Rosyjskie związki europejskich partii. Europa w sieci powiązań
Towarzysko-biznesowe związki, tajne konferencje i wielkie pieniądze - w taki sposób Rosja zdobywa zwolenników wśród europejskich populistów i nacjonalistów. Cel tych działań jest jeden: rozbicie Unii Europejskiej.
Kiedy w czerwcu Parlament Europejski głosował nad rezolucją wzywającą Komisję Europejską m.in. do ustanowienia prawa zakazującego finansowania europejskich partii przez zagranicznych interesariuszy, nie wszystkie ugrupowania poparły ten dość oczywisty postulat. Co więcej, głosowanie to było jedną z niewielu kwestii, w której skrajna prawica zgodziła się ze skrajną lewicą. Odwołująca się do marksizmu Syriza zagłosowała tak jak skrajnie prawicowy Złoty Świt, a niemieccy neonaziści z NPD jak postkomuniści z Die Linke.
Ten doraźny sojusz skrajnych i eurosceptycznych sił w parlamencie nie jest przypadkiem. Zgłoszona przez litewskiego europosła Gabrieliusa Landsbergisa rezolucja nie ukrywała bowiem, o jakich "interesariuszy" chodzi, ostrzegając przed "ciągle zacieśniającymi się kontaktami i współpracą między populistycznymi, faszystowskimi i skrajnie prawicowymi partiami z Europy oraz nacjonalistycznymi grupami z Rosji", a nawet przed powstaniem "nacjonalistycznej międzynarodówki" sterowanej z Moskwy. Dowodów na takie związki - w tym finansowe przepływy między Rosją, a poszczególnymi partiami - jest mnóstwo, a eksperci widzą w kultywowanej przez Rosję sieci powiązań element strategii mającej doprowadzić do osłabienia zjednoczonej Europy.
Wielkie rosyjskie greckie wesele
Kiedy młody rosyjski miliarder Konstantin Małofiejew został w ubiegłym roku objęty unijnymi sankcjami - Rosjanin jest najhojniejszym sponsorem donbaskich separatystów, wśród których wiodące role mieli dwaj jego pracownicy (i domniemani oficerowie FSB)
, były premier Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandr Borodaj i bohater Noworosji Igor "Striełkow" Girkin - oligarcha miał nie lada problem: został zaproszony na wesele swojego wpływowego greckiego przyjaciela, lecz z powodu restrykcji nie mógł na nie przybyć. Szybko znalazł jednak rozwiązanie: postanowił zorganizować wesele w swoim pięciogwiazdkowym hotelu pod Moskwą. Wśród 90 gości, których ściągnął z Grecji na swój koszt, byli reprezentanci świata polityki i służb bezpieczeństwa, a wśród nich jeden z liderów nowej prawicowej partii Niezależni Grecy (ANEL) Panos Kamenos. Jak wynika z opublikowanej przez hakerów korespondencji między grupą rosyjskich nacjonalistów a greckimi politykami, tuż przed weselem Kamenos złożył politykom lewicowej Syrizy propozycję
współpracy, po czym pojechał do Moskwy i "słuch po nim zaginął". Wkrótce potem, Kamenos "pełen podekscytowania" negocjował już warunki koalicji między swoją, skrajnie prawicową formacją, a skrajnie lewicową Syrizą. I został w ten sposób ministrem obrony w nowym, prorosyjskim greckim rządzie.
Kamenos nie był jedynym czołowym politykiem, który miał osobiste kontakty z powiązanymi z Kremlem ludźmi. Opublikowane w grudniu przez rosyjską grupę Anonymous International e-maile sugerowały, że regularne kontakty z rosyjskimi nacjonalistami utrzymywali też działacze Syrizy, w tym minister spraw zagranicznych Nikos Kocias, który zaprosił nawet do wygłoszenia wykładu na jednej z ateńskich uczelni Aleksandra Dugina, myśliciela blisko związanego z rządzącą w Rosji partią i lidera międzynarodowego ruchu "eurazjatyzmu".
Swoje bliskie związki z bliskimi Kremlowi środowiskami ma też inna grecka partia, Złoty Świt, która w otwarty sposób odwołuje się do ideologii narodowego socjalizmu. Kiedy lider partii Nikos Michaloliakos został aresztowany w związku ze zbrodniami popełnionymi przez polityków ugrupowania (chodzi m.in. o porwania imigrantów, wymuszanie haraczu i morderstwo na lewicowym muzyku), Dugin i inni przedstawiciele jego ruchu słali mu listy z poparciem i zapewnieniami o chęci dalszej współpracy.
Europejska sieć powiązań
Choć Grecja jest dla Rosjan obecnie najbardziej owocnym polem do współpracy, nie jest jedynym krajem, gdzie rozwija i pielęgnuje koneksje z partiami politycznymi. Przykładów podobnych podejrzanych związków nie brakuje: lider bułgarskiej nacjonalistycznej partii Ataka i - jak pokazał wyciek dyplomatycznych depesz WikiLeaks - ma regularne kontakty z rosyjską ambasadą. Z kolei przywódca węgierskich nacjonalistów, Gabor Vona z Jobbiku często gości w Moskwie, spotykając się tam z Małofiejewem i Duginem. Wobec innego polityka partii, europosła Beli Kovacsa, toczy się śledztwo ws. szpiegowania na rzecz Rosji. Na spotkania organizowane przez rosyjskich nacjonalistów i przedstawicieli władz "Noworosji" przyjeżdżają ponadto zarówno przedstawiciele niemieckiej postkomunistycznej lewicy Die Linke, jak uznawanej za neonazistowską NPD. Na podobne spotkania i konferencje przyjeżdżają politycy większych i mniejszych prawicowych partii z Włoch, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii, Francji, Austrii i innych państw UE.
Najbardziej poważnym ugrupowaniem znajdującym się w strefie rosyjskich powiązań jest francuski Front Narodowy. Partia Marine Le Pen przewodzi obecnie we francuskich sondażach i już w zeszłym roku wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego. W dodatku związki polityków partii z Kremlem wykraczają poza personalne koneksje czy zbieżne antyunijne i antyamerykańskie cele polityczne. W grę wchodzą też duże pieniądze. Chodzi o pożyczkę w wysokości 9 milionów euro, które nacjonaliści uzyskali za pośrednictwem Pierwszego Rosyjsko-Czeskiego Banku w Pradze. Należący do bliskiego Putinowi oligarchy Gienadija Timczenki bank od dawna miał w Czechach złą sławę, a czeskie służby specjalne podejrzewają, że instytucja ma związki z rosyjskim wywiadem i przestępczością zorganizowaną . Jak informował francuski portal Mediapart, architektem umowy był jeden z admiratorów dzieł Aleksandra Dugina, europoseł FN Jean-Luc Schaffhauser. Alzatczyk miał zapoznać Le Pen z rosyjskim politykiem Aleksandrem Babakowem, byłym działaczem
prokremlowskiej partii Rodina, który ostatecznie wystąpił w roli poręczyciela pożyczki. Sama liderka frontu ma przy tym dość serdeczne kontakty z wicepremierem Rosji Dmitrijem Rogozinem, byłym przywódcą Rodiny, utożsamianym z najbardziej agresywnym skrzydłem kremlowskiej elity.
Front Narodowy prawdopodobnie nie jest jedynym ugrupowaniem, które otrzymuje pieniądze z Rosji. Niemieckie media informowały m.in. o możliwym tajnym finansowaniu eurosceptycznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD)
, dla której źródłem dodatkowych funduszów miał być handel złotem kupionym od Rosjan po zaniżonych cenach. Podobne doniesienia są powtarzane w odniesieniu m.in. do Austriackiej Partii Wolności (FPO), bułgarskiej Ataki ,węgierskiego Jobbiku, oraz innej, mniejszej francuskiej partii prawicowej, Ruch dla Francji (MPF). Lider MPF, znany krytyk islamu Philippe de Villiers jest gorliwym orędownikiem Putina, a także utrzymuje z Konstantinem Małofiejewem, wraz z którym - mimo sankcji - zamierza zbudować w Rosji i na Krymie dwa parki rozrywki poświęcone historii Rosji.
Biznesmen i ideolog
To właśnie do Małofiejewa prowadzą niemal wszystkie tropy europejskich powiązań z Rosją. Małofiejew to jeden z młodszych oligarchów w Rosji z mocnymi i bliskimi związkami z kręgiem władzy. Od innych oligarchów z tego kręgu różni się jednak gorliwie podkreślaną wiarą i nacjonalistycznymi przekonaniami. Na dodatek, miliarder nie waha się wydawać swoich pieniędzy na projekty, które odpowiadają jego przekonaniom i ambicjom. Jednym z nich jest wsparcie dla rosyjskich separatystów w Donbasie. Innym: stworzenie paneuropejskiego ruchu konserwatywnego pod przewodnictwem Rosji. W tym celu funduje konferencje i spotkania eurosceptycznych partii, takie jak ubiegłoroczna tajna konferencja w Wiedniu, która zgromadziła przedstawicieli ze wszystkich liczących się prorosyjskich ugrupowań, z Frontem Narodowym na czele.
Gościem honorowym wiedeńskiego spotkania była wówczas inna kluczowa postać, zawsze pojawiająca się w kontekście: Aleksandr Dugin. To wpływowy w Rosji myśliciel, geopolityk i mistyk. Dugin jest gorliwym orędownikiem rosyjskiego imperializmu i podobnie jak Małofiejew reprezentuje najbardziej konserwatywne skrzydło prawosławia. Jego "Podstawy Geopolityki" stały się podstawowym podręcznikiem dla studentów rosyjskich kuźni kadr w dyplomacji i wojsku, a stworzona przez niego ideologia Eurazjatyzmu, głosząca ekspansję i nieuchronność konfliktu z Zachodem, jest uważana za nieoficjalną ideologię państwową. Jednak jego popularność wykracza poza Rosję - sam zresztą dba o relację z politykami skrajnych partii, utrzymując z nimi regularne kontakty, zapraszając ich i przemawiając na konferencjach takich jak ta w Wiedniu. W Polsce uczniem i propagatorem idei Dugina jest były poseł Samoobrony Mateusz Piskorski, obecnie lider nowej, prorosyjskiej partii Zmiana.
- Obu stronom, to jest Rosji i zainteresowanym partiom, te związki się opłacają. Partie otrzymują wsparcie ideologiczne, sieć kluczowych znajomości, a w niektórych przypadkach źródło finansowania - mówi Peter Kreko, węgierski politolog z Instytutu Kapitału Politycznego, który od sześciu lat bada związki europejskich partii z Rosją. - Dla Rosji korzyści też są oczywiste: poparcie wyrażane przez partie dają legitymację rosyjskiej agresji, a ich rosnąca popularność sprzyja destabilizacji Unii Europejskiej - wyjaśnia ekspert.
W Brukseli bez zmian
Póki co, UE w reakcji ogranicza się jedynie do symbolicznych gestów. Bo mimo że czerwcowa rezolucja Parlamentu Europejskiego została ostatecznie przyjęta, to nie jest ona wiążąca. I nie zanosi się, by rekomendacje w niej zawarte - dot. m.in. zakazu finansowania z zagranicy - zostały przez Komisję. Mimo wielokrotnie ponawianych pytań przedstawiciele Komisji Europejskiej nie odpowiedzieli na zapytania WP w tej sprawie.
- Nic o planach przyjęcia takich rozwiązań nie słyszałem - mówi osoba z Komisji.
**Zobacz również: Dlaczego rosyjska opozycja cieszy się tak niskim poparciem
**