Stratfor: tak mogłyby wyglądać operacje wojskowe Rosji na Ukrainie
Rosja będzie chciała lądowego połączenia z Krymem, a może całkiem odetnie Ukrainę od morza?
Jak Rosja mogłaby poprowadzić ataki na Ukrainie?
Rosja będzie dążyć do utworzenia lądowego połączenia z Krymem, a może całkowicie odetnie Ukrainę od morza czy też zajmie wschód kraju, zagrażając nawet Kijowowi? To tylko niektóre militarne opcje Moskwy. Sześć takich teoretycznych scenariuszy przeanalizował ośrodek Stratfor, przedstawiając na mapach, jak rysowałaby się wówczas linia frontu.
Na wschodzie Ukrainy pod kontrolą prorosyjskich sił znajdują się obecnie części obwodów donieckiego i ługańskiego z ich stolicami. I choć w połowie lutego uzgodniono między Kijowem a separatystami zawieszenie broni, sytuacja jest bardzo krucha. Jest to zresztą już drugi rozejm między stronami konfliktu - pierwszy został zerwany. Tym istotniejsze wydają się dociekania amerykańskiego ośrodka analitycznego.
Jak Rosja mogłaby poprowadzić ataki na Ukrainie? Zobacz następne slajdy.
Oprac. Małgorzata Gorol Źródło: Stratfor.com.
Możliwość 1: małe uderzenia przy granicy
Pierwszy rozpatrywany przez Stratfor scenariusz zakłada ograniczone działania Rosji. Dochodziłoby wówczas do małych uderzeń w różnych miejscach wschodniej Ukrainy, na całej długości granicy między państwami. Kijów zostałby zmuszony do rozproszenia swoich wojsk. Jak zauważa amerykański ośrodek analityczny, ta opcja może być wykorzystywana także w połączeniu z innymi operacjami wojskowymi.
Możliwość 2: zajęcie obwodów donieckiego i ługańskiego
Choć w rękach separatystów są Donieck i Ługańsk, nie całe tereny obwodów, którymi te miasta są stolicami, podlegają kontroli prorosyjskich sił. Drugi wariant przedstawiony przez Stratfor to właśnie opanowanie pozostałych obszarów. Dzięki temu, jak oceniają eksperci, Doniecka i Ługańska Republika Ludowa stałyby się "bardziej samowystarczalne".
Możliwość 3: most lądowy z Krymem
Opanowanie obszarów między Rosją a Krymem pozwoliłoby na utworzenie lądowego mostu z anektowanym półwyspem. Według amerykańskich analityków, Rosjanie mogliby wówczas próbować oprzeć część linii frontu na Dnieprze. Z rzeki dostarczano by też wodę na Krym. Operacja zajęłaby 6-14 dni. Ale to wcale nie znaczy, że byłaby łatwa. Stratfor wyliczył, że Rosjanie musieliby wejść aż 400 km w głąb Ukrainy i opanować tereny, na których mieszkają 2 mln ludzi - nie wszyscy przywitaliby ich z otwartymi ramionami. Operacja wymagałaby więc użycia sił liczących ok. 24-36 tys. ludzi lub więcej, gdyby - jak opisuje Stratfor - na pomoc Kijowowi ruszyło NATO.
Możliwość 4: połączenie z Naddniestrzem
Kolejny scenariusz jest właściwie poszerzeniem poprzedniej opcji. Zakłada, że Rosjanie nie poprzestaną na przejęciu kontroli nad częściami obwodów zaporoskiego i chersońskiego, ale wejdą głębiej. Jak daleko? Aż do granic Mołdawii i separatystycznego regionu - Naddniestrza. Dla Kijowa oznaczałoby to całkowite odcięcie od dostępu do Morza Czarnego, a także utratę Odessy. Większa operacja wymagałaby oczywiście użycia liczniejszych sił przez Rosję - według Stratforu, ok. 40-60 tys. żołnierzy - i zajęłaby 3-4 tygodnie. Jeszcze większych nakładów wymagałoby utrzymanie tych terenów, gdzie, poza Dnieprem, nie ma naturalnych przeszkód, na których można by osadzić front.
Czytaj również. "The Times": Scenariusz ukraiński może się powtórzyć w Mołdawii.
Możliwość 5: zajęcie terenów od Krymu po Charków
Kolejna możliwość to ponowna modyfikacja scenariusza z utworzeniem korytarza lądowego na Krym. Tyle że zamiast przeć dalej na zachód, by odebrać Ukrainie dostęp do morza, Rosjanie ruszyliby z Doniecka i Ługańska na północ. Jak opisuje Stratfor, Ukraińcy straciliby więc Charków, a także Zaporoże i Dniepropietrowsk. Eksperci zauważają, że choć naturalną granicą na części zajętych obszarów stałaby się rzeka, północna flanka nadal nie byłaby łatwa do obrony.
Możliwość 6: zajęcie całego wschodu Ukrainy
Według tego scenariusza Ukraina zostałby rozerwana na pół, a cały wschód opanowaliby Rosjanie, zagrażając nawet Kijowowi. Granicą, którą dużo łatwiej broniłoby się Rosjanom, byłby na całej długości Dniepr. Ta operacja wymagałaby jednak użycia znacznie większej liczby wojsk: 91-135 tys. żołnierzy. A podporządkowanie 13 mln ludzi, którzy zamieszkują te obszary i mogliby walczyć z separatystami, oznacza rzucenie do walki kolejnych tysięcy zbrojnych. Właśnie dlatego - jak czytamy w raporcie Stratfor - taka mobilizacja i ruchy rosyjskich sił bezpieczeństwa zaalarmowałyby wcześniej Zachód.
Oprac. Małgorzata Gorol Źródło: Stratfor.com.
"Gaming a Russian Offensive is republished with permission of Stratfor."
