To już prawdziwa wojna! Walczą na ulicach polskich miast
Konflikt między kierowcami Ubera a taksówkarzami wkracza właśnie w kolejną, niebezpieczną fazę. Ci drudzy zorganizowali się bowiem w ramach tzw. Grupy Antyprzewozowej i urządzają istne polowania na uberowców. Wirtualna Polska wybrała się więc sprawdzić, jak wygląda to od środka.
23.03.2017 | aktual.: 24.03.2017 15:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Grupa Antyprzewozowa działa już w tej chwili na terytorium kilku polskich miast. Jej akcje polegają głównie na dokonywaniu "zatrzymań obywatelskich" oraz oklejaniu samochodów kierowców Ubera wlepkami.
- To prawda. Chłopaki skrzykują się w parę osób. Jeden jedzie Uberem w wyznaczone miejsce, a na mecie czeka już cała grupa. Proszą o paragon, a ponieważ go nie dostają, dzwonią po policję. To najlepsze rozwiązanie, bo mandaty, jakie wypisuje potem Inspekcja Ruchu Drogowego, to nawet osiem czy dziesięć tysięcy złotych - mówi Wirtualnej Polsce jeden z warszawskich taksówkarzy.
Inny dodaje, że na jazdę na Uberze nie pozwoliłby mu honor. - Nie płacą podatków, omijają przepisy i nie mają ani licencji, ani badań lekarskich. To jakiś cyrk na kółkach. Nas uprawnienia do przewozu osób sporo kosztują, ale robimy to profesjonalnie - ocenia.
Podczas przejazdów dowiedzieliśmy się również, że zdarzały się przypadki oblania kierowców Ubera nieznaną cieczą lub obklejania ich samochodów wlepkami. Na trudnych do zdrapania naklejkach widnieją m.in. napisy: "Uwaga przestępca", "Uwaga kierowca bez licencji", czy "Kurs gratis. Weź paragon fiskalny". Kierowcy Ubera nie wystawiają bowiem rachunku za przejazd. Pośredniczą oni wyłącznie między klientem a firmą Uber, która dowód zakupu usługi przesyła użytkownikom mailem.
Swoimi akcjami chwalą się w internecie
Działalność Grupy Antyprzewozowej już dawno wykroczyła jednak poza granice Warszawy. W ostatnich dniach dwie osoby zatrzymali np. w Krakowie. Całą akcję ciętym językiem opisali następnie na Facebooku.
"W ramach rozpoczęcia działalności postanowiliśmy zatrzymać dwóch lewusków (...). Pierwszy uberowiec, tj. Zenon, to starszy Pan, który po wyjaśnieniu mu jego błędów postanowił bezwzględnie współpracować z GAP-em i policją. Tak szczerze patrzyło mu z oczu, że przez chwilę zastanawialiśmy się czy aby rzeczywiście nie pójdzie do najbliższego kościoła leżeć krzyżem. Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego skierowali wniosek do ITD o ukaranie karą 8000 zł. Od Urzędu Skarbowego przewoźnik dostanie tylko 2000 zł kary. Drugim uberowcem była przedstawicielka płci pięknej o jakże wdzięcznym imieniu - Katarzyna. Zadowolona, uśmiechnięta z lekka zawadiacka, delikatnie figlarna. Normalnie gdyby nie jeździła na przewozie, to mogła by być nawet kobietą dla taksówkarza (...). Standardowo poszedł wniosek do ITD i Urzędu Skarbowego. 10000+ słodziutko."
Kierowcy Ubera: jest coraz gorzej
Co o takich działaniach taksówkarzy sądzą kierowcy Ubera? - Nie wiem, po co to robią. Mój samochód też raz obrzucili jajkami i grozili mi, że mnie zabiją. Teraz nie jeżdżę już wieczorami w miejsca, gdzie wiem, że może się zdarzyć coś podobnego - opowiada Wirtualnej Polsce jeden z uberowców.
- Słyszałem też, że niektórych zatrzymują, nie pozwalają odjechać i wzywają policję. Po co? Przecież policjantów też czasami woziłem. Zamawiali Ubera i nie widzieli w tym nic złego. Ja też nie widzę - dodał inny.
Co ciekawe, w większości przejazdów, jakie odbyliśmy Uberem w Warszawie, kierowcą była osoba pochodząca z Ukrainy. - Przyjechałem tu rok temu. Awantury z polskimi taksówkarzami były wtedy i są dzisiaj, ale mam wrażenie, że jest ich coraz więcej - stwierdza kierowca. - Różnie bywa, ale to nie jest mój samochód. Bez różnicy mi co z nim zrobią - dodaje.
Uber: to niedopuszczalne! Nasi prawnicy już się tym zajmują
Zatrzymaniami obywatelskimi, jakie przeprowadza Grupa Antyprzewozowa zbulwersowani są przedstawiciele Ubera. Rzeczniczka firmy Magdalena Szulc powiedziała nam, że "takie zachowanie jest skandaliczne i w całą sprawę zaangażowani zostali już prawnicy".
- W przypadku Warszawy toczą się już dwa śledztwa i prokuratura wyjaśnia okoliczności jednego z aktów przemocy wobec naszych kierowców. Nie pozwolimy na takie zachowania także dlatego, że znamy przepisy prawa. Rozmawialiśmy na ten temat z policją i oni także przyznają, że zatrzymania zahaczają o bezprawne pozbawienie wolności, za które grozi nawet do 5 lat więzienia - informuje.
Jak dodaje, "aby kierowca został dopuszczony do oferowania swojego auta i usług na platformie Uber, musi spełnić szereg wymogów (m.in. dostarczyć zaświadczenie o niekaralności, zestawienie wykroczeń w ruchu drogowym, ważne ubezpieczenie auta, czy badania techniczne)". - Oznacza to, że dokładnie weryfikujemy nie tylko kierowcę, ale również jego pojazd - mówi Szulc.
Gorąco jest także w sieci
Obie grupy atakują się również na portalach społecznościowych. W sieci nie tylko prześcigają się na argumenty i próbują udowodnić swoje racje. Zamieszczają też wiele zdjęć z konkretnych sytuacji, kiedy dane starcie udało im się wygrać.
Śledząc konto zwolenników Ubera GAP stara się namierzyć miejsca, gdzie w najbliższym czasie spotkać można będzie uberowców. Ci wręcz przeciwnie, starają się unikać miejsc, gdzie GAP planuje swoje kolejne akcje.