"Tusk, Komorowski, Sikorski muszą zejść ze sceny"
Nie doszłoby do katastrofy smoleńskiej, gdyby nie polityka Donalda Tuska, polegająca na dyskredytowaniu Lecha Kaczyńskiego i oszczędzaniu na bezpieczeństwie najważniejszych osób w państwie - to główna konkluzja memoriału przygotowanego na spotkanie ws. katastrofy z udziałem prezesa PiS. Ze względu na udział w spotkaniu Jarosław Kaczyński nie pojawił się na mszy w intencji ofiar katastrofy na Wawelu. Szef PiS podkreślił w swoim wystąpieniu, że rząd wciąż próbuje walczyć z prezydentem, nawet jeśli on nie żyje. Kaczyński powiedział również, że takie osoby jak Tusk, Komorowski, Sikorski muszą zejść ze sceny politycznej.
10.09.2010 | aktual.: 10.09.2010 21:13
Prezes PiS, który wystąpił w warszawskim Klubie Palladium na spotkaniu z częścią rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej i ich pełnomocnikami, zwrócił uwagę, że brak respektu rządzących dla prezydenta spowodował, że przy organizacji przelotu i wizyty głowy państwa zastosowano niedostateczne środki bezpieczeństwa. - Polski rząd prowadził działania przeciw własnemu prezydentowi.
Rząd nie chciał dopuścić do tego, by prezydent wziął udział w uroczystościach upamiętniających 70. rocznicę mordu katyńskiego i dlatego zorganizowane zostały dwie uroczystości - zaznaczył prezes PiS. Zaznaczył, że obowiązkiem rządu jest też "przestrzeganie konstytucji, przestrzeganie ustaw, przestrzeganie dobrych obyczajów. "I też jest (to) element budowy respektu (wobec prezydenta), więc także i budowy bezpieczeństwa".
Jego zdaniem w Polsce "po roku 2005, a szczególnie po 2007 mieliśmy do czynienia ze szczególnym fenomenem" - "establishment, wielka cześć mediów i najpierw największa partia opozycyjna, a od 2007 roku rząd całkowicie odrzucił te wszystkie normy". - Nie tylko, że nie podtrzymywał respektu wobec prezydenta, ale prowadził na ten respekt - tę wartość, na tę szczególną cechę, która jest związana z tym urzędem - regularny i do tego bardzo ciężki atak - stwierdził.
- W sprawie katastrofy smoleńskiej konieczne jest nie tylko wyjaśnienie jej bezpośrednich przyczyn, ale także ustalenie odpowiedzialności moralnej i politycznej; pomieszanie tych pojęć służy zatarciu całej sprawy - powiedział Kaczyński.
- Bezpośrednią odpowiedzialność za katastrofę ponosi rząd - mówił rozżalony Jarosław Kaczyński. - Stan techniczny maszyn, którymi latał prezydent był zły, wręcz tragiczny - mówił. Jak dodał - rząd doskonale wiedział o tym i mógł temu zaradzić, bo miał w tym przypadku nasze poparcie czyli opozycji.
Kaczyński podkreślił także, że takie osoby jak Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski, Bogdan Klich i Tomasz Arabski muszą zejść ze sceny politycznej raz na zawsze. - Chodzi o odpowiedzialność za największą tragedię po 1945 roku - mówił.
Memoriał
"Polityczne tło katastrofy smoleńskiej" - taki tytuł nosi dokument przygotowany na piątkowe spotkanie w pięć miesięcy od katastrofy. Dokument rozdano przed rozpoczęciem.
W memoriale oceniono, że premier Donald Tusk - zanim doszło do katastrofy - prowadził "wspólnie z czynnikami rosyjskimi" grę wykorzystującą narodową rocznicę "przeciwko głowie własnego państwa".
Niemal 50-stronicowy dokument podzielono na 4 rozdziały: Walka z prezydentem Lechem Kaczyńskim; Lekceważenie bezpieczeństwa lotów najważniejszych osób w państwie; Przygotowania do obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej; Decyzje w sprawie badania okoliczności katastrofy i prowadzenia śledztwa.
- Nie doszłoby do tej tragedii, gdyby w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej udała się na jej miejsce jedna polska delegacja z prezydentem RP na czele i z udziałem premiera polskiego rządu, gdyby ten ostatni nie prowadził przedtem wspólnie z czynnikami rosyjskimi gry wykorzystującej narodową rocznicę przeciwko głowie własnego państwa - napisano w podsumowaniu, które kończy dokument.
Jak zaznaczono, do katastrofy by nie doszło, "gdyby nie dwojaka polityka" prowadzona przez Donalda Tuska i jego środowisko: "systematyczne marginalizowanie oraz propagandowe dyskredytowanie i zniesławianie prezydenta RP L.Kaczyńskiego, a jednocześnie populistyczne oszczędzanie na bezpieczeństwie najważniejszych osób w państwie".
W memoriale oceniono, że prowadzona przez obóz Tuska walka z L.Kaczyńskim "obniżała jego bezpieczeństwo, ponieważ demobilizowała polskie instytucje odpowiedzialne za szeroko rozumianą ochronę głowy państwa, sprzyjała lekceważeniu standardów bezpieczeństwa przez instytucje innych państw, mogła skłaniać awanturnicze elementy w obcych służbach do skrajnych działań".
"Rząd pomniejszył rangę wizyty prezydenta"
Według dokumentu Donald Tusk i politycy z nim związani robili wszystko, by udaremnić wyjazd prezydenta do Katynia, a gdy się to nie udało - aby pomniejszyć jego znaczenie. Jak podkreślono, planowi temu przeciwstawiono spotkanie premierów Władimira Putina i Tuska.
- Przygotowaniom lotu polskiego premiera na to spotkanie nadano najwyższy priorytet, jednocześnie godząc się na traktowanie przez stronę rosyjską podróży Lecha Kaczyńskiego jako prywatnej, co niebezpiecznie obniżyło standard lotu prezydenta RP i osób towarzyszących - stwierdzono w memoriale.
W ocenie jego autorów, czołowi politycy PO, "z powodu skrajnej nieudolności lub wręcz złej woli, wydatnie przyczynili się do tego, że nikłe stały się szanse rzetelnego i wiarygodnego dla opinii publicznej ustalenia dokładnego przebiegu i bezpośredniej przyczyny katastrofy".
- Ogromna moralna i polityczna odpowiedzialność Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego, Stefana Niesiołowskiego, Radosława Sikorskiego, Bogdana Klicha, Tomasza Arabskiego, Sławomira Nowaka i innych wymienionych tu polityków PO nie ulega żadnej wątpliwości - podkreślono w memoriale. Jak oceniono, rola tych polityków w zdarzeniach poprzedzających katastrofę smoleńską oraz tych, które po niej nastąpiły, "pozbawia ich moralnego prawa do czynnego udziału w polityce".
W ocenie autorów memoriału, po katastrofie Tusk i inni ważni politycy PO "podjęli działania nastawione na odsunięcie od siebie politycznej odpowiedzialności za katastrofę, a w relacjach Polski z Federacją Rosyjską dopuścili się błędów i zaniechań, które drastycznie zmniejszyły szansę rzetelnego i pełnego ustalenia bezpośrednich przyczyn katastrofy".
W memoriale stwierdzono, że obóz Tuska realizował strategię walki z prezydentem "za pomocą wszystkich dostępnych środków - od utrudniania prezydentowi sprawowania urzędu (....), poprzez nieprzestrzeganie protokolarnej rangi głowy państwa, aż po kampanię dyskredytowania i zniesławiania".
Wśród osób, które najmocniej atakowały prezydenta - obok Tuska - wymieniono m.in. Bronisława Komorowskiego, Stefana Niesiołowskiego, Radosława Sikorskiego. Za autora najbardziej wulgarnych ataków uznano Janusza Palikota, którego porównano do Jerzego Urbana, autora "kampanii pogardy i zniesławiania".
Rodziny ofiar: śledztwo bez rezultatów
Magdalena Merta - wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie - w swoim wystąpieniu podkreśliła, że trwające od pięciu miesięcy śledztwo w sprawie katastrofy nie przyniosło na razie rezultatów. Jej zdaniem dotychczasowe dokonania prokuratury są "żałośnie ubogie", przy czym - jak dodała - mnożą się wątpliwości. - Mamy coraz większą ilość pytań - zaznaczyła. Zapewniła, że będzie starała się wyjaśnić, co się stało pod Smoleńskim do końca życia. - Może trzeba będzie poczekać na inną ekipę śledczą? My nie przestaniemy stawiać pytań - oświadczyła. Merta podziękowała tym, którzy "chcą badać przyczyny katastrofy smoleńskiej
Andrzej Melak - brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka - mówił o bezradności polskich władz, "które nie chciały wyjaśnić przyczyn katastrofy". Przypomniał, że stowarzyszenie Smoleńsk 2010 wystosowało apel o powołanie międzynarodowej komisji ds. zbadania katastrofy. Dodał, że szczególnie liczy na pomoc ze Stanów Zjednoczonych. - Liczymy na was, drodzy przyjaciele - powiedział.
Polecamy także tekst "Czekając, aż Kaczyński stanie się Bogiem" w politycznie niepoprawnym serwisie Politykier.pl