Podczas piątkowego Zgromadzenia Obywatelskiego ws. katastrofy w Smoleńsku prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że nie doszłoby do katastrofy, gdyby nie polityka Donalda Tuska, polegająca na oszczędzaniu na bezpieczeństwie najważniejszych osób w państwie.
Odpierając te zarzuty minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział w TOK FM, że mimo problemów, które związane były z wizytą w Katyniu Lecha Kaczyńskiego, obie wizyty - premiera 7 kwietnia i prezydenta 10 kwietnia - były przygotowywane identycznie.
- Status wizyty w Rosji, tak jak wizyty zagranicznych gości w Polsce, określa państwo przyjmujące. Nasz premier miał zaproszenie premiera Rosji. Natomiast prezydent nie miał zaproszenia swojego odpowiednika. Dlatego namawiałem wtedy prezydenta, żeby np. uhonorował żołnierzy zamordowanych w Miednoje. Wtedy problem protokolarny byłby rozwiązany. Natomiast status protokolarny wizyty i przygotowania wizyty nie mają ze sobą nic wspólnego. Obie wizyty były przygotowywane identycznie - powiedział Sikorski w TOK FM.