Rutkowski: sytuacja Bartka Waśniewskiego nie jest komfortowa
- Sytuacja, w której znalazł się Bartek, nie jest zbyt komfortowa, ponieważ Katarzyna wystawiła go jako tarczę, do której mogą strzelać różne osoby. Oczywiście nie dosłownie - powiedział TVN24 detektyw Krzysztof Rutkowski. Jak dodał, Bartek Waśniewski jest teraz wystawiony mediom do tak zwanej kwestii "przedstawiania problemu".
05.04.2012 | aktual.: 05.04.2012 18:53
W środę Katarzyna Waśniewska miała zostać poddana badaniu wariografem, Jednak zanim do tego doszło, kobieta zniknęła w środę nad ranem z łódzkiego mieszkania, w którym przebywała wraz z mężem, dzięki wsparciu Krzysztofa Rutkowskiego. Katarzyna zabrała swoje rzeczy i zostawiła dwa listy pożegnalne.
Po południu policja odnalazła kobietę, która wraz z matką znajdowała się w Sosnowcu, na terenie ogródków działkowych. Katarzyna napisała oświadczenie, w którym stwierdziła, że nikt jej nie zmuszał do opuszczenia Łodzi i była to jej osobista decyzja.
Krzysztof Rutkowski pytany, czy wie, co teraz zamierza zrobić Bartłomiej Waśniewski mówił, że gdy rozmawiał z mężczyzną w środę ten mówił, że musi "przespać się z problemem". - Zobaczymy, jaka będzie jego decyzja, ale każda podjęta przez niego decyzja zostanie przeze mnie uszanowana - zapewnił Rutkowski.
Jak dodał, sytuacja Bartka Waśniewskiego jest teraz ciężka, do czego przyczyniło się to, co w środę zrobiła jego żona. - Decyzja Katarzyny jest decyzją oczywiście jej, po zostawionym liście, który w jakiś sposób ma wykazać jej miłość do niego. Można powiedzieć, że kłóci się to jedno z drugim, ponieważ osoba, która kocha nie pozostawia drugiej z problemami i ze sprawami, które trzeba zamknąć i zakończyć - stwierdził Rutkowski w rozmowie z TVN24.
Katarzyna Waśniewska podejrzana jest o nieumyślne spowodowanie śmierci półrocznej córki Magdy. Prokuratura postawiła jej również zarzuty zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i tworzenia fałszywych dowodów.
Zaginięcie sześciomiesięcznej Magdy zgłoszono 24 stycznia, padła sugestia, że została uprowadzona. Półtora tygodnia później okazało się, że porwania nie było - matka Magdy wyjaśniła, że dziecko zmarło wskutek nieszczęśliwego wypadku, a ona w panice i ze strachu ukryła ciało. Potem wskazała miejsce jego ukrycia. Według wstępnych wyników sekcji zwłok, dziewczynka zmarła po uderzeniu w tył głowy; według Katarzyny W. Magda uderzyła o próg w mieszkaniu, gdy wypadła jej z rąk.
Prokuratorzy, prowadzący śledztwo w sprawie śmierci dziewczynki, podkreślają, że Katarzyna W. jest osobą wolną; dotychczas stawiała się na każde wezwanie prokuratury. W ten sposób rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej, prok. Agnieszka Wichary, odniosła się do doniesień mediów o zniknięciu Katarzyny W.