Zagadka - kto powiedział "Borubar" i "Pereiro"?
Który z naszych polityków zaliczył najwięcej wpadek językowych? Opinie pewnie są różne, ale na pewno te najpopularniejsze wpadki należą do głowy państwa - prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Bo kto z nas nie słyszał o "Irasiad", czy też o "biskupie Rzyma"? Listę tegorocznych prezydenckich wpadek otwierają Roger Pereiro i Artur Borubar. Dla niewtajemniczonych - pomocnik Roger Guerreiro i bramkarz Artur Boruc - obaj grali w polskiej reprezentacji podczas turnieju piłkarskiego Euro 2008.
Prezydent pojawił się na meczu Polaków z Austriakami z biało-czerwonym szalikiem z napisem "POLSKA". Złośliwi fotoreporterzy szybko zauważyli, że rekwizyt ten prezydent prezentował na stadionie "tył na przód". Przez co zamiast dumnie prezentować napis "POLSKA", szeroko uśmiechał się nad szalikiem z napisem „AKSLOP”.
Wychodząc z meczu, prezydent podzielił się także z dziennikarzami refleksją na temat spotkania. Na pytanie jednego z dziennikarzy, który zawodnik najbardziej zaimponował mu w pojedynku z Austriakami, odpowiedział: - Roger Pereiro, ale dobry był także nasz bramkarz Artur Borubar. Pochodzący z Brazylii piłkarz tak naprawdę nazywa się Roger Guerreiro, a w finałach Euro zagrał z białym orzełkiem dlatego, że kilka miesięcy wcześniej prezydent w ekspresowym tempie nadał mu polskie obywatelstwo. Artur Borubar to nikt inny jak Artur Boruc, występujący na pozycji bramkarza reprezentant Polski, zawodnik Celtic F.C.
Przekręcanie nazwisk, imion i nazw należy już chyba do stałych elementów wypowiedzi głowy państwa.
Lech Kaczyński, odznaczając Leo Beenhakkera 20 lutego 2008 roku Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, dwukrotnie nazwał go Benauerem. Dwa lata wcześniej prezydent Polski powiedział w wywiadzie dla Polskiego Radia: - rozmawiałem z panem prezydentem Juszczenką, z panem prezydentem Dżugaszwili, prezydentem Gruzji. Prezydent Gruzji nazywa się Saakaszwili, a Dżugaszwili to prawdziwe nazwisko Stalina - fakt, że też Gruzina.
Innym razem, podczas wizyty przedstawicieli ochotniczych służb ratowniczych w Belwederze, jeden z ratowników służb medycznych na spotkaniu z głową państwa, prezentując wytresowanego wilczura, wydał komendę "Ira, siad!". Piesek posłusznie usiadł przy nodze Lecha Kaczyńskiego. Prezydent pogłaskał psa i stwierdził: - Irasiad jest bardzo zdenerwowany.
Wśród innych znanych wpadek naszego prezydenta są m.in. słowa "Wasza Świętobliwość” zamiast „Świątobliwość”, do papieża Benedykta XVI na lotnisku Okęcie oraz „Witamy biskupa Rzyma”, zamiast „Rzymu”. Prezydent lubi też nadużywać słów „znaczy się”, gdy próbuje coś objaśnić.
Osobna historia to znajomość języka angielskiego. Zarówno prezydent jak i jego żona oraz najbliższe otoczenie zapewnia o tym, że Lech Kaczyńskie biegle zna ten język. - Mąż zna angielski biernie. Pisząc habilitację, korzystał sam z materiałów i publikacji anglojęzycznych. Niejednokrotnie zdarza się, że poprawia tłumaczy i zawsze uważnie wsłuchuje się w tłumaczony tekst - mówi w świątecznym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" pierwsza dama. Jak tych tłumaczy poprawia? Przykład z grudnia 2006 w Brukseli. Cytat za "Gazetą Wyborczą": "Podczas konferencji prezydent miał również problemy natury językowej. Gdy tłumaczka słowo holenderski przetłumaczyła jako “dutch”, prezydent bardzo się zdziwił. - A nie “Netherland”? - dopytywał. - Netherlands to Holandia, a dutch to holenderski - przyszła prezydentowi w sukurs szefowa naszej dyplomacji Anna Fotyga".
Czasem chyba lepiej przyznać się do nieznajomości języka, niż pozwalać z siebie żartować, twierdząc, że język zna się biegle. W końcu wielu z nas ma kłopot z nauką języków - to ludzka rzecz Panie Prezydencie!
Sylwia Miszczak, Wirtualna Polska