Wyjechał z miasta, by skończyć z dręczycielką
- Zaczęło się niewinnie. Poznałem żonę starszego kolegi na jakiejś imprezie. Zaczęliśmy pisać do siebie SMS-y - wspomina Olek z Poznania.
21.07.2010 | aktual.: 22.07.2010 11:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po jakimś czasie kobieta zaczęła zarzucać swoją ofiarę całymi seriami wiadomości. - W poniedziałek rano w pracy dostaję zdjęcie na komórkę - rozbierane - kontynuuje mężczyzna. - Było tego coraz więcej, dodatkowo dwuznaczne propozycje. Czułem się przez nią sterroryzowany, nie pomagały ani prośby, perswazje, ani ignorowanie przesyłek. Trwało to prawie dwa lata - opowiada. - Policja nie mogła nic zrobić, bo to tylko SMS-y, żadne groźby. W końcu zmieniłem numer telefonu. Wyjechałem do innego miasta. Wtedy się od niej uwolniłem.
Natrętne kontaktowanie się - fizyczne lub wirtualne z osobą, która sobie tego nie życzy, czyli tzw. stalking, ma być w Polsce karalne. Chodzi o przypadki, gdy takie działanie mają niekorzystny wpływ na ofiarę. Nierzadko bowiem skutkiem udręczenia są depresje, a nawet próby samobójcze.
Zmianę kodeksu karnego w tej kwestii zapowiedział minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Sprawcom ma grozić do 3 lat więzienia.