Prokuratura ujawnia powody zatrzymania Kaczmarka
Janusz Kaczmarek skłamał mówiąc, że nie spotkał się z nikim 5 lipca w hotelu Marriott. Był tam i w apartamencie Ryszarda Krauzego spędził 27 minut. Wynika to z nagrań, które przedstawili warszawscy prokuratorzy, przedstawiając powody zatrzymania Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla. Zdaniem prokuratorów, potem z Krauzem widział się Lech Woszczerowicz, który ostrzegł przed akcją CBA Andrzeja Leppera.
31.08.2007 | aktual.: 03.09.2007 08:50
Monitoring hotelu Marriott wykazał, że w godzinach nocnych z 5 na 6 lipca na 40 piętrze hotelu był Ryszard Krauze, poseł Lech Woszczerowicz z Samoobrony i Janusz Kaczmarek - ujawnił prokurator krajowy Dariusz Barski.
Według Barskiego, wątek przecieku z akcji CBA prokuratura zaczęła badać od ustalenia, gdzie wieczorem 5 lipca zalogował się telefon należący do Woszczerowicza. Do niego przed północą miano zadzwonić z telefonu należącego do Ryszarda Krauzego. Potem w hotelu miał się zjawić Kaczmarek - mówił Barski.
Barski dodał, że w czasie przesłuchania w lipcu jako świadek Janusz Kaczmarek powiedział, że 5 lipca na 1. piętrze w Marriotcie spotkał się w z Jaromirem Neztlem, a potem sprostował, że to było na 2. piętrze. Potem twierdził, że udał się na 40. piętro by wypić drinka w restauracji i z nikim się tam nie spotykał. Kategorycznie zaprzeczył, by tam się spotkał wtedy z Krauzem.
Kaczmarek w Mariotcie
Śledczy ustalili na podstawie tzw. BTS-ów, czyli wykazu logowania się telefonów, że Janusz Kaczmarek spotkał się w hotelu Mariott z Ryszardem Krauze. 5 lipca o godzinie 21.13 telefon Kaczmarka zalogował się do przekaźnika na hotelu Mariott.
Także z nagrań hotelowych kamer, wynika, że 5 lipca po 23.00 Kaczmarek podjechał pod hotel z ochroną BOR. Wsiadł do windy w hallu głównym. Wiceprokurator krajowy Jerzy Engelking pokazując obraz z monitoringu wskazał, że winda, którą jechał Kaczmarek, nie zatrzymała się na 1. ani 2. piętrze (jak zeznawał Kaczmarek), lecz pojechała od razu na 40. piętro. Kamera z hallu windowego na 40. piętrze - z której widać wejście do restauracji (Kaczmarek utrzymywał, ze tam wszedł) - wykazała, że pozostał na korytarzu.
Zastępca prokuratora krajowego dodał, że pracownicy baru Panorama twierdzą, iż Janusza Kaczmarka tej nocy w lokalu nie było. Prokuratura sprawdziła również wydruki z kas istniejących w tym barze. Jak powiedział Engelking nie ma tam sprzedaży lampki wina, jaką miał - według tego co zeznał - kupić Kaczmarek. Według prokuratora nie ma wątpliwości, że byłego ministra nie było w tym, dniu w barze Panorama.
Według Engelkinga, Kaczmarek przez 11 minut od 23.15 chodził po korytarzach 40. piętra - nie było bowiem - mówił Engelking - osoby, z którą ma się spotkać. Widać, że pan Kaczmarek zna to miejsce, porusza się po nim pewnie - dodał.
W kolejnej klatce - mówił Engelking - widać jak z windy na 40. piętrze wysiada Ryszard Krauze, który idzie do wynajmowanego przez siebie apartamentu nr 4020 - tzw. "apartamentu wiceprezydenckiego". Gdy Krauze wszedł do swego pokoju, Kaczmarek zdecydowanym krokiem poszedł do tego samego pomieszczenia - wskazywał Engelking.
W apartamencie Krauzego Kaczmarek przebywał 27 minut. Jak zaznaczył Enkelring, po wyjściu od Krauzego Kaczmarek był "bez krawata i opierał się o ścianę".
Według Engelkinga, na pewno nie był on wtedy w restauracji na 40. piętrze, a zjeżdżając z 40. piętra nie zatrzymał się ani na 1., ani na 2. piętrze. Nie mógł zatem spotkać się z szefem PZU Jaromirem Netzlem - jak zeznał b. szef MSWiA.
Woszczerowicz w Mariotcie
U Krauzego tego samego dnia był także poseł Lech Woszczerowicz, który następnego dnia pojechał do Andrzeja Leppera.
Według Engelkinga, Krauze tuż przed północą w trzysekundowej rozmowie zaprosił Woszczerowicza do Mariotta. Ten wjeżdżając na 40. piętro - podkreślał Engelking - sprawiał wrażenie zagubionego w przeciwieństwie do Kaczmarka. Następnego dnia około 6.00 rano Woszczerowicz prosto z Sejmu "w dużym pośpiechu" miał jechać na niezapowiedziane spotkanie z ówczesnym wicepremierem Andrzejem Lepperem. Przeciek
Tą drogą miał nastąpić przeciek. Z kolei po kontakcie z Andrzejem Lepperem, Janusz Maksymiuk miał wezwać na pilne spotkanie Piotra Rybę, który po chwili zadzwonił do Andrzeja Kryszyńskiego. Obaj podejrzani są o płatną protekcję w sprawie odrolnienia ziemi.
Gdy Kryszyński miał już w hotelu przeliczone pieniądze z otrzymanej łapówki za odrolnienie ziemi, którą dostałby od podstawionego oficera CBA - jednak po tej rozmowie gwałtownie zmienił plany i zaczął się wycofywać z transakcji.
Netzel krył Kaczmarka?
Konrad Kornatowski namawiał Jaromira Netzla do fałszywych zeznań co do jego rzekomego spotkania w Marriotcie 5 lipca z Januszem Kaczmarkiem. Według wiceprokuratora generalnego Jerzego Engelkinga - wynika to z podsłuchanej rozmowy Kornatowskiego i Netzla.
Z ujawnionego nagrania wynika, że 13 lipca Kornatowski mówił Netzlowi, który jechał zeznawać do CBA w sprawie przecieku, by "wstrzymał się z bólem". Netzel mówi, że "obiecał, bo musi jechać". Wtedy Kornatowski mówi, "by pamiętał o tym spotkaniu z tym wspólnym kolegą z Gdyni; to że się z nim widziałeś".
Według Engelkinga, po tym spotkaniu Netzel nie mógł zeznać inaczej, niż tak, że się spotkał 5 lipca w Marriotcie z Kaczmarkiem. 16 lipca Netzel żalił się w podsłuchanej rozmowie pewnej kobiecie: "jestem alibi na wszystko".
To właśnie zarzucają Kornatowskiemu i Netzlowi prokuratorzy: Kornatowski podejrzany jest o fałszywe zeznania, namawianie Neztla do fałszywych zeznań oraz utrudnianie śledztwa. Netzel - o składanie fałszywych zeznań i zatajanie prawdy (Netzel miał zataić rozmowę, w której Kornatowski przypominał mu o spotkaniu z Kaczmarkiem) - poinformował prok. Tomasz Radtke z Prokuratury Okręgowej w Warszawie prowadzący to śledztwo.
Kaczmarkowi zarzucono, jako świadek w śledztwie o przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa - - "zeznał nieprawdę oraz zataił prawdę co do istotnych okoliczności będących przedmiotem śledztwa, mając świadomość, iż w ten sposób utrudnia ustalenie prawidłowego stanu faktycznego" w śledztwie.
Jednak wiceprokurator generalny Jerzy Engelking zaznaczył: nie powiedziałem, że Kaczmarek jest źródłem przecieku; nie da się na tym etapie tego ustalić.
Żaden z trójki podejrzanych nie przyznał się do winy
Żaden z trójki podejrzanych nie przyznał się do zarzucanych im czynów. Okazano im podsłuchane rozmowy - poinformował prokurator krajowy Dariusz Barski.
Według niego, Janusz Kaczmarek odmówił "ustosunkowania się do tego co zobaczył". Jaromir Netzel wyjaśnił, że 5 lipca spotkał się z Kaczmarkiem poza hotelem Marriott.
Zdaniem Barskiego, Kornatowski wyjaśnił, że dowiedział się, że Netzel ma być świadkiem w CBA oraz że nigdy nie nakłaniał go do fałszywych zeznań. Po okazaniu podsłuchów zmodyfikował swe wyjaśnienia i powiedział, że Kaczmarek prosił go tylko aby Netzelowi przekazał żeby "nie wypierał się spotkania z Kaczmarkiem". Brak na razie wniosku o areszt Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla; czynności trwają.
Kto ostrzegł przed ekipą CBA?
Zdaniem prokuratury, szef CBŚ Jarosław Marzec informował 13 lipca ówczesnego szefa policji Konrada Kornatowskiego, że pod domem Ryszarda Krauzego w Gdyni jest ekipa CBA. Według zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga, wynika to z podsłuchanej ich rozmowy. Marzec pytał m.in. Kornatowskiego "czy ma czysty numer". Mówił mu też, że "u faceta z Gdyni takiego jednego, dużego a może największe pod płotem jest ekipa z C, chcą tam wejść". Kornatowski dopytywał się o kogo chodzi i mówił, że "nie rozumie grypsu".
Engelking ujawnił, że chodzi o ekipę CBA pod domem Krauzego.
Chwilę po informacji od Marca Kornatowski zadzwonił do Kaczmarka. Z tej rozmowy wynika, że mówił mu, iż "jest ekipa tego debila Jasińskiego" i że chodzi o "Ryśka z Gdyni". Kornatowski odpowiada: "To wiele może wyjaśnić". Engelking ujawnił, że Jasiński to szef oddziału CBA w Gdyni.
O tym, że CBA jest "U Ryśka" (czyli Ryszarda Krauzego) szefowi CBŚ Jarosławowi Marcowi miał według Engelkinga powiedzieć dyrektor wywiadu kryminalnego Komendy Głównej Policji Mariusz S. Kornatowski zaś przekazał tę informację Januszowi Kaczmarkowi
Przedstawiono także, nagranie rozmowy Kornatowskiego z prezesem Jaromirem Netzlem. Biznesmen prosił go o spotkanie i twierdził, że "robi za łącznika". Wszystkie rozmowy nagrano 13 lipca, w dniu pierwszych przesłuchań jako świadków - b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, Netzla i posła SLD Lecha Woszczerowicza. Miał wówczas być też przesłuchany Krauze.
Tego samego dnia nieustalony mężczyzna zadzwonił do Konrada Kornatowskiego 13 lipca po 20.00 i uprzedził go, że "może mieć gości z CBA". Kornatowski natychmiast zadzwonił do żony Janusza Kaczmarka - pytając o numer domu powiedział, że zaraz przyjedzie - podał wiceprokurator generalny Jerzy Engelking.
Rozmowa była z budki telefonicznej i nieznajomy mężczyzna przedstawił się jako jego znajomy "od śrub w samochodzie" (nie wyjaśniono o co chodzi), poprosił o to tylko, by słuchać i powiedział, że "może mieć gości z CBA".
Po tej rozmowie - mówił Engelking - Kornatowski zadzwonił do Honoraty K. (tak przedstawiono żonę Kaczmarka).
Kaczmarek i Kornatowski wywiezieni z prokuratury
Operator telewizji TVN czekający cały czas przed budynkiem powiedział reporterowi PAP, że w czasie konferencji prasowej wiceprokuratorów generalnych Jerzego Engelkinga i Dariusza Barskiego, samochód ABW wywiózł Kaczmarka i Kornatowskiego z budynku.
Po konferencji dziennikarze oglądali nagranie z kamery TVN - na ujęciach widać obu mężczyzn siedzących w samochodzie oraz kilku funkcjonariuszy ABW w kominiarkach.
Trzeci z podejrzanych, który w czwartek usłyszał zarzuty - b. prezes PZU Jaromir Netzel - od piątku przed południem jest w szpitalu MSWiA, po tym jak zasłabł w trakcie przesłuchania.
Na konferencji prokuratorzy nie odpowiedzieli na pytanie, czy wystąpią o areszt - prowadzący śledztwo prok. Tomasz Radtke powiedział, że jeszcze to nie postanowione, bo "trwają czynności". Zgodnie z prawem, prokuratura na wniosek do sądu ma 48 godzin od chwili zatrzymania - termin ten upływa w sobotę po 7.00 rano. Sąd ma kolejne 24 godziny na jego rozpoznanie.