowski (SdPl), Marek Pol (UP), Andrzej Ziemski (PPS), Piotr Ikonowicz (Nowa Lewica) oraz jeden z liderów włoskiej lewicy Guliano Amato.
Członkowie Nowej Lewicy, Unii Lewicy i Komunistycznej Partii Polski, którzy przyszli pod siedzibę OPZZ z ronda de Gaulle'a na kilkanaście minut zdominowali wiec. Młodzi ludzie skandowali hasła: "Na Powązki takie związki", "Precz z czerwoną burżuazją", "Święto pracownika, nie aparatczyka". Początkowo od zgromadzonych oddzielał ich kordon policji, ale na prośbę organizatorów policja ich przepuściła.
"Prawica polska zyskuje w was sojuszników w krzyku. Nie krzyczcie, posłuchajcie. My, SLD jesteśmy za jednością w działaniu. (...) Jesteśmy za samorozliczaniem się lewicy. (...) Krzyczcie głośno, ale po to by was słuchano, nie po to by coś zagłuszać" - powiedział Oleksy. Jego słowa zagłuszało skandowanie i gwizdy młodzieży z Nowej Lewicy.
"Nie brakuje nam argumentów. Apeluję, dajmy się innym wypowiedzieć. Walczmy, ale na argumenty" - studził zapał zgromadzonych Ikonowicz. "Musimy się organizować, żeby walczyć o prawa ekonomiczne i polityczne. Wciąż toczy się walka klas" - podkreślał.
"Jestem tutaj, bo tu trzeba być 1 maja. W dniu Święta Pracy wszystkie partie lewicowe, bez względu na to czy wyznają taki czy inny kierunek działania, w tej sprawie musza być zjednoczone; prawa ludzi pracy, solidarność społeczna, to są te wyróżniki, które jednoczą partie prawdziwie lewicowe" - przekonywał Borowski.
Zdaniem wicepremier Izabeli Jarugi-Nowackiej, 1 maja jest "świętem ludzi, świętem praw pracowniczych, świętem godności ludzi pracy". "Nie ma zgody na wyzysk, nie ma zgody na zło i niech się to stanie naszym powszechnym celem" - powiedziała.
Kolumnę pochodu OPZZ prowadziła orkiestra dęta grająca marszowe melodie. Uczestnicy nieśli niebieskie flagi z logo OPZZ i czerwone - PPS i SLD oraz transparenty są z hasłami: "Dość łamania prawa pracy", "Godnej płacy", "Dość rządów liberałów", "Za pracę trzeba płacić", "Prawo pracy to nie zabawka liberałów".
W pochodzie jechał samochód z napisem: "Platforma do IV Rzeczypospolitej". Znajdujące się na nim postaci-karykatury uosabiały: Jana Rokitę (PO), Romana Giertycha (LPR) oraz braci Kaczyńskich - Lecha i Jarosława (PiS). "Rokita" trzymał transparent: "Polska tylko dla bogatych", "Giertych" - "Jeden słuszny narodowy reżim", a "bracia Kaczyńscy" - "Już my was nauczymy prawa" oraz "Polska dla nas i dla naszych ludzi".
Postaci te były bohaterami happeningu zorganizowanego przed Sejmem - najpierw walczyły między sobą; pokonała je postać symbolizująca demokrację (dziewczyna na szczudłach, trzymająca czerwoną racę), która przytaczała fragmenty konstytucji.
Uczestnicy pochodu, który udał się na Plac Grzybowski, odśpiewali tam Międzynarodówkę, a potem udali się pod budynek TP S.A. Skandowali hasła: "Żadnych zwolnień" i "8 godzin".
1 Maja czci rocznicę strajku robotników w Chicago w 1886 roku brutalnie stłumionego przez policję. Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy ustanowił kongres założycielski II Międzynarodówki, obradujący w Paryżu w 1890 roku. Wtedy po raz pierwszy robotnicze święto obchodzono m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Belgii i Francji. W Polsce, głównie na terenach zaboru rosyjskiego, pierwsze pochody i strajki organizował II Proletariat i Związek Robotników Polskich.
1 Maja wszedł do tradycji polskiego ruchu socjalistycznego, ale później został zawłaszczony przez komunistów. W PRL został uznany za święto państwowe. W latach 80. niezależne od władz pochody i manifestacje organizowała w tym dniu solidarnościowa opozycja. Były one siłą rozbijane przez milicję, w latach 1982-1984 niejednokrotnie przekształcały się w starcia z ZOMO. Uczestnicy demonstracji byli zatrzymywani i stawiani przed kolegium do spraw wykroczeń.